Więcej listów do redakcji znajdziesz na Gazeta.pl
Pamiętam dobrze, jak wyglądały sąsiedzkie relacje, gdy byłam mała. Każdy każdego znał, sąsiadki na zmianę pilnowały swoje dzieci, gdy któraś musiała coś załatwić, a o pożyczaniu cukru czy mąki już nawet nie wspomnę. Dziś to już nie to samo. Kiedyś z ludźmi żyło się inaczej i znało się niemal wszystkich w bloku. Jeden do drugiego chodził i to bez zaproszenia. Siedziało się godzinami przy kawie...
Obecnie sąsiedzkie relacje ograniczają się do zdawkowego "dzień dobry". Nikt nikogo nie zna i nawet nie ma ochoty poznać. Ostatnio odwiedzając dom rodzinny, weszłam po całym dniu do kuchni i zobaczyłam znajomy widok. Od razu się uśmiechnęłam i pomyślałam sobie: szmatka na drzwiach lodówki i wiesz, że czeka na ciebie pyszny deser od sąsiadki. Tak, tak, moja mama i jej sąsiadka mają swoje klucze. Doglądają swoich mieszkań w czasie nieobecności, a czasem robią sobie drobne niespodzianki, zostawiając np. kawałek ciasta.
'Szmatka na drzwiach lodówki i wiesz, że czeka na ciebie pyszny deser od sąsiadki' archiwum prywatne / nadesłane do redakcji
Teraz takie relacje z sąsiadami to rzadkość. O ile wśród starszych osób nadal takie więzi sąsiedzkie obowiązują, tak wśród młodszych ludzi są to raczej wyjątki i to chyba raczej w mniejszych miejscowościach. Jestem ciekawa, ile z nas zna dobrze choćby jedną swoją sąsiadkę. Czasy się zmieniły. Każdy zajęty jest swoim życiem, karierą, zarabianiem pieniędzy. Przykre czasy...
Hanna.
***
Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.