Ludzie biją się o te buty. W sklepie kosztują 1029 zł. Ja zapłaciłam mniej niż 100 zł

Najbardziej kocham lumpeksy za to, że można w nich znaleźć prawdziwe perełki. Czasem są to ubrania od projektantów, czasem modne dodatki. Tym razem podczas wizyty w second-handzie upolowałam buty, które przypominają te, o które wszyscy się biją.

Trendy przychodzą i odchodzą. W tym sezonie po kilku latach do łask wróciły buty popularnej marki Martens, Ugg czy Emu. Jeszcze jakiś czas temu chowaliśmy je na dno szafy, dziś z dumą nosimy na nogach. Jednym z minusów tych popularnych marek jest to, że są dość drogie. Nie każdy może pozwolić sobie na to, by kupić buty za 800 czy 1000 zł. Wtedy z pomocą przychodzą sieciówki, które czasem tworzą projekty bardzo podobne do tych oryginalnych i droższych. Wtedy możemy upolować buty już za 150 czy 200 zł. Niemniej jednak ja wciąż pozostaję fanką kupowania w lumpeksach i choć wiele osób boi się tam kupować buty, to można trafić prawdziwe perełki. 

Zobacz wideo Wybrałyśmy się do jednego z warszawskich lumpeksów. Oto, co znalazłyśmy w dniu dostawy!

Kupiłam buty w stylu Martens za 1/11 ich oryginalnej ceny

- "Kupujesz buty w lumpeksie? Nie boisz się?" - nie raz już to słyszałam. Za każdym razem odpowiadam -nie. Dlaczego? W wielu second-handach możecie kupić nowe buty. Nie raz już takie kupiłam, czy to sneakersy, kozaki czy botki. Zdarza się, że nowe obuwie ląduje w lumpeksach bo posiada jakąś małą wadę, która dyskwalifikuje je ze sprzedaży w sklepie. Jaki jest plus kupowania butów w tych miejscach? Prawdopodobnie zapłacicie za nie jeszcze mniej niż w sieciówce. Oczywiście, wiele zależy też od ceny za kilogram, ale nawet w dniu dostawy można coś znaleźć. 

Wchodząc do lumpeksu, od razu je zauważyłam. Czarne, zapinane na zamek buty za kostkę. W pierwszej chwili pomyślałam, że trafił mi się łup życia i że to właśnie popularne Martensy, które swoją drogą kosztują ponad 1000 zł, jednak później okazało się, że nie.

Buty MartensButy Martens fot. screen www.zalando.pl

To mnie jednak nie zraziło, bo buty były nowe, dobrze wykonane i z popularnej sieciówki. W sieci znalazłam informację, że oryginalnie kosztowały około 250 zł. Ostatecznie, kiedy je przymierzyłam, zakochałam się. Pasowały idealnie. Z pewnością jesteście ciekawi, ile za nie zapłaciłam. Najtaniej nie było. Buty w stylu Martens kosztowały 93 zł. 

Buty w stylu MartensButy w stylu Martens fot.archiwum prywatne

Ktoś z was powie: - "Dużo", "Mniej byś zapłaciła w sieciówce". To zależy, bo nawet gdyby te buty były na wyprzedaży, to nie mamy pewności, ile by kosztowały. W sytuacji, kiedy kupujemy je w lumpeksie, przedłużamy żywot konkretnej rzeczy i tym samym ograniczamy produkcję śmieci. 

Więcej o: