Decydując się na nową fryzurę, jeszcze zanim udasz się do fryzjera, warto zastanowić się, jak miałaby wyglądać. Niektóre cięcia bądź sposoby modelowania, choć przez lata były powielane przez wiele kobiet, nie tylko dawno wyszły z mody, ale przede wszystkim wyglądają bardzo niekorzystnie i dodają lat. Jakich dwóch stylizacji lepiej unikać?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Baleyage przez jakieś czas cieszył się ogromną popularnością. Nic dziwnego, skoro nosiła go m.in. Victoria Beckham. Moda ta jednak poszła w złą stronę, gdyż na taką koloryzację decydowały się także posiadaczki ciemnych włosów. Rozjaśnione, a niekiedy wybielone pasemka wyglądały na nich niezwykle nienaturalnie, niemal kiczowato, co więcej postarzały. Choć dziś baleyage wraca do łask, pożądany jest bardziej subtelny efekt w postaci delikatnych refleksów. Nie tylko odświeży fryzurę, ale doda jej także blasku, zupełnie jakby włosy zostały muśnięte słońcem.
To jeden z najpopularniejszych sposobów, który rzez lata bardzo często pojawiał się w filmach czy na łamach gazet obrazując dbającą o sobie kobietę. Mowa o układaniu krótkich włosów na wałki, które powinny je podnieść i dodać objętości. Teraz stały się symbolem kiczu, a sama fryzura dodaje lat. Istnieje wiele innych sposobów na modnie wystylizowane włosy. Możesz na przykład zdecydować się na niezwykle efektowne cięcie w stylu pixie cut, które dostosujesz do siebie. Co więcej, jest ono niezwykle proste w ułożeniu, także wałki nie będą ci potrzebne.
Choć objętość wciąż jest w modzie, ta uzyskiwana dzięki natapirowaniu dawno zaczęła być kojarzona z kiczem. Wygląda bardzo nienaturalnie, niekiedy nawet dziwnie. Co więcej, utrzymanie takiego efektu często wiązało się z użyciem ogromnej ilości lakierów do włosów, który tworzył na nich nieprzyjemną, twardą skorupę. Dziś kobiety wiedzą, że ten sposób stylizacji nie tylko wygląda nieestetycznie i postarza, ale także osłabia pasma, dlatego mało kto się na nią decyduje.