Randkowanie w internecie jest obecnie jedną z najprostszych metod poznania kogoś. Kolejne aplikacje powstają jak grzyby po deszczu. Niektórzy szukają kogoś na chwilę, inni partnerów na całe życie. Jednak bez względu na wszystko, w takich miejscach powinno się zachować szczególną ostrożność. Dlaczego? Tak naprawdę w aplikacji widzimy tylko zdjęcie, dodane przez potencjalnego kandydata czy kandydatkę na randkę, krótki opis i tyle. W obecnych czasach jednak łatwo jest się pod kogoś podszyć. Pewna użytkowniczka TikToka podzieliła się swoją historią, która choć skończyła się dobrze, mogła mieć zupełnie inne zakończenie.
Pewna amerykanka opublikowała w sieci nagranie, które zszokowało internautów. Kobieta pokazała na nim zdjęcie mężczyzny w popularnej aplikacji randkowej. Nie da się ukryć, że Mitch (bo tak miał na imię) z pozoru wydawał się miłym, uśmiechniętym facetem.
On jest kochający, opiekuńczy, przystojny i chce poznać odpowiednią dziewczynę.
- czyta Adrielle.
Prawdopodobnie nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby np. sprawdzić go w jakimś rejestrze poszukiwanych przestępców. Adrielle to jednak zrobiła. Kobieta na podstawie zaledwie kilku danych, które widniały w aplikacji, znalazła Michaela, bo tak naprawdę nazywał się mężczyzna. Okazało się, że jest on poszukiwany za stalking czwartego stopnia. Dzięki temu uplasował się na liście dziesięciu najbardziej poszukiwanych przestępców w Jamestown.
Internauci od razu doradzili kobiecie, by się z nim "połączyła" poprzez aplikację, umówiła na randkę i wezwała policje. Inni zastanawiali się, jak udało jej się go znaleźć.
Nie, czekaj! Jak w ogóle go znalazłeś, mając tylko jego imię?
- pisali.
Komentujący tłumaczyli, że w dzisiejszych czasach wystarczy wrzucić zdjęcie kogoś do sieci, by znaleźć więcej informacji na jego temat.
Podejrzewalibyście go?