Od 20 lat nikt nie wie, gdzie jest rodzina Bogdańskich. Jakby rozpłynęli się w powietrzu

Dwadzieścia lat temu z miejscowości pod Łodzią nagle zniknęła pięcioosobowa rodzina. Do tej pory śledczym nie udało się ustalić, gdzie podziali się Danuta, Krzysztof, Bożena, Małgosia i Kuba Bogdańscy.

Pięcioosobowa rodzina Bogdańskich mieszkała w Strarowej Górze w województwie łódzkim. Jak wynika z relacji sąsiadów, byli postrzegani jako zgodni i spokojni, z ich domu nigdy nie dochodziły żadne niepokojące odgłosy. Krzysztof i Bożena Bogdańscy byli rodzicami dwójki dzieci - 12-letniego Kuby i 16-letniej Gosi. W domu mieszkała wraz z nimi także matka mężczyzny - 66-letnia Danuta.

Krzysztof i Bożena prowadzili własną firmę - produkowali i sprzedawali podzespoły komputerowe. Zarobione pieniądze mężczyzna inwestował w nowe biznesy. Jednak z czasem po nietrafionych przedsięwzięciach zaczął popadać w długi.

Niedługo przed zaginięciem do Bogdańskich przyjechał ojciec pani Bożeny. Jednak Krzysztof poinformował go, że żona i dzieci są obecnie we Wrocławiu, gdzie zamierzają otworzyć biuro turystyczne. Spotkanie nie trwało więc długo. Jako ostatnia z Bogdańskim rozmawiała jego szwagierka. Mężczyzna poinformował ją w trakcie rozmowy telefonicznej, że jego rodzina spędzi nadchodzącą Wielkanoc u znajomych w Niemczech. 

Zobacz wideo Jak wygląda teraz kolęda? "Ludzie nie przyjmują księdza"

Co ciekawe, Krzysztof tuż przed zniknięciem zadzwonił do przyjaciółki swojej nastoletniej córki. Powiedział jej, że Gosia nie pojawi się na basenie i na zajęciach z angielskiego, gdyż ich rodzina wybiera się na święta do Niemiec. Z czasem jednak okazało się, że znajomi z zagranicy nie mieli pojęcia o tym, że Bogdańscy zamierzają odwiedzić ich w najbliższym czasie. Poza tym, jak twierdzili, nie kontaktowali się z nimi już od kilku lat. 

Tajemnicze zaginięcie

8 maja 2003 roku rodzina zgłosiła zaginięcie Bogdańskich. Zaniepokoił ich brak kontaktu z bliskimi. Gdy policjanci pojawili się w domu w Starowej Górze, stwierdzili, że wygląda on tak, jakby mieszkańcy opuścili go tylko na moment. Ładowarka do jednego z telefonów nadal była podłączona do gniazdka, na stole stała niedopita herbata. Jednak co istotne, w domu nie był też żadnych dokumentów. Poza tym dane na dyskach twardych komputerów zostały całkowicie wyczyszczone. 

"To jest jedyna taka sprawa w Polsce"

W trakcie śledztwa okazało się, że w momencie zaginięcia Krzysztof mógł być zadłużony nawet na milion złotych. Poszkodowane osoby korzystały z usług prywatnych detektywów, a za rodziną wysłano listy gończe. Te działania nie przyniosły jednak żadnych efektów. Bogdańscy jakby rozpłynęli się w powietrzu. 

- Wydaje mi się, że to jest jedyna taka sprawa w Polsce, że tak naprawdę zaginęły osoby reprezentujące trzy pokolenia tej samej rodziny. [...] Sprawa rodziny Bogdańskich jest specyficzna, trudna, nierozwiązana od wielu lat. Gdyby były znane powody, to byłoby łatwiej ją rozwiązać - powiedziała w rozmowie z Radiem ZET Izabela Jezierska-Świergiel z Fundacji Itaka.

Wykluczono, by zaginięcie wiązało się z samobójstwem rozszerzonym. Pojawiły się jednak dwie inne teorie. Zdaniem śledczych możemy mieć do czynienia z:

  • idealnie zaplanowaną ucieczką;
  • zabójstwem Bogdańskich na zlecenie osoby lub osób, od których Krzysztof pożyczył pieniądze. 

Może cię także zainteresować:

Więcej o: