Każda matka chce dla swojego dziecka najlepiej. Medialne doniesienia pokazują jednak, że życie bywa inne, niż oczekujemy. Tak właśnie było w przypadku siedmioletniej Olivii Gant ze Stanów Zjednoczonych. Matka dziewczynki latami wmawiała lekarzom choroby, które miały dotykać jej dziecko (między innymi niewydolność jelita), a sama pobierała pieniądze z licznych zbiórek i fundacji.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Kelly Renee Turner urodziła Olivię w 2010 roku. Dwa lata później dziewczynka po raz pierwszy trafiła do szpitala w Kolorado, a koszmar nie skończył się już do końca jej życia. Dwuletnia Olivia, jak twierdziła jej matka, miała borykać się z bolesnymi zaparciami. Gdy dziecko wypróżniło się z niewielką pomocą lekarzy, kobieta zaczęła zgłaszać im kolejne problemy (między innymi niechęć do jedzenia i nieprawidłowe trawienie), co skłoniło lekarzy do dalszych badań.
W ciągu kolejnych 5 lat Olivia była w szpitalu ponad 1000 razy i poddano ją kilku zabiegom chirurgicznym w obrębie układu pokarmowego. Po jakimś czasie rurki do karmienia, według opinii Kelly Renee przestały wystarczać, dlatego zaczęto wprowadzać dziewczynce pokarm dożylnie poprzez odżywcze kroplówki. Matka informowała też lekarzy, że podejrzewa u córki autyzm, opóźnienie w rozwoju, a nawet płyn w mózgu. Z czasem liczne zabiegi i terapie osłabiły ją na tyle, że nie miała już siły poruszać się inaczej niż na wózku inwalidzkim, a większość dnia spędzała w szpitalnym łóżku.
Ludzie wzruszeni historią maleńkiej Olivii chcieli dołożyć swoją cegiełkę do pomocy choremu dziecku. Jej matka chętnie przesyłała gazetom zdjęcia uśmiechniętej dziewczynki przebywającej w szpitalu i informowała przy pomocy mediów społecznościowych, że wciąż się nie poddają i walczą z chorobami wyniszczającymi jej organizm. Nie oddalała się od szpitalnego łóżka córki na krok. Pisała, że opieka zdrowotna jest kosztowna i zbierała datki na jej leczenie. W 2017 r. podała publicznie, że na rynku nie ma lekarstwa mogącego pomóc Olivii, a córka jest śmiertelnie chora. Z czasem informacja o stanie dziecka była nagłośniona na tyle, że kobiecie udało się zebrać około 22 tys. dolarów na leczenie.
W lipcu 2017 r. Kelly Renee Turner wymogła na lekarzach odłączenie córki od aparatury. Choć ci się nie zgodzili, znalazła lekarza, który przystał na jej żądania. Mówiła, że pragnie, by córka pożegnała się ze światem spokojnie, bo dalsza walka o jej życie nie przyniesie rezultatów. Poprosiła również o niepodejmowanie dalszych działań w celu ratowania Olivii. Dziecko nie mogło przeżyć bez odżywiania kroplówkami, dlatego umieszczono je w hospicjum, gdzie po odłączeniu aparatury miało odejść. Na początku dziewczynka była wesoła i śpiewała piosenki z ulubionych bajek, a później ze względu na brak jedzenia zaczęła słabnąć. Odeszła 20 sierpnia 2017 r. Jako przyczynę śmierci podano niewydolność jelit i powikłania po innych schorzeniach.
W 2018 r. w mediach znów zrobiło się głośno o Kelly Renee Turner. Kobieta poinformowała, że kolejna córka skarży się na liczne bóle kości, które mogą być powikłaniem po przebytej kilka lat wcześniej chorobie nowotworowej. Po usłyszeniu tych wiadomości lekarze rozpoczęli poszukiwania dokumentacji medycznej dziecka, jednak nie znaleziono żadnych dowodów świadczących o schorzeniu. Kłamstwo wzbudziło podejrzenia lekarzy, którzy zawiadomili lokalną policję. Zaczęto zastanawiać się, czy choroby Olivii również nie zostały zmyślone. W końcu podjęto decyzję o ekshumacji i przebadaniu jej zwłok. Wyniki zaszokowały opinię publiczną. Okazało się, że dziewczynka była zdrowa i nie cierpiała na niewydolność jelit ani inne choroby, o których latami mówiła w mediach jej matka.
Z czasem udowodniono, że wszystkie zabiegi przeprowadzane na małej Olivii wynikały z nalegań jej matki. Kobieta powiedziała, że nie zależało jej na rozgłosie, jednak oszukała system opieki zdrowotnej na około 538 tys. dolarów. Ustalono, że matka była jej oprawcą, a wszystkie choroby dziecka zostały wymyślone.
W 2019 r. Kelly Renee Turner została oskarżona o znęcanie się nad dziećmi, morderstwo, oszustwo i kradzież. Kobieta zawarła ugodę, jednak do końca mówiła, że jest niewinna i zrobiła to po to, by oszczędzić stresu rodzinie. Druga córka, która miała cierpieć na chorobę nowotworową, była zupełnie zdrowa, a po odebraniu matce nigdy nie skarżyła się na ból kości. Matka Olivii została skazana na 16 lat więzienia.