23 lutego to Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Celem tego dnia jest upowszechnienie wiedzy na temat tej choroby oraz zachęcenie chorych do leczenia. Jako Gazeta.pl wspieramy tych, którzy potrzebują wsparcia i pomocy. Jak co roku 23 lutego przypominamy o problemie.
Małgorzata Serafin: Wśród naszych rozmówców znalazły się osoby z różnych grup. To m.in. psychoterapeutka, lekkoatleta, pielęgniarka, prawniczka, licealistka. Nasi bohaterowie opowiadają o chorobie z bardzo różnych perspektyw. Chcieliśmy pokazać, że ten problem może spotkać każdego.
Małgorzata Serafin i Marek Sekielski archiwum prywatne
Najcięższa była chyba rozmowa z Agnieszką - nastolatką, która kilka razy trafiła do szpitala psychiatrycznego. W jej przypadku wyzwalaczem depresji była nieszczęśliwa miłość. Do tego pandemia, lockdown, nauka zdalna. Zaczęła się okaleczać. To teraz powszechny problem wśród młodych osób. Przeraziły mnie jej opowieści na ten temat. Po tej rozmowie przez kilka dni nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
Gdy dostaję wiadomości od ludzi, że to, co przekazuję, jest dla nich ważne, to wiem, że warto robić to dalej, bo być może to komuś pomoże. Trzeba przypominać, że depresja to choroba, a nie fanaberia, a wizyta u psychiatry nie jest powodem do wstydu.
Gdy wyrzucono mnie z TVP, bo nie zgodziłam się na wyemitowanie propagandowego materiału, zaczęłam zastanawiać się nad zmianą branży. Dojrzewałam do tego od jakiegoś czasu. Chciałam jakiegoś nowego otwarcia. A z fryzjerstwem miałam tylko i wyłącznie dobre skojarzenia. Wydawało mi się, że w tej pracy panuje przyjemna atmosfera, nie ma takiego stresu jak w mediach. Poza tym chciałam mieć fach w ręku.
Małgorzata Serafin archiwum prywatne
Po skończonym kursie pracowałam u znajomej, a potem w innym salonie. Miałam fajną ekipę, sporo się nauczyłam. Jednak nie przewidziałam tego, że praca fryzjera jest bardzo męcząca fizycznie. I żeby być w tym dobrym, trzeba nie tylko mieć talent, lecz także ciągle się doszkalać. Z moim perfekcjonizmem, trudno mi było odpuścić i pogodzić się z tym, że będę fryzjerką rzemieślniczką.
Bardzo się starałam, przez co znowu, podobnie jak w telewizji, pracowałam po kilkanaście godzin dziennie. Zaczęłam mieć do siebie pretensje, że za wolno się uczę. W pewnym momencie spojrzałam jednak prawdzie w oczy. Wiedziałam, że nigdy nie będę w tym tak dobra, jakbym chciała. Nie rzuciłam fryzjerstwa na zawsze, jednak od roku nie pracuję w salonie.
Małgorzata Serafin archiwum prywatne
O tym, że choruję dowiedziałam się znacznie wcześniej - jeszcze w czasach pracy w telewizji w 2013 roku. Depresja dała o sobie znać w bardzo intensywnym okresie. Byłam wtedy wydawczynią w TVP Info, a w TVP1 prezenterką. Wydawanie "Poranka" zaczynałam o 6 rano. Potem przez cały dzień pracowałam nad innym programem. Do tego stresu i zawrotnego tempa dołożyły się problemy w życiu prywatnym. W pewnym momencie przestałam spać.
W telewizji pracowałam przez 11 lat. Prowadziłam programy na żywo, wydawałam wiadomości, musiałam cały czas być na bieżąco z tym, co się dzieje w polityce. To był ogromny stres i odpowiedzialność. I w końcu się dojechałam. Teraz tak myślę, że praca była dla mnie ucieczką przed tym, co działo się wewnątrz mnie.
Dosyć późno. Przez długi czas myślałam, że taka już jestem. I dopóki miałam siłę, starałam się normalnie funkcjonować. Do lekarza zgłosiłam się, dopiero gdy pojawiły się myśli samobójcze. Na szczęście było mnie stać na pomoc prywatną. Nie wyobrażam sobie, by czekać z takimi myślami pół roku na wizytę u psychiatry w ramach NFZ.
Powiedział, że mam głęboką depresję. I zapisał mi leki.
Ja uważam, że leki uratowały mi życie. Gdybym po nie wtedy nie sięgnęła, to być może nie rozmawiałybyśmy teraz. Oczywiście terapia też jest bardzo ważna, ale wtedy sytuacja była graniczna, zaczęłam brać leki, żeby w ogóle stanąć na nogi.
Tak, ale od pandemii znowu je biorę. Gdy depresja wróciła, długo oszukiwałam się, że to chwilowe, dlatego zwlekałam z wizytą u psychiatry. Jednak, gdy było już naprawdę źle, znowu pojawiły się myśli samobójcze. Dopiero wtedy poszłam do lekarza. I wróciłam do leków. Nie wiem, do kiedy będę je brała, bo tak naprawdę dopiero od roku czuję się dobrze.
Ja bardzo chciałam, by choroba była już pokonana. Po odstawieniu leków wydawało mi się, że to wszystko mam już za sobą. Poza tym zrezygnowałam z telewizji. Myślałam, że mniej stresująca praca, pokona moje lęki i problemy. Tak jednak się nie stało. Byłam więc bardzo sobą zawiedziona. Obwiniałam siebie za to, że znowu się zajechałam.
Ta druga depresja była zupełnie inna. Mimo że za pierwszym i za drugim razem miałam zaburzony sen, to były dwie inne historie. Wcześniej praca mnie stawiała na nogi. Ale przez to też uciekałam w obowiązki. Za drugim razem miałam sporo czasu i musiałam przyjrzeć się temu, co dzieje się wewnątrz mnie. I to było znacznie trudniejsze.
Tak, po raz kolejny. Tym razem znacznie bardziej świadomie niż za pierwszym razem. Gdy zachorowałam po raz pierwszy, zrobiłam to, bo lekarz mi to doradził i myślałam, że dzięki terapii po prostu szybciej wrócę do dobrej formy. Jednak teraz wiedziałam już, nad czym chcę pracować.
Osobiście wolałabym być niemodna i nie mieć depresji. Takie wypowiedzi pokazują brak empatii i wiedzy.
Ja również dziękuję!
'Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć?' archiwum prywatne
Małgorzata Serafin - prezenterka telewizyjna, dziennikarka newsowa. Pracę w mediach rozpoczęła w Superstacji, później związana była z Telewizją Polską. Od stycznia 2021 prowadzi autorski program o zdrowiu psychicznym pt. "Farbowanie życia" na kanale Sekielski Brothers Studio.