W Berlinie trwa właśnie 73. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Berlinale. O Złotego Niedźwiedzia powalczy 18 produkcji. W jednej z nich pojawiła się Joanna Kulig. Mowa o amerykańskiej komedii romantycznej "She Came to Me". Wydarzenie jak co roku przyciągnęło rzeszę gwiazd związanych z kinem. Wśród nich pojawiła się Helen Mirren. Na czerwonym dywanie prezentowała się ona olśniewająco.
Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Helen Mirren to aktorka, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Na wielkim ekranie można oglądać ją od ponad 50 lat. Ma ona na koncie cztery nominacje do Oscara (za rolę w "Królowej" zdobyła statuetkę) oraz jest laureatką BAFTA, trzech Nagród Emmy i trzech Złotych Globów.
W ostatnim czasie Helen Mirren wcieliła się w tytułową rolę w dramacie "Golda", który opowiada historię pierwszej premier Izraela, Goldy Meir. Premiera filmu miała miejsce właśnie podczas tegorocznego Berlinale. Z tej okazji aktorka pojawiła się na czerwonym dywanie. Postawiła ona na długą, czarną suknię z satynowego materiału. Kreacja subtelnie odsłaniała dekolt i ramiona aktorki. Rękawy sukni ozdobione były delikatnym marszczeniem. To projekt z kolekcji zmarłej niecałe dwa miesiące temu słynnej projektantki, Vivienne Westwood.
Helen Mirren w tym roku kończy 78 lat, jednak nie zamierza ona poddawać się ona nieuzasadnionym konwenansom. Na czerwonym dywanie pojawiła się w długich blond włosach, łamiąc tym samym stereotyp, że dojrzałe kobiety nie powinny nosić dłuższych pasm.
Uwagę przyciągał również delikatny makijaż aktorki. Został on utrzymany w brzoskwiniowej tonacji, dzięki czemu cera prezentowała się świeżo i promiennie. Usta zostały zaś podkreślone ponadczasową czerwienią.
OFERTY AVANTI24.PL: Po modowe inspiracje zapraszamy na Avanti24.pl