4 sierpnia 1967 roku tuż po północy, 15-letni James Gordon Wolcott odurzył się oparami kleju do sklejania modeli, chwycił za karabin i strzelił do ojca, matki oraz 17-letniej siostry. Po wszystkim ubrał się i wyszedł z domu. Zatrzymał jeden z przejeżdżających samochodów i poinformował, że jego rodzina została postrzelona. Ojca znaleziono w salonie, siostrę w jej sypialni. Oboje zginęli na miejscu, w ich ciele znaleziono po dwa naboje. Matka Jamesa w krytycznym stanie została przewieziona do szpitala. Nie udało się jej uratować.
Więcej podobnych historii przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
James tej samej nocy został aresztowany i przyznał się do winy. Próżno było u niego szukać jakichkolwiek oznak skruchy. Odmówił nawet udziału w ceremonii pogrzebowej. Gdy zapytano go, dlaczego z zimną krwią zamordował swoją rodzinę, stwierdził, że szczerze ich nienawidził. Przesłuchującym go psychiatrom wyznał, że miał dość mlaskania i głośnego przeżuwania matki, "złego akcentu" starszej siostry i dezaprobaty ojca dla antywojennych poglądów nastolatka. Twierdził, że rodzina "zmówiła się przeciwko niemu, by go wkurzać". – Zabiłem ich, zanim oni mieli szansę zabić mnie – przyznał.
W czasie rozprawy biegli uznali, że James jest niepoczytalny. Ich zdaniem cierpiał na schizofrenię paranoidalną, od miesięcy walczył z myślami samobójczymi. W trakcie zbrodni miał nie być świadomy swoich czynów. Ława przysięgłych uznała go za niewinnego, a sąd przyznał rację biegłym. W lutym 1968 roku James Gordon Wolcott został skierowany na przymusowe leczenie psychiatryczne. Już siedem lat później James został wypuszczony ze szpitala. Pracujący tam psychiatrzy uznali, że jest już gotowy do powrotu na wolność. Zmienił nazwisko, słuch po nim zaginął na wiele lat.
W lipcu 2013 roku w mediach zaczęły pojawiać się pierwsze informacje dotyczące losów Wolcotta. Okazało się, że przeprowadził się do Teksasu, tam zaczął studia na wydziale psychologii. Zmienił nazwisko na James St. James. Od lat 80. wykłada psychologię na Uniwersytecie Millikin w Decatur w stanie Illinois. Gdy mroczna historia wyszła na jaw, niektórzy pracownicy i studenci uczelni zażądali jego wydalenia. Władze stanęły jednak po stronie Jamesa.