Mówiono, że wygląda jak Schwarzenegger. "To waleczny facet". Zmarł dwa miesiące po usłyszeniu diagnozy

Marian Glinka był nazywany polskim Arnoldem Schwarzeneggerem. Muskularny, charakterystyczny i ambitny. Nie porzucił siłowni nawet po rozpoczęciu kariery aktorskiej. W 2008 roku dowiedział się, że choruje na raka trzustki. Zmarł w wieku 65 lat, zaledwie dwa miesiące po usłyszeniu diagnozy lekarskiej.

Marian Glinka był polskim aktorem i kulturystą. Zazwyczaj grał role epizodyczne, jedyną główną rolę zagrał w filmie dla dzieci "Tato, nie bój się dentysty". Zmarł w czerwcu 2008 roku w wieku 65 lat. Po śmierci został odznaczony odznaką honorową "Zasłużony dla Kultury Polskiej". 

Zobacz wideo Arnold Schwarzenegger zadziwił swoim filmikiem. Stallone pod wrażeniem [WIDEO]

Marian Glinka odnosił sukcesy w sporcie. Przez wygląd mówiono o nim "polski Schwarzenegger"

Glinka był uważany za jednego z najbardziej utalentowanych kulturystów lat 60. Na początku trenował zapasy, po których zainteresował się kulturystyką. Został trzykrotnym Mistrzem Polski w kulturystyce, pięciokrotnym mistrzem świata weteranów w sportach siłowych i prezesem "Błyskawicy", jednego z najstarszych ośrodków kulturystycznych w Polsce. Śmiał się, że kiedy wkraczał później do branży aktorskiej, była moda na chudych i garbatych, przez co nie mógł znaleźć dla siebie miejsca.

 

Nie pasował do aktorskiego świata. Był zbyt charakterystyczny

W rolach granych przez Mariana Glinkę często wykorzystywano jego fizyczne predyspozycje. Kulturystyczna sylwetka sprawiła, że stał się aktorem charakterystycznym, którego obsadzano w rolach osiłków. - Nie trafiłem na swój czas. Kiedyś, gdy na scenie królował wzór zakompleksionego suchotnika, podśmiewali się trochę, no, do czego mógł nadawać się muskularny aktor? - wyznał Glinka w wywiadzie dla magazynu "KiF". Pod koniec życia regularnie pojawiał się w "Klanie".

 

"To twarda osobowość i waleczny facet". Choroba zabrała go w dwa miesiące

Aktor zmagał się z rakiem trzustki. Koledzy z branży wierzyli, że uda mu się pokonać chorobę i prędko wróci na plan serialu. - To twarda osobowość i waleczny facet. Wierzę, że wszystko będzie dobrze i wkrótce wróci na plan - mówił Paweł Karpiński, reżyser "Klanu". Tak się jednak nie stało. Marian Glinka nagle zasłabł w swoim domu. Zmarł zaledwie dwa miesiące po tym, jak dowiedział się o chorobie.

Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl

Więcej o: