Wojciech Czuchnowski, dziennikarz i publicysta "Gazety Wyborczej", udzielił wywiadu Angelice Swobodzie z weekend.gazeta.pl, w którym opowiedział o doświadczeniach związanych ze śmiercią jego żony. Agnieszka Czuchnowska zmarła 25 maja 2022 roku po długiej chorobie. Dziennikarz po jej śmierci napisał książkę "Dzbanek rozbity. Sceny z życia, choroby, śmierci i żałoby".
W wywiadzie Czuchnowski wyznał, że gdy żona zmarła, poczuł, że został z niczym. Poza tym miał wrażenie, że po Agnieszce nic nie zostało. Swoją książkę zaczął więc pisać, by "ocalić ją od zapomnienia".
Pomyślałem, że ta opowieść może pomóc ludziom, którzy znajdują się w podobnej sytuacji - sami chorują na nowotwór albo mają kogoś takiego wśród bliskich. Dlatego opisuję, jak przeżywaliśmy chorobę, podaję informacje medyczne. I to jest moja druga intencja
- powiedział Czuchnowski.
Przez ostatnie cztery miesiące jej życia, dziennikarz był przy żonie cały czas. Wiedział, że zbliża się koniec. Mimo to nie chciał w to wierzyć.
To dla mnie najbardziej dojmujące, bo Agnieszka zmarła, gdy karmiłem ją zupą. Po prostu, między jedną łyżką a drugą. [...] Pod koniec życia Agnieszka miała kłopoty z przełykaniem, więc podawałem jej potrawy rozbite blenderem. Jadła je sprawnie i jadła dość dużo. Dlatego, mimo iż lekarze mówili, że zbliża się koniec, nie wierzyłem im. Sądziłem, że skoro tak chętnie je, to mamy jeszcze dużo czasu
- wyznał.
Gdy żona przeszła na leczenie paliatywne, Czuchnowski poważnie rozważał to, by odejść razem z nią.
Wciąż nie traciłem nadziei, nie wierzyłem, że ona umiera. [...] A z drugiej strony tej nadziei towarzyszył pomysł, żebyśmy odeszli razem, jeśli jednak Agnieszka nie wyzdrowieje. Zgromadziłem leki, żebyśmy mogli dokonać wspólnej eutanazji. To nie był gest rozpaczy, ja się przygotowywałem do tego kroku bardzo racjonalnie
- powiedział.
Gdy kobieta dowiedziała się o tym pomyśle, urządziła mu awanturę. Kazała mu nawet przysiąc, że tego nie zrobi. Jej zdaniem byłby to grzech. Pani Agnieszka, w przeciwieństwie do męża, była bardzo wierząca. - Ja, jako agnostyk, jestem zwolennikiem odejścia na własnych warunkach, ale uszanowałem jej wolę - wyznał Czuchnowski.