- Zgodnie z decyzją kierownictwa partii projekt dotyczący aborcji będzie odrzucony w pierwszym czytaniu - poinformował w czwartek Polską Agencję Prasową rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości, Rafał Bochenek.
Projekt ustawy "Aborcja to zabójstwo" fundacji Życie i Rodzina, której szefową jest znana antyaborcyjna działaczka, zakłada karanie za systemową pomoc w aborcji. Godek chce uderzyć przede wszystkim w proaborcyjne organizacje, takie jak m.in. Aborcja bez Granic czy Aborcyjny Dream Team.
Przypomnijmy, że po tym, jak Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej zdelegalizował aborcję z powodu ciężkiego, nieodwracalnego uszkodzenia płodu, organizacje te stanowią jedyne wsparcie dla kobiet, które znalazły się w krytycznej sytuacji. Ich działaczki służą informacją na temat tego, gdzie bezpiecznie i legalnie można poddać się zabiegowi, czuwają i instruują w zakresie farmakologicznej aborcji oraz oferują pomoc w organizacji wyjazdów za granicę w celu przeprowadzenia terminacji ciąży.
Pomimo tego, że aborcja z powodu gwałtu, zagrożenia życia lub zdrowia kobiety teoretycznie wciąż pozostaje legalna, w praktyce często lekarze odmawiają jej przeprowadzenia - najczęściej w obawie przed odpowiedzialnością karną. O tym, że z powodu TK wielu kobietom odmówiono legalnego zabiegu, słyszy się coraz częściej. Należy również przypomnieć dramatyczną historię ś.p. 30-letniej Izabeli z Pszczyny. Po śmierci młodej matki przez polskie miasta przetoczyła się fala protestów.
Kaja Godek w rozmowie z "Rzeczpospolitą" określiła działaczki owych organizacji jako "grupy feministek pomagających mordować nienarodzone dzieci".
Jakiego rodzaju penalizację zakłada projekt? Kaja Godek chce przede wszystkim zlikwidować wszelkie numery telefonów służące informowaniu o aborcji, uniemożliwić wyjazdy za granicę w celu przeprowadzenia zabiegu oraz zakazać publicznego instruowania na temat aborcji farmakologicznej w domu. Dąży też do wyeliminowania z przestrzeni publicznej "nakłaniania" do aborcji. W istocie tak naprawdę chodzi o informowanie na temat możliwości i sposobów przerywania ciąży.
Nakłanianie kobiety do aborcji, według projektu Godek, miałoby być zagrożone karą nawet do trzech lat więzienia albo wyższą - w zależności od tego, czy płód byłby w stadium rozwoju zdolnego do przeżycia poza organizmem matki.
Natomiast, za publiczne informowanie o aborcji, sposobach jej przeprowadzenia i możliwościach wykonania zabiegu, groziłaby kara nawet do dwóch lat pozbawienia wolności.
"Projekt 'Aborcja to zabójstwo' zakłada kary (nawet do dwóch lat więzienia) za publiczne propagowanie, nawoływanie i informowanie o aborcji niedozwolonej w świetle polskiego prawa" - pisały w mediach społecznościowych działaczki Aborcyjnego Dream Teamu jeszcze przed oficjalną decyzją PiS.
"Piękny prezent na Dzień Kobiet. Taka Kaja w sejmie mówiąca brednie przez kilka godzin" - dodawały.