Więzienie za informowanie o aborcji. Projekt Kai Godek trafi do Sejmu? Jest decyzja PiS

Kolejny projekt ustawy Kai Godek miał już niedługo trafić do Sejmu. Jego pierwsze czytanie miało odbyć się w parlamencie 8 marca, czyli w Dzień Kobiet. W czwartek w godzinach popołudniowych kierownictwo PiS poinformowało jednak o odrzuceniu projektu w pierwszym czytaniu.
Zobacz wideo Zobacz wideo: Protest pod domem Kaczyńskiego. Co Polki chciałyby powiedzieć prezesowi PiS?

- Zgodnie z decyzją kierownictwa partii projekt dotyczący aborcji będzie odrzucony w pierwszym czytaniu - poinformował w czwartek Polską Agencję Prasową rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości, Rafał Bochenek.

Projekt ustawy "Aborcja to zabójstwo" fundacji Życie i Rodzina, której szefową jest znana antyaborcyjna działaczka, zakłada karanie za systemową pomoc w aborcji. Godek chce uderzyć przede wszystkim w proaborcyjne organizacje, takie jak m.in. Aborcja bez Granic czy Aborcyjny Dream Team.

Przypomnijmy, że po tym, jak Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej zdelegalizował aborcję z powodu ciężkiego, nieodwracalnego uszkodzenia płodu, organizacje te stanowią jedyne wsparcie dla kobiet, które znalazły się w krytycznej sytuacji. Ich działaczki służą informacją na temat tego, gdzie bezpiecznie i legalnie można poddać się zabiegowi, czuwają i instruują w zakresie farmakologicznej aborcji oraz oferują pomoc w organizacji wyjazdów za granicę w celu przeprowadzenia terminacji ciąży.

Pomimo tego, że aborcja z powodu gwałtu, zagrożenia życia lub zdrowia kobiety teoretycznie wciąż pozostaje legalna, w praktyce często lekarze odmawiają jej przeprowadzenia - najczęściej w obawie przed odpowiedzialnością karną. O tym, że z powodu TK wielu kobietom odmówiono legalnego zabiegu, słyszy się coraz częściej. Należy również przypomnieć dramatyczną historię ś.p. 30-letniej Izabeli z Pszczyny. Po śmierci młodej matki przez polskie miasta przetoczyła się fala protestów.

Kaja Godek w rozmowie z "Rzeczpospolitą" określiła działaczki owych organizacji jako "grupy feministek pomagających mordować nienarodzone dzieci".

Kolejny projekt Kai Godek w Sejmie. Chce karać więzieniem za pomoc w aborcji

Jakiego rodzaju penalizację zakłada projekt? Kaja Godek chce przede wszystkim zlikwidować wszelkie numery telefonów służące informowaniu o aborcji, uniemożliwić wyjazdy za granicę w celu przeprowadzenia zabiegu oraz zakazać publicznego instruowania na temat aborcji farmakologicznej w domu. Dąży też do wyeliminowania z przestrzeni publicznej "nakłaniania" do aborcji. W istocie tak naprawdę chodzi o informowanie na temat możliwości i sposobów przerywania ciąży.

Nakłanianie kobiety do aborcji, według projektu Godek, miałoby być zagrożone karą nawet do trzech lat więzienia albo wyższą - w zależności od tego, czy płód byłby w stadium rozwoju zdolnego do przeżycia poza organizmem matki. 

Śmierć 30-letniej Izabeli. Matka kobiety pokazała SMS-y Izabela z Pszczyny zmarła. Nie mogli usunąć płodu. Matka pokazuje wstrząsające SMS-y

Natomiast, za publiczne informowanie o aborcji, sposobach jej przeprowadzenia i możliwościach wykonania zabiegu, groziłaby kara nawet do dwóch lat pozbawienia wolności.

"Piękny prezent na Dzień Kobiet"

"Projekt 'Aborcja to zabójstwo' zakłada kary (nawet do dwóch lat więzienia) za publiczne propagowanie, nawoływanie i informowanie o aborcji niedozwolonej w świetle polskiego prawa" - pisały w mediach społecznościowych działaczki Aborcyjnego Dream Teamu jeszcze przed oficjalną decyzją PiS.

 

"Piękny prezent na Dzień Kobiet. Taka Kaja w sejmie mówiąca brednie przez kilka godzin" - dodawały.

Więcej o: