Agata Mróz-Olszewska urodziła się 7 kwietnia 1982 roku w Tarnowie. Wychowała się w rodzinie sportowców — zarówno jej rodzice, jak i rodzeństwo przez lata grali w siatkówkę i w koszykówkę. Już jako dziecko była wysoka, a mniej więcej w trzeciej klasie podstawówki rozpoczęła pierwsze treningi. Kobieta cierpiała na mielodysplazję szpiku kostnego, którą zdiagnozowano, gdy miała 17 lat. To jednak to nie powstrzymało jej od gry w siatkówkę i zdobywania medali wraz z drużyną. Założyła też rodzinę, którą niedane było jej się długo cieszyć. Siatkarka odeszła zbyt szybko. W tym roku od jej śmierci minie 15 lat.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Agata Mróz-Olszewska grała w siatkówkę w Tarnovii, SMS Sosnowiec, WSBiP Ostrowiec Świętokrzyski, czy BKS Stal Bielsko-Biała. Kobieta wielokrotnie reprezentowała Polskę, a w 2003 i 2005 r. pod wodzą trenera Andrzeja Niemczyka wraz z drużyną zdobyła złote medale mistrzostw Europy. Droga do wygranej była dla młodej siatkarki trudna i pełna wyrzeczeń. Wszystko ze względu na to, że kilka lat wcześniej musiała zrobić przerwę od sportu.
- Zaczęłam chorować, kiedy miałam siedemnaście lat. Przede mną było całe życie. Miałam propozycje grania w najlepszych klubach. Byłam ambitna. I nagle na trzy lata musiałam przerwać karierę sportową. Bardzo to przeżywałam. Chwilami myślałam, że już po mnie. Pomogli mi wtedy rodzice. Właściwie to tata namówił mnie, żebym wróciła do siatkówki. Po roku treningów pojechałam na mistrzostwa Europy i wygrałam — wyznała w 2008 r. w jednym z ostatnich wywiadów dla "Vivy!" dziennikarce Sylwii Borowskiej.
Od 2006 r. Agata Mróz występowała w hiszpańskiej drużynie Gruppo 2002 Murcia, jednak już w 2007 r. ze względu na chorobę musiała zrezygnować z kariery. Sportowy świat wspierał walkę kobiety. Organizowano akcje zbierania krwi i mecze charytatywne. Wszystko po to, by pomóc jej w tej nierównej walce.
Agata Mróz-Olszewska wzięła ślub z Jackiem Olszewskim 9 czerwca 2007 roku. Niebawem para ogłosiła, że czeka na narodziny pierwszego dziecka. Czas ciąży nie był dla nich łatwy, gdyż kobieta jednocześnie zmagała się z chorobą. Mąż wspierał ją w tym trudnym czasie. - Teraz mam przy sobie męża, który bardzo mnie wspiera. Kiedy trzeba – pogłaszcze, kiedy trzeba – zmotywuje do działania. Stoi za mną cały czas. Jacek jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Skoro on tak wierzy we mnie, to ja przecież nie mogę go zawieść. Nie wiem, czy sama dałabym sobie radę. Pół roku leżałam w szpitalu i zajmowałam się wyłącznie sobą i ciążą. Nie zawracałam sobie głowy w tym momencie tak prozaicznymi rzeczami, jak niezapłacone rachunki. Jacek był moim łącznikiem ze światem zewnętrznym. Chwilami tarczą obronną — wyznała w rozmowie dla "Vivy!".
Mróz-Olszewska powiedziała też, że ciąża wymagała stałej kontroli lekarzy, a niektórzy sugerowali jej aborcję. Ta nie chciała o tym słyszeć. - W dziewiątym tygodniu zobaczyłam na USG tę maleńką kijankę i od razu zaczęłam szukać kontaktu z hematologami, którzy poprowadziliby moją ciążę. Byli lekarze, którzy sugerowali, że powinnam ją usunąć. Na szczęście trafiłam też na takich, którzy podjęli ze mną walkę o moje dziecko.
Maleńka Liliana przyszła na świat 4 kwietnia, jednak poród nie był łatwy. Dziewczynka była wcześniakiem, a decyzja o sprowadzeniu jej na świat nieco wcześniej miała dać szansę siatkarce, by wyzdrowiała. - W szpitalu przed porodem liczyłam tygodnie. Tak jakbym chciała przyspieszyć czas. Trzydziesty, trzydziesty pierwszy, drugi. Wytrzymywałam do trzydziestego trzeciego tygodnia. Cały czas przetaczano mi krew. Czułam się trochę jak żywy inkubator dla dziecka. Lilianka nabrała wagi. Zaczęły się skurcze. Zapadła decyzja. Teraz trzeba zająć się mną, a dziecko jest już na tyle bezpieczne, że samo da sobie radę — powiedziała "Vivie!".
W ostatnich miesiącach walki Agaty Mróz-Olszewskiej z chorobą wspierała ją cała Polska. Wielu ludzi trzymało kciuki, by wybitna siatkarka wyzdrowiała i miała szansę zobaczyć, jak jej córeczka dorasta. Organizm kobiety nie zdołał jednak zwalczyć infekcji (posocznicy ze wstrząsem septycznym) po przeszczepie szpiku kostnego, który przeszła 22 maja. Choć początkowo lekarze byli dobrej myśli, niestety nie udało się jej uratować. Ostatnie dwie doby życia spędziła w klinice intensywnej terapii, gdzie próbowano utrzymać ją przy życiu i dać czas, by szpik się przyjął. Zmarła 4 czerwca 2008 r. w wieku 26 lat. Uznana złota medalistka Mistrzostw Europy osierociła zaledwie dwumiesięczną córeczkę. Po śmierci siatkarki prezydent Tarnowa, w którym się urodziła, ogłosił dwudniową żałobę.