Ręce myłam z dziesięć razy, bo wciąż czułam jego zapach. Takiej osoby nie chcesz po prostu dotykać

- Przychodzą na przykład tacy, których podnieca to, że ty się wstydzisz widoku jego nagiego członka. Że sprawia ci to dyskomfort - mówi Anita, fizjoterapeutka. - Na wyjeździe konferencyjnym pijani koledzy z pracy wchodzili mi do pokoju i musiałam wypraszać ich siłą. Jeden sugerował, żebym usiadła ważnemu klientowi na kolanach - mówi Michalina, która przepracowała kilka lat w dużej korporacji. Molestowanie w miejscu pracy to problem wciąż powszechny. Potwierdza to m.in. raport Polskiego Towarzystwa Antydyskryminacyjnego.
Zobacz wideo Zobacz wideo: Papież: JPII kazał odłożyć 'do archiwum' sprawę molestowania


Ruszyła kampania Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego dotycząca molestowania kobiet w miejscu pracy. Za kreację odpowiada agencja Mullenlowe Warsaw.

Szczególnie narażone są grupy zawodowe mające bezpośredni kontakt z ciałem pacjenta. Na przykład fizjoterapeutki i fizjoterapeuci albo osoby wykonujące specjalistyczne masaże. *Anita wybrała tę profesję, ponieważ od dziecka interesowała się ludzkim ciałem. Kartkowała atlasy anatomiczne, w szkole zawsze trafiała do klas o profilu biologiczno-chemicznym. Ponadto chciała po prostu pomagać ludziom. Sama cierpiała na kilka kontuzji i korzystała z fizjoterapii jako dziecko. Zresztą bardzo podobał jej się fakt, że ma niejako bezpośredni wpływ na stan zdrowia pacjenta.

- Widzisz ten efekt od razu. Jesteś w stałym kontakcie z ta osobą. Poza tym jest to też nauka o sobie samym: ponieważ jeśli uczysz się o czyimś ciele, to automatycznie też o swoim - mówi.

- Czułam, że mam jakiś, nawet minimalny, wpływ na świat i jest on wymierny. Pacjentka przychodzi do mnie i ją boli. Wstaje po zabiegu i już jej nie boli - opisuje.

Od dłuższego czasu pracuje już tylko z kobietami. Oprócz tego, że z racji swoich zainteresowań postawiła na specjalizację związaną bezpośrednio z kobiecymi problemami anatomicznymi, to jednak duży wpływ na tę decyzję miały jej doświadczenia z pacjentami płci przeciwnej. Wspomina zresztą, że seksistowskie uwagi zaczęły się już na etapie pierwszych lat studiów.

Jej doświadczenia nie są niestety wyjątkiem. Autorzy raportu "Molestowanie seksualne w obszarach kształcenia zawodowego, zatrudnienia i usług" Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego z grudnia 2022 roku przyjrzeli się doświadczeniom osób z tego właśnie okresu, jeszcze przed podjęciem pracy w danym zawodzie. Uczestniczki i uczestników badania pytali m.in. o zdarzenia z ostatnich pięciu lat ich życia.

Wyniki pokazały, że pomimo iż większość badanych czuje się bezpiecznie w swoim miejscu kształcenia zawodowego, to i tak pewne liczby powinny wzbudzać niepokój.

Zebrane dane pokazują, że zdecydowana większość osób czuje się bezpiecznie w swoim miejscu kształcenia zawodowego ("tak" i "raczej tak" zebrało ponad 90 procent odpowiedzi). Osoby, które wzięły udział w badaniu, mają również poczucie, że mogą w miarę bezpiecznie rozmawiać o molestowaniu seksualnym w tym miejscu (ponad 50 procent). Należy jednak zwrócić uwagę, że prawie połowa badanych nie ma poczucia bezpieczeństwa w tym zakresie, co szczególnie niepokoi w zestawieniu z informacją, że ponad jedna trzecia osób, które wzięły udział w badaniu, doświadczyła molestowania seksualnego w miejscu kształcenia zawodowego (36,2 procent)

- czytamy w opublikowanym dokumencie.

"Pani to się tak wypina, że trudno przejść obojętnie"

Anita uważa, że seksizm jest głęboko zakorzeniony w jej środowisku zawodowym: - Ten system jest zbudowany w sposób niejako legitymizujący takie zachowania, co pokazują już wykładowcy na etapie studiów. Kobiety są do tego przyzwyczajone. To, że wykładowca rzuca jakimś podtekstem seksualnym, jest "normalne". Kiedy jest się młodym, często nie zdaje się sobie sprawy z tego, że to jest nie w porządku.

Na studiach odbywała praktyki m.in. na oddziałach z pacjentami neurologicznymi. Już tam, przed rozpoczęciem zabiegu - kiedy pacjent miał zdjąć koszulkę albo odsłonić kawałek ciała - zdarzały się pytania sugerujące czynności seksualne.

Na przykład krążył w przestrzeni taki stary "żart" dotyczący pytania czy też prośby o masaż erotyczny z tzw. "szczęśliwym zakończeniem". I krąży nadal

- mówi.

Miałam też taką sytuację, że podłączałam pacjenta do trakcji. On był w pozycji leżącej, ja musiałam odwrócić się tyłem, więc go nie widziałam. I on w pewnym momencie klepnął mnie w tyłek. Nie krępował się nic a nic

- przywołuje w pamięci fizjoterapeutka. - Później, jak już byłam starsza i bardziej doświadczona, denerwowałam się i głośno wyrażałam sprzeciw. Ale wtedy… wtedy po prostu mnie zmroziło. Byłam młodym medykiem, dopiero rozpoczynającym pracę w zawodzie. Tak więc ani nie możesz oddać, ani nic powiedzieć…

Tego rodzaju doświadczenia podziela wiele jej koleżanek po fachu. Odrębnym tematem, jak sama  podkreśla, są zaś kursy doszkalające.

 - Koleżanka opowiadała mi, że na jednym z takich kursów uczestniczyła w zajęciach praktycznych, podczas których kursanci wykonywali na sobie nawzajem pewną technikę fizjoterapeutyczną. Wykładowca, przechadzając się pomiędzy nimi, rzucił nagle w jej stronę: "No, pani Marlena to się tak zachęcająco wypina, że trudno przejść obojętnie".

"Poczułam ręce w okolicy swojego krocza"

Kolejna sytuacja. Anita pamięta ją doskonale. Sama była na doszkalającym kursie wyjazdowym, za który zapłaciła prawie pięć tysięcy złotych z własnej kieszeni. Podobne ćwiczenia, również z wykonywania techniki fizjoterapeutycznej. Wykładowca, chcąc dokonać prezentacji, zupełnie bez uprzedzenia przyciągnął ją do siebie.

Nagle, na oczach wszystkich, poczułam ręce w okolicy swojego krocza. Ja miałam świadomość, jak wygląda ta technika, że stosuje się ją w tych okolicach ciała, ale to nie o to chodzi. Gdyby wcześniej powiedział np.: "Pani Anito, na pani przykładzie pokażę to i to", nie miałabym nic przeciwko. A to było po prostu przekroczeniem moich granic

- Że mogłam inaczej zareagować? Powiedzieć coś? Takie myśli pojawiały się w mojej głowie za każdym razem. Zresztą zazwyczaj najwięcej żalu i rozgoryczenia odczuwałam względem ludzi, którzy byli wyżej postawieni: wykładowców, pracodawców lub profesorów na jakimś kursie. To jest taki klasyczny impas: zapłaciłaś za kurs pięć tysięcy, wracasz busem do domu. Czujesz się głupio, że nic powiedziałaś, tylko uśmiechnęłaś się tak samo, jak reszta sali podczas, gdy "żart", który rzucił wykładowca, wcale nie był wcale śmieszny. Całą drogę powrotną potrafiłam o tym myśleć.

Zaczepki słowne były wręcz na porządku dziennym. Ot, szpital ortopedyczny, następne praktyki. Anita wraz z innymi studentami musi pomóc przejść się po schodach pacjentom z wszczepioną endoprotezą biodrową. Wchodzi do sali i prosi jednego z nich. Na to odzywa się cały chór: "Uuu, z panią to i ja bym poszedł", "ja to panią zaraz wezmę na spacerek" i pomruki zadowolenia. Reagują jej dwaj koledzy, którzy szybko zajęli się najbardziej "zachęconymi" panami.

- Najczęściej zresztą w takich sytuacjach pomagali mi koledzy po fachu, to oni reagowali. A nie kadra - wspomina.

"Ciepło kobiecych dłoni"

Później zatrudniła się w prywatnym gabinecie fizjoterapii. Na co dzień pracowały we trzy: same kobiety. - Najpierw na tego pana natknęła się moja koleżanka. Wyszła po zabiegu z pokoju i była bardzo roztrzęsiona. Nie była w stanie powiedzieć żadnych konkretów. Tylko że był to "obleśny typ", że czuła się niekomfortowo. Okazało się, że ten mężczyzna składał jej jakieś dwuznaczne propozycje. Decyzja marketingu placówki była taka, że już go nie przyjmujemy - opowiada Anita.

Ale i tak znalazł sposób, żeby się zapisać.

- Pewnego dnia miałam lukę w grafiku. Koleżanka zapisała mi pacjenta. Coś mi nie pasowało z nazwiskiem. I sprawdziłyśmy w wypełnionej zgodzie na przeprowadzenie badania, że to ten sam człowiek, tylko przy rejestracji podał inne nazwisko. A w dokumencie oficjalnym - już swoje prawdziwe. Strasznie się wtedy wzburzyłam. Powiedziałam, że absolutnie go nie przyjmę. Ale tamta dziewczyna mnie przegadała. Przekonywała, że ja sobie tak dobrze z takimi radzę, itp. "No cóż, nie mój gabinet, trzeba pracować" - pomyślałam.

Kiedy weszła do pokoju, od razu poinformowała pacjenta, że do zabiegu należy zdjąć ubranie wierzchnie i pozostać w samej bieliźnie. Na uwadze miała relację swojej koleżanki o tym, że rzeczony pacjent nalegał na to, by przystąpić do zabiegu całkiem nago. Zażądał więc bielizny jednorazowej - którą często możemy znaleźć w SPA. Akurat takiej nie było, więc Anita wskazała mu przygotowany, czysty ręcznik, którym należało obwiązać się w pasie.

W naszej profesji jest tak, że jak pacjent się ubiera lub rozbiera, robi to za specjalnie do tego przygotowaną kotarką lub - jeśli jej nie ma - my wówczas powinniśmy się odwrócić lub wyjść z pokoju. On zaczął ściągać bieliznę już przy mnie, w ogóle nie krępowało go to, że jeszcze tam stoję i wypełniam dokumenty. "Mi to szybko pójdzie" - stwierdził i stanął przede mną z nagim przyrodzeniem, zanim się w końcu położył.

- Wtedy nie chcesz takiej osoby zwyczajnie dotykać, po prostu cię to odrzuca. Znam różne techniki pracy z ciałem z użyciem specjalistycznych przyrządów, więc zaczęłam od tego - bo nie chciałam go dotykać. A on mówi, żebym to odłożyła, bo woli czuć "ciepło kobiecych dłoni" na ciele. Kiedy wykonywałam zabieg na plecach, zaczął mnie wypytywać, czy praktykuję także prywatne sesje w domach. Bo jestem taka młoda, a on ma apartamenty… czułam, do czego to wszystko zmierza. W pewnym momencie on zasugerował, żebym "wymasowała mu pośladki, bo nie dość, że to jest praktyczne i i uwalnia od bólu, to jeszcze jest przyjemne".

Ręce myłam dziesięć razy. Chciałam zmyć z siebie jego zapach

Było też kilka takich sytuacji, w których bez uprzedzenia mnie odbierał telefon i specjalnie odkrywał ręcznik, przekręcając się w moją stronę z penisem we wzwodzie. Erekcja się oczywiście zdarza podczas takich zabiegów, bo to fizjologia - i jeśli pacjent zachowuje się zupełnie normalnie, to nie ma żadnego problemu. Ale to nie był ten przypadek. Na koniec wstał, odkrywając się znów całkowicie, i zwrócił się do mnie słowami: pani się teraz położy, ja się odwdzięczę. Odpowiedziałam, że nie życzę sobie takich żartów i czekam na niego przy recepcji. Bo to oczywiście był "żart"…

Interakcję z nim zapamiętała niestety ze szczegółami.

- Niby sobie z nim poradziłam, ale myłam potem ręce z dziesięć razy. Do końca dnia w gabinecie chodziłam do łazienki i je szorowałam, potem cały wieczór w domu. Wciąż czułam zapach jego perfum, chciałam go z siebie zmyć. To było obrzydliwe.

- Przychodzą na przykład tacy pacjenci, których podnieca to, że ty się wstydzisz widoku jego nagiego członka. Że sprawia ci to dyskomfort.

"Przy pani to tylko bym się położył i już bym wyzdrowiał"

Inni z kolei potrafią wydawać dwuznaczne dźwięki, stękają. Anity koleżanka po wykonanym zabiegu wypełniała dokumenty przy biurku, odwrócona tyłem do ubierającego się pacjenta. Nagle ten poprosił, by podała mu oliwkę, której wcześniej użyła do wykonania masażu. Była zaskoczona jego prośbą, ale przekazała mężczyźnie butelkę z płynem. On zaczął się przy niej onanizować. Na szczęście szybko zareagował mąż właścicielki placówki - był akurat na miejscu. Zazwyczaj w gabinecie pracowały same kobiety.

Łapanie za rękę niby "przypadkiem", "mizianie". Komentarze: "Oj, przy pani to tylko bym się położył i już bym wyzdrowiał", "jak pani tu weszła, to już mi się zrobiło gorąco", "o, jaka piękna dziewczynka przyszła!". A jak zwrócisz uwagę - to wtedy zaczyna się sakramentalne wręcz tłumaczenie, że "przecież to tylko żarty".

Do tego stopnia panuje na to ciche przyzwolenie, że jeśli będziesz to brać za bardzo do siebie, nie będziesz mogła w tym zawodzie pracować. Jak trochę bardziej pilnujesz swoich granic, to jesteś "zimną suką". Albo na żartach się nie znasz. W tej branży jest taki klimat

- zauważa Anita.

Ktoś ci da zwolnienie? Że się źle czujesz, bo pacjent klepnął cię w tyłek?

Czy zgłaszała tego rodzaju zachowania szefostwu? Na początku, póki jeszcze nie odeszła na "swoje", ale szybko zauważyła, że nic to nie daje. W placówce, w której była zatrudniona, kierownik - w ramach opowiadanego "żartu" - gestykulował i chcąc coś zademonstrować, nagle złapał ją za szyję.

Z przodu, tak jakby do duszenia. Bo chciał coś pokazać. Dobrze to pamiętam, gdyż mam za sobą ciężkie doświadczenia związane właśnie z łapaniem mnie za tę część ciała. Reaguję wtedy bardzo lękowo. A menadżerka stała cały czas obok i, jak gdyby nigdy nic, kontynuowała rozmowę z nim. To do tego samego człowieka mam zgłaszać, jak pacjent przekracza moje granice? A potem przecież trzeba się wziąć w garść i przyjąć zapisane osoby. L4? Jakie L4? Ktoś ci da zwolnienie? Że się źle czujesz, bo pacjent klepnął cię w tyłek albo szef złapał za szyję?

To są tylko żarty

Teraz pracuję na umowie B2B, co też nie jest do końca moim wyborem. Ale z drugiej strony cieszy mnie to, że sama podejmuję decyzje. Bo gdybym miała wrócić do przychodni, wiedziałabym na sto procent, że jeśli sama się nie obronię lub nie zrobią tego koledzy z zespołu, to pan dyrektor nie przyjdzie i nie zrobi porządku. Tam się muszą liczby zgadzać. I najlepiej, jak jesteś medykiem, który się nie odzywa, bo przecież i tak jest na nas wystarczająco nagonka. I klasycznie: że to są żarty, i że przesadzasz

Kiedy miała krótki epizod pracy w jednym z hoteli, niektórzy klienci sugerowali, że będą uprawiać z nią seks. Starsza kierowniczka stwierdziła, że ona i jej koleżanki są przewrażliwione dlatego, że "są jeszcze młode i biorą takie sytuacje do siebie".

Przecież nic nie zrobił

O tym, że nie wróci już do terapii z pacjentami płci męskiej, zdecydowała kilka lat temu. - Jeżeli za każdym razem, kiedy idę do pracy, mam się bać i zastanawiać, co mnie tym razem spotka, to nie ma to sensu. Jesteś tak jakby cały czas na polu walki. Boisz się iść do swojej własnej pracy! Znikąd pomocy, bo co, policja przyjedzie do gabinetu? Trzeba nauczyć się bezwzględnie od tego odcinać, żeby nie zniszczyć sobie życia. Bo zawsze znajdzie się pan, który zapyta, czy masaż miło się skończy.

- A ile razy słyszałam: ale on ci przecież tak naprawdę nic nie zrobił. Owszem, nie zostałam pobita, zgwałcona. Ale przez te doświadczenia zrezygnowałam na co dzień ze sporej części swoich umiejętności, lat spędzonych na nauce w konkretnym kierunku, z pomocy pacjentom, mężczyznom, którzy naprawdę jej potrzebują.

Molestowanie seksualne  w miejscu pracy

Zgodnie z obowiązującą definicją, molestowaniem należy nazwać każde niepożądane zachowanie, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności osoby fizycznej. Może również objawiać się stworzeniem wrogiej, poniżającej, upokarzającej atmosfery wobec niej. Naruszenie czyjejś godności może nastąpić poprzez gesty, słowa, szykanowanie, zastraszanie, zniewagę lub wszelkiego rodzaju inne zachowanie noszące znamiona nękania.

Molestowanie seksualne z kolei to dyskryminacja ze względu na płeć. To każde niechciane, niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym, odnoszące się do płci osoby molestowanej, którego skutkiem lub celem jest naruszenie godności danej osoby. Może odbywać się poprzez wytworzenie wrogiej, poniżającej, upokarzającej atmosfery wobec tej osoby i zastraszanie jej. Na kształt molestowania seksualnego składają się różne elementy - werbalne, niewerbalne lub łączone.

Elementy werbalno-słowne to np. niestosowne żarty z podtekstem seksualnym, aluzje o charakterze seksualnym, niestosowne uwagi dotyczące wyglądu, dwuznaczne propozycje, nieodpowiednie komentarze, insynuacje na tle seksualnym, szantaż emocjonalny, etc. Z kolei do elementów niewerbalnych, fizycznych, zalicza się m.in. niechciany dotyk, poklepywanie, natarczywe, nachalne gesty oraz przemoc seksualną – gwałt.

Najczęstszą postacią rzeczywiście jest molestowanie o charakterze werbalnym, natomiast niestety często jest ono bagatelizowane. A to duży błąd - ponieważ nierzadko bywa wstępem do poważniejszego przestępstwa. Warto również zaznaczyć, że molestowanie seksualne może stanowić przestępstwo na podstawie przepisów Kodeksu Karnego z 6 czerwca 1997 roku, opisanych w artykułach 197, 198 i 199.

Generalnie rzecz ujmując, molestowaniem seksualnym będzie każe zachowanie o podłożu seksualnym, które jest niechciane, niepożądane przez jedną ze stron, prowadzi do poczucia zagrożenia, złości, upokorzenia, dyskomfortu lub bezsilności. Takie, które może utrudniać wykonywanie zadań przez pracowniczkę lub pracownika, ale może też wpływać na ich funkcjonowanie poza pracą - ze względu na stres, jakiego doświadczają w godzinach służbowych.

Ponad 90 procent osób doświadczyło molestowania w miejscu pracy

Raport z badań ilościowych i jakościowych Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego pt. "Molestowanie seksualne w obszarach kształcenia zawodowego, zatrudnienia i usług" z 2022 roku ukazał bardzo niepokojące tendencje. Badanie przeprowadzono w okresie od kwietnia do czerwca.

Do najważniejszych wniosków wynikających z przeprowadzonych badań należy m.in. to, że molestowanie seksualne w miejscu zatrudnienia wciąż jest problemem powszechnie występującym. W większości przypadków doświadczają go kobiety, chociaż mężczyzn z takimi doświadczeniami też nie brakuje.

Większość osób, które wzięły udział w ankiecie zadeklarowała, że doświadczyła molestowania w kształceniu zawodowym, miejscu pracy i usługach - było to powyżej 80 procent respondentów. Ponad 90 procent uczestników badania doświadczyło molestowania w miejscu pracy przynajmniej raz. 1/5 badanych, czyli około 19,9 procent, doświadczyła molestowania w miejscu pracy więcej niż dziesięć razy. Według autorów raportu dla wielu kobiet molestowanie stanowi integralną część doświadczenia w pracy zawodowej. Aż 85,6 proc. respondentek doświadczyło przekroczenia ich granic w miejscu świadczenia usług przynajmniej raz.

Najczęstszą formą molestowania, we wszystkich obszarach jest pogardliwe odnoszenie się do przedstawicieli/przedstawicielek jednej z płci, co wskazuje na 'upłciowiony' charakter tej formy dyskryminacji

- czytamy w najważniejszych wnioskach zawartych w dokumencie.

Większość osób, które doświadczyły molestowania seksualnego w miejscu pracy, wyraziła swój sprzeciw. Było to 70 procent w miejscu pracy, 63,3 proc. w usługach oraz ponad 40 proc. badanych w zakresie kształcenia zawodowego. Raport ujawnia, że w większości przypadków sprzeciw ten nie przynosi skutku. Ponadto zdecydowana większość przypadków molestowania we wszystkich tych trzech obszarach pozostaje nieujawniona i niezgłoszona.

46, proc. osób, które doświadczyły molestowania seksualnego w pracy, definiowało te zdarzenia jako niezgodne z prawem. W kontekście kształcenia zawodowego było to nieco ponad 3 proc., zaś w przypadku usług nieco ponad 40 proc.

- czytamy.

"Co się dzieje na konferencji, zostaje na konferencji"

Lata 2018-2022 *Michalina spędziła w polskim oddziale zagranicznej korporacji. Dużą część obowiązków stanowiły wyjazdy konferencyjne - w obrębie całej Europy - w których uczestniczyli klienci firmy. Jako osoba bezpośrednio pracująca z klientami, musiała brać w nich udział. Po tych kilku latach mówi, że tego rodzaju  konferencje to dla niej "punkt zapalny". - W biurze było pięknie i cudownie. A większość rzeczy wychodziła dopiero na delegacjach i zagranicznych wyjazdach - opowiada.

Na tego rodzaju doświadczenia narażona była już w pierwszym miesiącu swojej pracy.

Byliśmy na wyjeździe konferencyjnym i menadżer poprosił mnie do tańca. Głupio mi było odmówić, ponieważ to był mój przełożony, a ja byłam "ta nowa". W trakcie tańca przylgnął do mnie i poczułam, że ma wzwód

Michalina miała wrażenie, że tego typu wyjazdu dawały jej kolegom większą swobodę, na którą nie mogli pozwolić sobie w warunkach biurowych. - Zawsze miałam z tyłu głowy, że to są jednak ludzie z pracy, a to jest wyjazd o charakterze biznesowym. Nadal poruszamy się w środowisku służbowym i pewnych rzeczy po prostu nie należy robić. Od jednego z kolegów usłyszałam wtedy, że "co się dzieje na konferencji, zostaje na konferencji".

"Pijani koledzy wchodzili mi do pokoju. Musiałam ich siłą wypraszać"

Były sytuacje, że pijani koledzy wchodzili mi do pokoju i musiałam ich siłą wypraszać. To w ogóle nie powinno mieć miejsca

- mówi.

Szczytem była jednak sytuacja, w której współpracownik zasugerował jej, aby usiadła jednemu z ważnych klientów na kolanach.

Tłumaczył, że on nie może zrobić z nim interesu, bo jest mężczyzną. I że chodzą do niego przedstawicielki innych firm, usiądą mu na kolanach i on wtedy kupuje ich produkty. Zatkało mnie. Powiedziałam: nigdy więcej tak do mnie nie mów. Oczywiście potem twierdził, że to było w formie "żartu", ale nakłaniał mnie: idź, zagadaj, bo to ważny klient

- wspomina.

Tego rodzaju nagabywania doznawała również ze strony samych klientów. Najczęściej działo się to po spożyciu alkoholu: niechciane obejmowanie, obłapianie,  usilne namawianie do wspólnego tańca, obmacywanie na parkiecie.

"Wiłam się jak wąż, żeby uniknąć lepkich łap"

- Są różne sytuacje, z których ciężko jest się wykręcić. W twarz nie możesz dać - bo to "ważny klient", który będzie w przyszłości wpływać na relacje biznesowe. Zgodzić się też nie należy, oczywiście, ponieważ to jest niedopuszczalne, nie do przyjęcia wręcz. Ja się po prostu nauczyłam uników. Z czasem doszłam do perfekcji. Wiłam się jak wąż, żeby uniknąć lepkich łap, przemknąć szybko do stojącego obok kolegi, który mnie przysłoni, odgrodzi. Człowiek uczył się, jak przetrwać. To nie jest normalne środowisko pracy.

Po niecałych czterech latach wiedziała już, jak radzić sobie szczególnie na wyjazdach.

Jak widziałam, że już jest za dużo alkoholu, zamykałam się w swoim pokoju. Koniec wyjazdu, powrót do domu i klasyczne wyparcie.

Menadżer na wyjeździe służbowym: posmaruj mi plecki

Inny wyjazd firmowy. Jedną z atrakcji był rejs łodzią, w którym uczestniczył cały zespół wraz z menadżerem.

On przysiadł się do mnie i mówi: słuchaj posmaruj mi plecki kremem przeciwsłonecznym, bo będę miał spalone. Na początku odebrałam to jako żart, ale profilaktycznie przesiadłam się na drugą część łodzi. Specjalnie za mną przyszedł i narzucał się. Na oczach całego zespołu musiałam smarować mu plecy olejkiem

- wspomina Michalina.

Były różne teksty, odzywki. Słyszała na przykład, że "koledzy na spotkaniu są nią zainteresowani", ale któryś współpracownik ich "spławił", mówiąc, że "ona jest z nim, więc jej nie ruszą". - Co to ma być? Jakbym była jakimś przedmiotem, trofeum!

Bardzo przygnębia ją fakt, że wiele jej koleżanek, po latach pracy, uważało takie zachowanie za normalne.

 To nie budziło oburzenia, że to są niestosowne uwagi. Same też często nie wiemy, co wtedy robić. Bo jeżeli taka osoba usłyszy od kogoś ze współpracowników: uważaj, on sobie wziął ciebie na cel i nie lubi, jak się mu odmawia, zamienia życie w piekło i doprowadzi do tego, że odejdziesz z pracy, to co ma robić? Taka osoba musi liczyć się z tym, że mogą ją zwolnić pod byle pretekstem. Bo na przykład nie ma wyników nagle, klient jest niezadowolony, cokolwiek. Albo sama będzie musiała odejść, bo nie wytrzyma krzywych spojrzeń. Zazwyczaj w takiej sytuacji obrywa kobieta, a po napastującym spływa to jak po kaczce

- mówi.

"Nie potrafiłam przejść nad tym do porządku dziennego"

Najbardziej uderzało ją to, że koledzy, którzy dwa dni wcześniej bezpardonowo przekraczali na siłę jej granice, następnego dnia w pracy zachowywali się, jakby taka sytuacja w ogóle nie miała miejsca.

W sobotę wieczorem, na wyjeździe konferencyjnym musiałam wyrzucać pijanego kolegę z mojego pokoju, ponieważ ewidentnie chciał czegoś ode mnie. Dodam, że miał żonę i dzieci. Następnego dnia czułam ogromny niesmak.  A on do mnie, jak gdyby nigdy nic, zadzwonił i mówi: słuchaj potrzebujemy pomocy tu i tu, trzeba to załatwić, tamto, itp. Nie wiedziałam, jak mam się zachowywać wobec takiej osoby, cały czas w głowie miałam to, jak się zachował. Nie potrafiłam przejść nad tym do porządku dziennego. A on to oddzielał po prostu grubą kreską

Dodaje, że wyjątkowo smutne było obserwowanie aktywności tych samych współpracowników w mediach społecznościowych i na grupowych czatach - tu zdjęcia z dziećmi, tu z żoną z wyjazdu, w objęciach, uśmiechy. - Nie potrafiłabym tak żyć - stwierdza.

Przyznaje jednak, że po jakimś czasie sama przestała zwracać uwagę na wciąż pojawiające się toksyczne zachowania. Raz była świadkiem niewybrednych komentarzy współpracowników na temat wyglądu koleżanek - "ta ma fajne cycki, ta za małe" itp. Pluła sobie w brodę, że nic nie powiedziała, nie zareagowała.  - Uważam, że mentalnie wciąż żyjemy w czasach PRL. Najważniejsze, żeby mieć pracę, bo ja mam przecież kredyt, dzieci to po co będę coś mówić?

Czy pracownik lub pracowniczka, która chciała zgłosić tego rodzaju zachowania, mogła liczyć na wsparcie przełożonych?

Mieliśmy taką wewnątrzfirmową propagandę, że jeśli widzisz jakieś nieprawidłowości,  możesz zrobić tzw. speak up. Ale to były tylko takie hasła, które nie dawały żadnego poczucia bezpieczeństwa. Lokalne struktury firmy były tak małe, że de facto nie miałaś do kogo pójść. Nie miało się też poczucia, że ktoś się tą sprawą zajmie na poważnie

- Jeśli menadżer wykorzystuje swoją władzę w stosunku do podwładnej, np. ręka nagle schodzi mu ciut za nisko, to oczywiście można i należy to zgłosić. Ale równie dobrze można od razu zacząć rozsyłać CV, bo jak to się rozniesie, to inni mogą nie chcieć cię zatrudnić. Będziesz tą osobą, która "namotała", zrobiła aferę. Moim zdaniem prawo nie chroni kobiet w miejscu pracy - uważa Michalina.

Jeśli doświadczysz molestowania w miejscu pracy…

Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego prowadzi infolinię pomocową dla kobiet, które doświadczają molestowania seksualnego i innych form dyskryminacji ze względu na płeć. Jeśli spotkało Cię molestowanie seksualne, na przykład pod postacią:

• niechcianego dotyku lub pocałunków,

• żartów, komentarzy lub wiadomości o charakterze seksualnym,

• natarczywych uwag na temat wyglądu,

• pożądliwych spojrzeń wywołujących dyskomfort i/lub poczucie zagrożenia,

• propozycji odbycia stosunku seksualnego,

 • szantażu seksualnego,

 lub dyskryminacja ze względu na płeć, na przykład pod postacią:

• zwolnienia z pracy z powodu zajścia w ciążę,

• pytań o plany związane z rodzicielstwem w trakcie rekrutacji,

• nierównej płacy,

• blokowania awansu,

 • braku możliwości podnoszenia kwalifikacji zawodowych,

 • degradacji po powrocie z urlopu rodzicielskiego,

 • gorszych warunków pracy ze względu na wiek emerytalny,

 Zadzwoń pod numer +48 739 975 506 - otrzymasz darmową, profesjonalną poradę prawną. Dowiesz się jakie masz prawa, co możesz zrobić w sytuacji, która Cię spotkała, podpowiemy Ci ścieżki wyjścia z tej sytuacji, opowiemy jak zainicjować proces sądowy lub podpowiemy jaką obrać strategię procesową.

Telefon jest bezpłatny i do niczego Cię nie zobowiązuje. Nasze prawniczki odbierają telefon w każdy wtorek od godziny 16.00 do 18.00 oraz w każdy czwartek od godziny 10.00 do 12.00.

*Imiona bohaterek zostały zmienione

Więcej o: