Nie wierzono, że ten związek przetrwa. Znajomi z otoczenia pary przypuszczali, że szybko się rozstaną, a ich relacja to jedynie krótkotrwała fascynacja. Tymczasem są ze sobą niemal 30 lat.
W wieku 18 lat Jan poznał swoją pierwszą żonę Barbarę Sołtysik, z którą ma troje dzieci. Para wzięła potajemny ślub, a gdy Barbara została w domu z dziećmi, Jan skupił się na pracy i rozwijaniu kariery. Rzadko bywał z rodziną, co odbiło się na jego relacji z żoną. W rozmowie z "Dzień dobry TVN" przyznał, że wspólnie z Barbarą ustalili, że będą razem, dopóki dzieci nie będą dorosłe. — To i tak nie przeszkodziło wszystkim mediom pisać, że zostawiłem żonę z trojgiem dzieci. One już miały wtedy po 20 lat — powiedział aktor. Pomiędzy Beatą a Janem zaiskrzyło podczas wyjazdu do Australii ze spektaklem "Pan Tadeusz".
On był rektorem Akademii Teatralnej, a ona jego studentką. Po latach Jan Englert opowiadał, że zaproponował Beacie, aby poskakali przez fale. Podczas zabawy Beata wpadła w dół, a profesor pomógł jej wyjść z opresji. - Żonę wyłowiłem sobie z morza – żartował w jednym z wywiadów. Po powrocie do Polski para zaczęła regularnie się spotykać.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wśród wspólnych znajomych panowało przekonanie, że związek nie przetrwa ze względu na dzielącą ich różnicę wieku. Rodzice Beaty również nie byli zachwyceni nowym partnerem córki, który był od niej starszy o 25 lat. Przestrzegali, że Englert to typowy amant i szybko znudzi mu się stały związek. Tak się jednak nie stało. Kiedy dwa lata później na świat przyszła ich córka Helena, Jan spędzał więcej czasu w domu i zajmował się dzieckiem. - Janek wie, czego chce. Czas wahań ma za sobą. Po męsku podejmuje decyzje. A poza tym wydaje mi się młodszy od wielu moich kolegów. Wiem, że mogę na niego liczyć – przyznała Ścibakówna w jednym z wywiadów.
Połączyła ich miłość do teatru, a w wywiadach podkreślają, że oboje przynoszą pracę do domu i często o niej rozmawiają. Nie postrzegają tego jako problemu, lecz jako spoiwo scalające związek. Pobrali się w 1995 roku, ale Beata nie przyjęła nazwiska męża. Podjęła decyzję, że będzie pracowała na własny rachunek. - Nie podpierałam się jego nazwiskiem, a on nigdy niczego specjalnie dla mnie nie wyreżyserował. Chciałam iść od początku swoją drogą i to się udaje – przyznała. Oboje mówią, że ich uczucie przechodziło wiele wzlotów i upadków, jednak nadal trwają u swego boku. - Nie można 30 lat pozostać w stanie euforycznego zakochania. Wiele razem przeżyliśmy. Odkryliśmy siebie, te dobre i te gorsze strony. Wiemy, czego się po sobie spodziewać – powiedziała Beata Ścibakówna w wywiadzie dla "Vivy". Pomimo życiowych przeciwności Beata i Jan do dziś są parą z najdłuższym stażem w polskim show-biznesie.