"Herkules" uchodzi za jeden z najbardziej kultowych seriali z lat 90. Był emitowany w ponad 100 krajach, także w Polsce. Swobodna interpretacja mitu o słynnym herosie przykuła uwagę widzów na całym świecie, a odtwórca głównej roli Kevin Sorbo był wręcz uwielbiany. Przystojny, muskularny bohater o nieco aroganckim, ale ujmującym usposobieniu stał się wręcz obiektem westchnień. Wiele wskazywało na to, że Hollywood czeka na niego z otwartymi ramionami. Jego kariera jednak stanęła w miejscu. Aktor powtarza, że to przez to, że tolerancja środowiska filmowego jest dosyć ograniczona. A problemem jest jego... wiara.
"Herkules" kręcony był przez 4 lata i łącznie nagrano aż 111 odcinków. W Polsce serial cieszył się ogromną popularnością jeszcze przez wiele lat po zakończeniu produkcji. Odtwórcą głównej roli był Kevin Sorbo zanim został aktorem, przez dłuższy czas pracował jako model. Niewiele zabrakło też do tego, żeby zamiast filmu wybrał sport. Był wielkim entuzjastą baseballu, koszykówki i piłki nożnej. I w każdej tej dyscyplinie radził sobie świetnie. Mimo wszystko bardziej ciągnęło go do aktorstwa, dlatego dołączył do trupy teatralnej, która występowała w całej Europie. Po powrocie do Los Angeles grywał w różnych serialach bardzo epizodyczne role, wciąż czekając na coś większego. I stało się, do roli Herkulesa pasował wręcz idealnie, choć nikt nie zakładał, że będzie to tak bardzo popularna produkcja.
Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Widzowie pokochali mitologiczny świat opowiedziany na nowo, a także ujmującego Herkulesa. Podobno Kevin pokonał aż 2500 rywali na castingu. Podkreślał, że zawsze starał się dodać coś od siebie, ażeby Herkules był nieco zabawniejszy, niż scenariusz przewidywał. Zaczęło się już na samym castingu, gdzie producenci zapytali go, czy mógłby ogolić tors do roli. Bezczelnie odpowiedział, że Herkules nie ma czasu na takie rzeczy. Kevin Sorbo uwielbiał tę rolę, ale praca na planie okupiona była cierpieniem.
Ten jakże wysportowany i dbający o zdrowy tryb życia mężczyzna nie dowierzał, że dzieje się coś poważnego. Bagatelizował ból i coraz wyraźniejsze sygnały ze strony ciała. W Huffington Post napisał:
W 1997 roku zacząłem doświadczać mrowienia i uczucia zimna w palcach lewej dłoni oraz piekący ból na lewym boku. Po wizycie u lekarza okazało się, że mam guza na lewym ramieniu. Zalecono mi biopsję, ale zanim do niej doszło, guz zdecydował się działać na własną rękę. Okazało się, że tętniak był przyczyną setek zakrzepów w ramieniu, trzy trafiły do mojego mózgu. W wieku 38 lat dowiedziałem się, że jestem tylko śmiertelnikiem.
Z tego powodu produkcję "Herkulesa" trzeba było przerwać. Nikt nie wiedział, jak długo potrwa rekonwalescencja i czy Kevin kiedykolwiek dojdzie dla siebie. Mówi się, że gdyby nie to serial miałby jeszcze co najmniej kilka sezonów więcej. Producenci wybrnęli z tego impasu serialem "Xena - wojownicza księżniczka", który jak się okazało, pobił nawet wyniki Herkulesa. Aktor wycofał się zupełnie z życia publicznego. Skupił się za to na życiu rodzinnym. W 1995 roku ożenił się z koleżanką z planu, Sam Jenkins, która w "Herkulesie" zagrała Serenę. Doczekali się trójki dzieci i nadal są razem. Z czasem Kevin chciał wrócić do aktorstwa, ale twierdzi, że przez wiarę producenci nie chcą go już zatrudniać.
Kevin wiele razy publicznie wygłaszał swoje dosyć konserwatywne poglądy, a także często mówił o roli religii w jego życiu. Twierdził, że w czasie udaru doznał objawienia Boga. Opowiedział o tym w rozmowie z Fox News.
Zauważyłem to dosyć szybko, jakieś 10 lat temu. Zacząłem głośniej mówić o moich poglądach i to wystarczyło, żeby we mnie uderzyć. Znam ludzi z pierwszej ligi, aktorów, reżyserów i producentów, którzy otwarcie mówią, że nie chcą pracować z konserwatystami. Ci sami ludzie trąbią o tolerancji. Myślę, że powinni spojrzeć w lustro albo zajrzeć do słownika i sprawdzić definicję słowa „tolerancja".
Być może tak było, chociaż warto zaznaczyć, że w Hollywood religia nie zawsze jest przeszkodą. Wystarczy wymienić aktorów związanych z kościołem scjentologicznym: Will Smith, Tom Cruise, John Travolta (wraz z żoną), Elisabeth Moss. Kevin był i jest zagorzałym zwolennikiem Donalda Trumpa, czego często dawał wyraz w mediach społecznościowych. Na swoim Twitterze pisał, że Jezus też głosowałby na Trumpa. W ostatnim czasie Kevin przypomniał o sobie kolejnymi bardzo kontrowersyjnymi wypowiedziami. Bardzo krytycznie wypowiadał się na temat szczepień. Mówił, że obecnie jego ulubionym żartem jest: "Hej, dziewczyno. Czy masz na imię Pfizer, bo sprawiasz, że moje serce staje?". Później apelował o to, ażeby Stany zjednoczone nie pomagały Ukrainie.
OFERTY AVANTI24.PL: Te praktyczne torebki ze skóry na wzór krokodyla przetrwają lata.
Wiele lat wcześniej głośno zrobiło się o innej jego wypowiedzi, na temat serialu "Xena wojownicza księżniczka". Mówiło się, że jest to pierwszy tak feministyczny serial, który daje też do zrozumienia, że główna bohaterka jest lesbijką. Kevin publicznie skrytykował serial za rzekome promowanie homoseksualności i negowanie wartości rodzinnych. Można zatem powiedzieć, że Hollywood omija go szerokim łukiem nie tylko z powodu jego religii. Aktor postanowił sam stworzyć swoje "środowisko" filmowe. Zajął się produkcją filmów o tematyce religijnej i antyaborcyjnej. Stety lub niestety jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych, w których często publikuje dosyć spontaniczne i raczej nie do końca przemyślane wpisy.