O tym, że Tik Tok stanowi często wylęgarnię niezwykle szkodliwych treści i nawyków, nie trzeba specjalnie przypominać. Eksperci co jakiś czas ostrzegają przed niepokojącymi "trendami", które mogą źle odbijać się na zdrowiu - między innymi dlatego, że są to po prostu mity, powielane przez osoby nieposiadające żadnej specjalistycznej wiedzy w danym temacie. To np. różnego rodzaju trendy żywieniowe i triki na odchudzanie, popularyzowane co jakiś czas przez różnych tiktokerów.
Nietrafione porady urodowe czy żywieniowe są jedynie wstępem do całej gamy niebezpiecznych "hitów", lansowanych na platformie. Zdarzało się już, że tiktokowe influencerki pokazywały, jak samodzielnie wyjmować wkładkę domaciczną (co jest bardzo niebezpieczne i wymaga bezwzględnej interwencji lekarza!), smarować się oliwą z oliwek w celu uzyskania brązowej opalenizny bez użycia niezbędnego filtra przeciwsłonecznego czy też używać lubrykantu jako bazy pod makijaż. To ostatnie z kolei - jak alarmowali dermatolodzy - może wywoływać liczne podrażnienia, zmiany zapalne i trądzik.
W świetle takich faktów można więc śmiało stwierdzić, że opisana poniżej historia być może nie szokuje aż tak, jak powinna. Mowa o tiktokerce, dla której wykonanie tiktokowego tańca dla swoich obserwujących wydaje się być ważniejsze niż jej własne zdrowie.
Otóż prowadząca konto o nazwie @munchlaxsleeper na TikToku kilka razy straciła przytomność podczas nagrywania popularnego, tiktokwego trendu w postaci do piosenki "Get Money".
Uświadomiłam sobie coś bardzo zabawnego
- mówi na jednym z nagrań Chichi.
Nie mogę zatańczyć tańca 'Get Money' bez utraty przytomności
- dodaje.
Część krótkiego układu tanecznego wymaga w pewnym momencie rzucenia się na kolana. To właśnie wtedy Chichi zaczyna tracić przytomność, co uwieczniła na kilku filmach. Nagrania szybko obiegły sieć i stały się viralowe, budząc dużo zmartwienie wśród obserwujących ją użytkowników platformy.
Na początku myślałam, że to z powodu niskiego poziomu żelaza, ale myślę, że coś jest nie tak
- uznała "błyskotliwie".
Kiedy nagrała kolejny filmik, na którym widać jak mdleje podczas rzucania się na kolana, internauci zaczęli masowo doradzać jej - i słusznie - by udała się do specjalisty. "Czas skontaktować się z lekarzem!" - nawoływały inne użytkowniczki platformy.
We wpisie z 15 lutego uspokajała swoich obserwatorów mówiąc, że jest w trakcie rezerwowania wizyt. Kilka tygodni później ujawniła jednak, że nie poszła na żadną konsultację.
"Lol, byłaś u lekarza? Doświadczam czegoś podobnego, ale też trochę boję się iść" - pytał ją jeden z użytkowników.
Nie, boję się też iść po przeczytaniu komentarzy
- odpowiedziała mu tikotkerka.
Internauci nadal namawiali ją na wizytę u lekarza, lecz Chichi nie odpowiadała na ich odezwy. Od tego momentu jednak nie zdradziła, czy rzeczywiście poszła na spotkanie oraz jaką (i czy) wystawiono jej diagnozę.
"Po prostu idź do lekarza. Twoja tiktokowa rodzina jest z tobą!" - wspierali ją inny komentujący.
Przypominamy jeszcze raz, na wszelki wypadek - w przypadku zaobserwowania u siebie objawów podobnych do opisanych w niniejszym artykule, należy jak najszybciej udać się do lekarza!