Aleksandr Wang już jako 17-latek pracował jako programista. Dostał się na studia na prestiżowe MIT, gdzie zajmował się uczeniem maszynowym. W 2016 roku, po pierwszym roku studiów, razem z Lucy Gao, założył firmę Scale AI. Miał to być tylko projekt, którym zajmą sobie czas w wakacje.
Więcej podobnych historii przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
– Powiedziałem rodzicom, że to tylko wakacyjny projekt – przyznał w rozmowie z Forbesem. Jednak Wang na uczelnię już nie wrócił. W wieku 19 lat rzucił studia i w całości skupił się na rozwoju biznesu. Sześć lat później został ogłoszony najmłodszym self-made miliarderem na świecie. W 2021 roku Scale AI wyceniono na ok. 7,3 mld dolarów. Firma podpisała kontrakt m.in. z armią Stanów Zjednoczonych i Air Force, dostarcza sztuczną inteligencję w celu optymalizacji danych.
W 2020 roku Scale AI zatrudniała ponad 200 pracowników. To wtedy Wang postanowił podzielić się swoją "receptą" na sukces w biznesie. Jak sam podkreślał, kluczem są odpowiedni pracownicy, którym zależy na firmie i na pracy. – Jedną przerażającą dla mnie rzeczą jest to, że praca w Scale staje się bardziej kwestią referencji niż kultem – przyznał w rozmowie cytowanej przez money.pl. Dla Wanga pracownik musi być odpowiednio mocno zaangażowany, a nie przychodzić do pracy tylko dla wpisu w CV. A szczególnie jeśli zaczyna pracę w start-upie, musi się liczyć z poświęceniami. Nowo zatrudniani pracownicy powinni mieć jakieś pasje lub obsesje.
Dla Aleksandra Wanga "szokujące" jest… przychodzenie do pracy o 11:00 i wychodzenie o 16:00. Jego zdaniem, w tak krótkim czasie nie da się bowiem zrobić czegoś, co ma znaczenie. Podobne zdziwienie budzi w nim skupianie się na zewnętrznej otoczce firmy. – Żadne benefity nie powiedzą mi nic istotnego o kulturze firmy, oprócz tego, że nie ma ona problemu z wydawaniem pieniędzy. To firma jest kulturą – przyznał.