Jan Paweł II wysłał oskarżonego o molestowanie księdza za granicę. "Pytał, czy jestem w stanie uciszyć tę sprawę"

W najnowszym reportażu dziennikarza TVN24 Marcina Gutowskiego ujawniono, że Karol Wojtyła będąc jeszcze biskupem kurii krakowskiej, wiedział o przestępstwach seksualnych trzech podlegających mu księży. W ramach tuszowania nadużyć miał przenosić ich z parafii na parafię i wysyłać za granicę.
Zobacz wideo Zobacz wideo: Jan Paweł II przez lata miał bliskie relacje z pewną arystokratką

Dotychczas do opinii publicznej przenikały argumenty episkopatu i obrońców Kościoła Katolickiego o tym, że Wojtyła miał nie wiedzieć o skali przestępstw i że wiedza na ten temat zaczęła spływać do niego dopiero przed śmiercią, gdy był już mocno schorowany. Reporter "Czarno na Białym" TVN24 przedstawił jednak swoje najnowsze ustalenia, z których wynika coś zupełnie innego. Gutowski dotarł do archiwalnych dokumentów, a także rozmawiał z ofiarami i świadkami przestępstw, które rzucają nowe światło na działalność Jana Pawła II w zakresie tuszowania pedofilii wśród księży.

Jak bowiem wynika z ustaleń dziennikarza, Karol Wojtyła miał tuszować sprawy co najmniej dwóch podległych mu kapłanów, a trzeciego oskarżonego o molestowanie seksualne potraktował nadzwyczaj łagodnie, gdy ten wyszedł z więzienia. Było to długo przed jego wyborem na głowę Kościoła - kiedy jeszcze pełnił obowiązki biskupa krakowskiego w latach 1964-1978. 

Trzech duchownych, którzy dopuścili się molestowania seksualnego dzieci na terenie archidiecezji krakowskiej to: ksiądz Bolesław Saduś, ksiądz Eugeniusz Surgent i ksiądz Józef Loranc. 

"Zdemoralizował wielu młodych chłopców"

Ksiądz Saduś był kurialistą i referentem ds. religii na terenie archidiecezji krakowskiej. On i Karol Wojtyła pozostawali w bliskich relacjach, prawdopodobnie nawet przyjacielskich. Marcin Gutowski ujawnił, że ks. Saduś był współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Jak wynika z akt SB z 1972 roku, duchowny miał wówczas molestować seksualnie nieletnich chłopców.

Ks. Saduś dostał ustne wypowiedzenie od kard. Karola Wojtyły z funkcji proboszcza parafii św. Floriana. W kurii istnieje obawa, że nie da się ukryć skandalu, jaki ks. Saduś wywołał swoim zachowaniem się. Okazało się, że zdemoralizował wielu młodych chłopców, których wykorzystywał do spraw seksualnych. Ostatnio np. ks. Saduś jest zatrzymywany na ulicach Krakowa przez matki tych chłopców, które pomstują na niego i odgrażają się, że zrobią z jego anormalnych poczynań użytek

- napisano w aktach, przytoczonych w reportażu. Marcin Gutowski dotarł również do blisko stuletniego byłego pracownika krakowskiej kurii. Ten zaś potwierdził, że nieżyjący już ks. Saduś miał "dewiacje seksualne" dotyczące nieletnich chłopców.

Jak się okazało, ówczesny biskup krakowski nie ukarał wtedy Sadusia w żaden sposób. Gutowski przytacza akta oraz treść korespondencji pomiędzy Karolem Wojtyłą a biskupem wiedeńskim, z których wynika, że - w obliczu narastających pogłosek - Wojtyła załatwił oskarżanemu o molestowanie księdzu posadę w Austrii. W liście nie zdradził jednak, jaki jest prawdziwy powód przeniesienia. Oficjalnie był to "urlop naukowy".Saduś uciekł więc do parafii w Gaubitsch, gdzie pełnił funkcję proboszcza przez 15 lat.

Według autora reportażu, Wojtyła i Saduś mieli ze sobą częsty kontakt aż do śmierci Sadusia w 1990 roku.

Jan Paweł tuszował pedofilię? "Pytał, czy jestem w stanie uciszyć te sprawę"

Z kolei w 1973 roku w krakowskiej kurii pojawił się człowiek, który oskarżył o molestowanie księdza Eugeniusza Surgenta. W rozmowie z Gutowskim mężczyzna wspomniał, że na spotkaniu z przedstawicielami kurii obecny był też Karol Wojtyła. Przyszły papież miał poprosić go, aby nie nagłaśniał sprawy.

Pytał, czy jestem w stanie uciszyć te sprawę

- mówił rozmówca dziennikarza.

Surgent miał łącznie przez kilkanaście lat molestować chłopców, a wspomniane zgłoszenie dotyczyło wydarzeń w Kiczorze, górskiej osadzie w Beskidzie Żywieckim. Reporter dotarł do osób, które pamiętają przestępstwa, jakich dopuścił się 50 lat temu. Ci, którzy wystąpili przed kamerą, mówili o duchownym m.in. "s*****syn". Okazało się jednak, że ksiądz dopuszczał się molestowania także w poprzednich parafiach, które często zmieniał. Mimo to, krakowski biskup nie usunął duchownego z posady i dalej pozwalał mu sprawować posługę duszpasterską, nie sprawując nad nim żadnego nadzoru.

Surgenta w końcu aresztowano i skazano na trzy lata więzienia. Po kilku latach od wyjścia zaczął uczyć religii w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, gdzie przez kolejne kilkadziesiąt lat krzywdził dzieci. Zmarł w 2008 roku.

"Lubieżne stosunki uprawiał z kilkunastoma uczennicami ze wszystkich klas"

Ksiądz Józef Loranc natomiast molestował seksualnie dziewczynki z klas z I-V w miejscowości Mutne. Duchowny uczył religii w miejscowej szkole.

Polecił w kaplicy założyć firanki, ażeby nie zostać podpatrzonym przez inne osoby. Lubieżne stosunki uprawiał z kilkunastoma uczennicami ze wszystkich klas, które wyróżniały się urodą i czystością

- napisano w przytoczonych przez dziennikarza aktach SB. 

Początkowa reakcja Karola Wojtyły była zdecydowana i przyszły papież zawiesił księdza, kierując go do klasztoru. Mężczyzna został w końcu aresztowany i skazany na rok pozbawienia wolności. Kiedy wyszedł, Wojtyła napisał do niego list, w którym wspomniał, że nie będzie on już karany przez władze kościelne, ponieważ zrobiły to władze świeckie. Najpierw wysłał go ponownie do klasztoru, ale stopniowo Loranc wrócił do pełnienia posługi duszpasterskiej. Został kapelanem szpitala. Placówka posiadała oddział dziecięcy.

Źródło: TVN24

Więcej o: