Zakaz używania tamponów i "babcine" koszule nocne. Była zakonnica mówi o życiu w klasztorze

Carrie-Eileen przez pięć lat żyła w jednym z amerykańskich klasztorów. Życie zakonnicy jednak nie do końca jej odpowiadało, wystąpiła więc z zakonu. Dziś opowiada o życiu we wspólnocie i zdradza, jakich zasad musiała przestrzegać.

W 2003 roku, gdy miała 18 lat, postanowiła zostać zakonnicą. Po pięciu latach zrzuciła habit, później wyszła za mąż i urodziła dzieci. Dziś Carrie-Eileen za pośrednictwem TikToka opowiada, co działo się za zamkniętymi drzwiami jednego z amerykańskich zakonów i jak wyglądało codzienne życie w klasztorze. Jak zdradza w jednym z nagrań, w 2008 roku zdecydowała się opuścić zakon. Czuła się bowiem "niesamowicie nieszczęśliwa" i żyła w wielkim napięciu w obawie przed złamaniem którejś z surowych zasad, jakie obowiązywały w klasztorze. A tych, jak zaznacza, było wiele.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Agata Młynarska: Pierwsza miesiączka to było wydarzenie w rodzinie. Najtrudniej było nam o tym powiedzieć tacie [Okres w moim życiu]

Surowe zasady w zakonie. Siostry nie mogły odwiedzać rodziny czy... używać tamponów

Siostry nie mogły zdradzać swojego wieku czy odwiedzać swoich rodzin, wyjątkiem były ważne sytuacje rodzinne. Krewni mogli jednak przyjeżdżać z wizytą do zakonu dwa razy w roku. Zakonnice mogły telefonować do nich w święta i pisać listy, choć i tu obowiązywał limit dwóch miesięcznie. Jak sama podkreśla, te zasady mogły jednak ulec zmianie.

Siostry w zakonie, do którego należała Carrie, nie mogły też używać tamponów. Powód jednak jest dość zaskakujący. Przyczyną były obawy przełożonej o wystąpienie zespołu wstrząsu toksycznego. W komentarzach Carrie zauważyła jednak, że nieoficjalnym powodem było to, że tampony uważane były za "niestosowne". Zakonnice nie mogły też używać antyperspirantów z aluminium w składzie. – Naturalne dezodoranty nie działały dla niektórych sióstr, ale albo tego nie zauważały, albo po prostu ich to nie obchodziło – zauważyła w jednym z nagrań. Za złamanie którejś z zasad siostry były surowo karane.

Co się działo za zamkniętymi drzwiami zakonu? Długa lista rzeczy, które trzeba było ze sobą zabrać

W jednym z filmików Carrie-Eileen przedstawiła listę rzeczy, które należało przygotować przed wstąpieniem do zakonu. Można znaleźć na niej m.in. siedem par białych wysokich majtek, biustonosze bez fiszbin w białym lub cielistym kolorze, "babcine" koszule nocne, brązowe podkolanówki, białe T-shirty i bluzki z długim rękawem czy ciemnobrązowe spódnice sięgające kostek. Za zakupy zgodnie z listą w 2003 roku Carrie zapłaciła 508,49 dolarów (dziś to 2261 zł). W dniu wstąpienia do zakonu musiała też zapłacić 300 dolarów posagu (ok. 1330 zł), który był zwracany w części lub całości w razie odejścia z zakonu, oraz 2400 dolarów ubezpieczenia zdrowotnego (ponad 10600 zł).

Carrie-Eileen klasztor opuściła w 2008 roku, choć myślała o tym już od dłuższego czasu. Przed natychmiastowym odejściem z zakonu powstrzymywała ją... fryzura. Zakonnice musiały mieć krótko przystrzyżone włosy. Przez kilka miesięcy Carrie w sekrecie zapuszczała włosy. – Pogrążałam się coraz bardziej w nieszczęściu, aż pewnego dnia, gdy szłyśmy chodnikiem, pomyślałam: Wiesz co, a gdyby nadjechał autobus i we mnie uderzył... Gdy zaczynasz się tak czuć, to znak, że pora coś zmienić – przyznała.

Więcej o: