Publikująca regularnie nagrania na TikToku @sarahhemmelman poinformowała, że pracodawca nie chciał udzielić jej dnia wolnego, by mogła opłakiwać śmierć psa. Wtedy postanowiła rzucić pracę. Klip szybko zyskał rozgłos i liczne udostępnienia, a internauci piszą, że w tej sytuacji postąpiliby dokładnie tak samo.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W rozmowie z portalem "Daily Dot" Sarah opisała dokładnie, co się wydarzyło. Wyznała, że od 8 miesięcy pracowała w laboratorium, jednak nie ujawniła szczegółów miejsca zatrudnienia. Powiedziała, że w trakcie pracy dowiedziała się o uśpieniu psa i, mimo że było jej trudno, z pomocą współpracowników pracowała do końca zmiany. Gdy poprosiła o wolne na następny dzień, nie udzielono jej odpowiedzi. Następnego dnia ponownie wysłała SMS-a z prośbą o usprawiedliwienie nieobecności, jednak jej odmówiono. - Ponieważ była to nieusprawiedliwiona nieobecność, mieli możliwość zwolnienia mnie. Z tego względu 10 minut przed moją zmianą wysłałam e-mail z rezygnacją, wysłałam pracodawcy SMS-a z powiadomieniem, a on odpisał: "Tak, widziałem. Dziękuję." I na tym nasz kontakt się skończył.
W innym nagraniu kobieta przybliżyła obserwatorom, jak bardzo związana była ze zmarłym zwierzęciem.
Dostałam ją, gdy miałam 11 lat. Moja siostra i ja godzinami przeszukiwałyśmy internet, żeby znaleźć małego psa, który nie gubi sierści i jest hipoalergiczny. Znalazłam ją w ciągu jednego dnia. Była malutka, ale uzupełniła ogromną lukę w moim sercu, którą nie wiedziałam, że mam. Kiedy byłam chora, była przy mnie i upewniała się, że nigdy nie czuję się samotnie. Każdego dnia dawałam jej kość, a później leżałyśmy razem na kanapie. Przez prawie 12 lat była dla mnie i mojej rodziny, i pomogła mi zwalczyć depresję. To ona i reszta rodziny pokazali mi, dlaczego chcę żyć. [...] Była nieodłącznym elementem naszej rodziny. Nie tylko wpłynęła na nasze życie, ale wielu z nas odczuwało jej radość.
Internauci w licznych komentarzach wyrazili swoje zdanie na temat pracodawców, którzy nie chcą udzielić dnia wolnego ze względu na śmierć zwierzęcia. Więź łącząca pupila i opiekuna może być bardzo silna, a jego stratę często odczuwa się porównywalnie do utraty ludzkiego członka rodziny.
Zrobiłabym dokładnie to samo! Przecież to członek rodziny.
Nie proszę o dzień wolnego, po prostu daję znać, że mnie nie będzie.
Musiałam zaprowadzić psa do weterynarza, powiedziano mi, że nie mogę wyjść. Rzuciłam pracę.
Mój szef raz powiedział, że przyszedł do pracy tego samego dnia, gdy zmarł jego ojciec. Fajnie, ale ja przeżywam żałobę inaczej.
Pamiętam, jak w mojej pracy odmówili mi powrotu do domu, kiedy zmarł mój pies. Byłem niepocieszony i płakałem cały dzień, więc nie byłem nawet użyteczny. Co zyskali?