Strażak musiał odebrać poród. Dwa dni później zaadoptował dziecko, które uratował

Marc Hadden to 54-letni strażak z Myrtle Beach w Południowej Karolinie. Przez lata ratował ludzi, którym zagrażało niebezpieczeństwo. Jedno wezwanie kompletnie zmieniło jego życie.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

To wezwanie nie miało się różnić od innych podobnych zgłoszeń. 14 listopada 2011 roku pewna kobieta zadzwoniła pod 911, skarżąc się na potworny ból brzucha. Gdy Marc trafił w miejsce, które podała, okazało się, że właśnie zaczynała rodzić. 

Zobacz wideo 'Mój boże! Mój boże!'. Strażak pewnie złapał dziecko zrzucone z balkonu

Strażak musiał odebrać poród. Dwa dni później zaadoptował dziecko

Gdy Marc Hadden oraz kilku innych strażaków zjawili się w miejscu podanym przez dzwoniącą kobietę, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Okazało się, że bóle brzucha, które odczuwała to oznaki zaczynającego się porodu. Ratownicy wiedzieli, że nie zdążą do szpitala. Musieli więc przyjąć poród bez pomocy wykwalifikowanych lekarzy. 

W ten sposób na świecie pojawiła się ważąca nieco ponad 2,5 kg dziewczynka. Od razu po narodzeniu miała problemy z oddychaniem. Marc Hadden zorganizował tlen, który potrzebny był dziecku. Jeszcze nie wiedział, że za 48 godzin mała Rebecca Grace zostanie kolejnym członkiem jego rodziny.

Matka nie mogła jej wychować. Przygarnął ją strażak, który odebrał poród

Rodzicielka Grace nie była w stanie odchować drugiego dziecka. Była samotną matką nastoletniego syna. Ledwo wiązała koniec z końcem. Wiedziała, że nie jest w stanie utrzymać dwójki potomstwa. Z tego powodu zdecydowała się oddać córkę do adopcji. Jak się okazuje, Marc Hadden oraz jego żona Beth od dłuższego czasu zastanawiali się nad powiększeniem rodziny o kolejne dziecko. Do narodzin Grace wychowywali dwójkę synów - Willa i Parkera. Gdy strażak przekazał żonie, że odbierał poród, ta zażartowała, czy mogą zatrzymać maleństwo. Mężczyzna skwitował to słowami: "myślę, że rzeczywiście możemy ją przygarnąć".

Po tych słowach Beth spotkała się z matką Grace w szpitalu. Po długiej rozmowie usłyszała od niej: "Nie mogę oddać córeczki komuś, kogo kompletnie nie znam. Zaadoptujcie moje dziecko". Tak też się stało. Następnego dnia rodzina Marca i Beth Hadden powiększyła się o jeszcze jedną pociechę. - Ona jest spełnieniem naszych modlitw - przyznała żona strażaka - Czuje się jakbyśmy wygrali główną nagrodę na loterii - pokdreślała.

 
Więcej o: