Iwao Hakamada został skazany na karę śmierci 11 września 1968 roku za morderstwa, które miał dokonać dwa lata wcześniej. Po aresztowaniu początkowo przyznał się do winy, jednak w trakcie procesu przyznał, że policja wymusiła na nim zeznania, a tak naprawdę jest niewinny.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W 1966 roku w fabryce pasty miso wybuchł pożar. Po ugaszeniu na miejscu znaleziono zasztyletowane ciało właściciela, jego żony oraz dwójki dzieci. O zabójstwo oskarżono jednego z pracowników i byłego boksera, Iwao Hakamadę. Głównym dowodem policji w sprawie była zakrwawiona odzież znaleziona w pojemnikach z pastą sojową, która rzekomo miała do niego należeć. Mężczyzna po kilkunastu dniach przesłuchań, podczas których miał być bity i zastraszany, przyznał się do zarzucanych mu czynów. Dopiero w trakcie procesu przekonywał o swojej niewinności.
Iwao Hakamada w 1968 roku dostał wyrok śmierci, który w 1980 roku zatwierdził Sąd Najwyższy. Były bokser spędził w celi śmierci 46 lat. Wyszedł dopiero w marcu 2014 roku, gdy sąd w prefekturze zdecydował o wznowieniu procesu i zawieszeniu kary. Wszystko w związku z testami DNA, które wskazały, że krew, którą znaleziono wtedy na ubraniach nie była jego.
Choć w 2018 roku wyższa instancja uchyliła zwolnienie mężczyzny, po apelacjach w 2020 roku sąd najwyższy w Tokio orzekł, że proces będzie powtórzony. Są powody, by wierzyć, że dowody, którymi posługiwano się w pierwszym procesie zostały sfałszowane. Mimo to mężczyzna wciąż nie został oczyszczony z zarzutów. Od 2014 roku oczekuje tego na wolności. Dziś ma 87 lat.
10 marca 2011 roku Hakamada został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa jako najdłużej przebywający w celi śmierci.