Emma Kiworkowa, doktor nauk medycznych, stomatolog, ortodontka: Turystyka medyczna w kierunku Turcji to rzeczywiście zauważalny trend. Myślę, że w niektórych przypadkach może on być bardzo niebezpieczny, bo ludzie często nie mają świadomości, jak trzeba być do takich zabiegów przygotowanym i z jakimi mogą wiązać się one konsekwencjami.
W ostatnich miesiącach w naszej klinice mieliśmy trzech pacjentów, którzy wcześniej wykonali zabiegi w tureckich klinikach. Pewna kobieta zgłosiła się do nas już po pół roku od wyjazdu. W przypadku dwóch pozostałych osób od zabiegu minęły mniej więcej dwa lata.
Takie zabiegi estetyczne wykonuje się, gdy pacjent jest już całkowicie wyleczony stomatologicznie. Jeśli więc ktoś decyduje się na taki krok, stan jego uzębienia musi być idealny. Co więcej, nie powinien mieć żadnych zaburzeń w stawach skroniowo-żuchwowych.
Pamiętajmy też o tym, że pobyt w zagranicznej klinice trwa zwykle tydzień lub dwa. Po tym czasie pacjent wraca do domu i nie ma możliwości, by skonsultować się z lekarzem. A kultura i sztuka naszego zawodu zakłada, że efekty takiej pracy powinny być kontrolowane. W szczególności na samym początku pacjent powinien pojawiać się na kontrolach. W przypadku turystyki medycznej jest to mocno utrudnione.
Właśnie. A pominięcie etapu leczenia przed korektą estetyczną powoduje, że po jakimś czasie zaczynają się problemy.
Pojawiają się bóle głowy, zapalenie dziąseł. Zdarza się też, że wykruszają się jakieś elementy. Bardzo często więc jest tak, że pacjent cieszy się efektami zabiegu bardzo krótko. Wyjątek stanowią sytuacje, gdy ktoś przed wyjazdem był odpowiednio przygotowany - miał zęby w dobrym stanie, skontrolowano też poprawność pracy stawów skroniowo-żuchwowych. Oczywiście bardzo ważne jest to, kto wykonuje zabieg.
Obecnie oferta jest tak duża, że naprawdę trzeba wszystko dokładnie sprawdzić, by uniknąć tego typu sytuacji. W przypadku zabiegów estetycznych każdy szczegół jest szalenie ważny! Ja często porównuję to do pracy nad filmem. Aby stworzyć coś dobrego, nie wystarczą aktorzy i reżyser. Potrzebna jest przecież cała ekipa, która musi dać z siebie wszystko.
Podobnie jest z zabiegami stomatologicznymi. Każdy etap powinien być przeprowadzony na wysokim poziomie. Odradzam więc drogę na skróty. Często kończy się ona tak, że po jakimś czasie musimy wszystko zdjąć i rozpocząć całą pracę od początku.
Koszty to jedno. Drugie to wspomniane już powikłania, które potrafią być naprawdę nieprzyjemne. Nie da się z takimi dolegliwościami, jak na przykład krwawienie dziąseł, komfortowo żyć i taka osoba potrzebuje pomocy specjalistów. Pacjent więc musi cały ten proces przejść od nowa.
Cieszy mnie fakt, że w większych miastach świadomość ludzi jest coraz większa i sytuacja się poprawia. Jednak w mniejszych miejscowościach zauważamy wiele poważnych problemów, takich jak na przykład bezzębie. I to niestety nie zmieni się szybko ze względu na ogromną skalę zjawiska. Według mnie muszą minąć dekady. Dlatego też tak ważne jest uświadamianie młodszych pokoleń.
Mamy na swoim koncie wiele akcji. Jedna z najważniejszych to projekt badawczo-diagnostyczny, w czasie którego przebadaliśmy blisko 50 tysięcy dzieci. I na podstawie właśnie tych badań wyciągnęliśmy wnioski, z których korzystało między innymi Ministerstwo Zdrowia. Dane są niestety alarmujące. Skala zaniedbań jest bardzo duża. Aż 90 procent dzieci powyżej siódmego roku życia wymaga leczenia stomatologicznego.
Niestety odpowiada za to najczęściej brak świadomości rodziców. Przykładowo, w niektórych rodzinach wszyscy domownicy korzystają z jednej szczoteczki do zębów! Słyszałam o ojcu, kierowcy tira, który wyjeżdżał w trasę i zabierał ze sobą szczoteczkę. I w tym czasie cała jego rodzina nie myła zębów, bo nie było jej w domu.
Zdarza się też, że dzieci w ogóle nie są uczone dbania o higienę jamy ustnej. Kiedyś na zakończenie projektu podarowaliśmy dzieciom szczoteczki do zębów. Pewien pięciolatek był bardzo wzruszony, bo okazało się, że to jego pierwsza szczoteczka w życiu. Wiemy, że w takie historie wielu osobom trudno uwierzyć. Niestety taka jest rzeczywistość w wielu polskich domach.
Biorąc pod uwagę, że przez nasze kliniki przewinęło się ponad 60 tysięcy pacjentów, to ciężko mi wychwycić jakąś jedną czy dwie najlepsze metamorfozy. Poza tym stan wyjściowy uzębienia naszych pacjentów jest zazwyczaj znacznie lepszy niż w przypadku osób z programów telewizyjnych. Te zmiany nie są więc aż tak spektakularne. Przychodzi mi jednak do głowy przykład pacjentki, która przez trzy lata zmagała się z uciążliwym szumem w uszach. Konsultowała się z wieloma specjalistami - m.in. laryngologami, neurologami. Nic jednak nie pomagało.
W końcu zgłosiła się do nas. I po trzech miesiącach prawidłowo zaplanowanego leczenia, ze wsparciem fizjoterapii, problem zaczął znikać. A ona myślała, że ten szum już zawsze będzie jej dokuczał. I mimo że ta metamorfoza nie była aż tak spektakularna, jak na przykład te estetyczne, to jestem z niej szczególnie dumna. Pamiętam, że pacjentka płakała ze szczęścia, gdy problem udało się rozwiązać.
***
Emma Kiworkowa - doktor nauk medycznych, stomatolog, ortodonta. Współwłaścicielka klinik Villa Nova Dental Cliinic i Elektoralna Dental Clinic, gdzie zarządza ponad 150 osobowym zespołem. W autorskim programie "Doktor Emma. Patent na uśmiech" oraz „Body Fixers" czy „10 lat młodziej w 10 dni" na kanałach grupy Polsat dokonuje spektakularnych metamorfoz uśmiechów. Wspólnie z mamą dr Dżuliettą Kiworkową prowadzi Fundację Wiewiórki Julii, która ma obecnie 8 oddziałów w Polsce i przeprowadza największe pod kątem liczebnym szkolenia dla dzieci w całym kraju - do tej pory przebadano blisko 50 000 dzieci, a ponad 91 000 dzieci przeszło szkolenia. Fundacja Wiewiórki Julii od 10 lat opiekuje się pacjentami Fundacji Akogo, w klinice Budzik zorganizowała w pełni wyposażony gabinet stomatologiczny gdzie opieką otoczeni są podopieczni kliniki.