Ane Piżl propaguje od kilku lat w mediach społecznościowych pierwszą pomoc i przybliża pracę ratowników medycznych. Piżl podkreśla, że chce, by mówić o niej ratownica, nie ratowniczka. - Zawsze mówię, że praca w ratownictwie jest twarda, brudna i ważna, dlatego słowo "ratownica" pasuje do niej bardziej niż "ratowniczka". I jest to, moim zdaniem, poprawnie utworzona forma, jak w parze "czarownik - czarownica" czy "zakonnik - zakonnica" - tłumaczyła w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
Ane bardzo często też opowiada o równości i szacunku dla różnorodności. Edukatorka otwarcie mówi o tym, że zmieniła imię na neutralne płciowo, ponieważ w jej idealnym świecie orientacja i płeć nie mają żadnego znaczenia. Jako osoba niebinarna używa naprzemiennie form męskich i żeńskich. - W przestrzeni publicznej częściej żeńskich, w domu - męskich, w mediach społecznościowych naprzemiennie - zdradziła.
Ostatnio Ane opublikowała na swoim profilu na Instagramie ważny wpis, w którym wyznała, że zdarza się, że jest dyskryminowana z powodu wyglądu. Nieprzyjemne doświadczenia spotkały ją w publicznych toaletach damskich. Wielokrotnie była wypraszana z takich miejsc. Często też słyszała pod swoim adresem nieprzyjemne komentarze.
Nie zliczę, ile razy wyrzucono mnie z toalety. Łatwiej byłoby policzyć ile razy obyło się bez uwag i min. Ludzie się gapią, chrząkają, chichoczą, rzucają komentarze »w powietrze«, albo komentują do koleżanki (»to jest facet czy babka?«), chociaż stoję metr obok. Serio. Interwencja ochrony na lotnisku to też dla mnie żadna niespodzianka. Jest to tak uciążliwe, że wielokrotnie wolę nie pić. A jak jest kolejka to nigdy, ale to nigdy w niej nie czekam, bo wtedy już wszyscy (którzy akurat nie gapią się w telefon) gapią się na mnie, a nawet czasem ktoś »ukradkiem« (metr ode mnie) zrobi zdjęcie
- zdradziła w swoim wpisie.
Edukatorka przy okazji dodała, jak możemy zachować się, jeśli nie jesteśmy pewni, jakiej płci jest osoba, która weszła do publicznej toalety.
Mam sporo empatii, więc rozumiem, że jakaś kobieta może czuć się niekomfortowo, widząc mężczyznę w damskiej toalecie. Ludzie mają różne doświadczenia i lęki, więc serio – rozumiem. Ale widzę jednak lepsze strategie postępowania w takiej sytuacji, niż chrząkanie, gapienie się komuś na cycki i rzucanie głośnych komentarzy w eter. Osoby, które to robią, nie są ani zalęknione, ani wystraszone. Są zwyczajnie chamskie. Mogłyby przecież, jeżeli umycie rąk obok osoby innej płci nie mieści im się w głowie, albo wyjść i poczekać minutę, albo powiedzieć na przykład: »Przepraszam pana najmocniej, mam wrażenie, że pomylił pan toalety«. Proste? Jak ktoś ci zajmie miejsce w kinie, to chyba nie chrząkasz i nie komentujesz w powietrze
- napisała.
Edukatorka zaapelowała też o wzajemny szacunek i wrażliwość.
Żeby było jasne - nie potrzebuję żadnych oddzielnych, neutralnych toalet. Wystarczy edukacja: ludzie wyglądają różnie, świat nie dzieli się przez dwa, a każdy musi się wysikać. Więc zajmij się swoim pęcherzem, a nie wtrącaj się innym w spodnie
- napisała.