Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Ewa Chodakowska zaczynała jako kelnerka, sprzątaczka i niania, lecz dzięki ciężkiej pracy jest dzisiaj jedną z najbardziej rozpoznawalnych trenerek fitness w kraju, która działa w mediach społecznościowych i może pochwalić się wierną rzeszą fanów. Niedawno powiedziała nieco więcej o swoich zarobkach.
Dziś jest jedną z najbogatszych i najbardziej wpływowych Polek. Trenerka oprócz prowadzenia własnych biznesów, nie narzeka również na brak propozycji współprac z popularnymi markami. Ewa Chodakowska w rozmowie z "Plotkiem" otworzyła się na temat swoich zarobków. Przyznała, że unika wydawania pieniędzy na zbędne wydatki i że gdyby tylko chciała, dzięki dobrej sytuacji finansowej mogłaby nie pracować do końca życia. Pieniądze, od zawsze stanowiły dla niej jednak sprawą drugorzędną i mimo dużych zarobków, nie uderzyła jej do głowy woda sodowa.
Moje pieniądze są uczciwie zarobione, jasna sprawa - mam kasę, zarabiam dużo pieniędzy. Natomiast ta kasa zawsze była jakimś skutkiem ubocznym tego, co robię. Gdybym miała pracować dla pieniędzy, to pewnie mogłabym teraz z mężem wyjechać gdzieś na drugi świata i żyć w sielance po ostatni dzień naszego życia. [...] Stać mnie praktycznie na wszystkie rzeczy, na które mam ochotę. Nie oznacza to jednak, że tym wszystkim się obwieszam, kupuję, ścigam.
Ewa Chodakowska przyznała, że kupowanie i otaczanie się rzeczami materialnymi nie sprawia jej przyjemności ani satysfakcji. Trenerka ma dwa domy. Jeden w Polsce, a drugi w Grecji. Stale inwestuje również w swoje biznesy. Są jednak pewne przyjemności, na których nie oszczędza. Mowa o dwóch rzeczach. Na łamach portalu "Plotek" zdradziła:
Podróże dają mi satysfakcję, jedzenie. Potrafię dużo zapłacić za rachunek w restauracji. To jest dla mnie wielkie szczęście, że zrobiłam coś dobrego dla mojego ciała. Nie mam jednak potrzeby epatowania tym bogactwem. Oczywiście, są samochody, są ubrania markowe, ale myślę, że bez przesady.