Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.
Romantyczny wieczór w jacuzzi mógł zakończyć się tragicznie. Małżeństwo z Kolorado, które ma posesję w pobliżu lasu, odpoczywało 18 marca chwilę przed północą w wannie przed domem. Nagle zaatakowało ich dzikie zwierze. Mężczyzna poczuł, że chwyta go za głowę. Para natychmiast zareagowała.
Kiedy skierowali latarkę na zwierzę, okazało się, że to puma. Zwierzę, które może ważyć nawet 100 kg i osiągać prędkość 80 km/h. Para zachowała zimną krew. Kobieta natychmiast zaczęła ochlapywać drapieżnika wodą. Pracownicy Colorado Parks and Wildlife podkreślili w rozmowie z ABC News, że wystraszenie zwierzęcia było jedyną szansą na ratunek.
Działania pary przyniosły efekt. Wystraszone zwierzę uciekło, jednak nie udało się uniknąć obrażeń. Mężczyzna ma rany na głowie i obok ucha.
Zanim CPW zostało zaalarmowane i przyjechało na miejsce, ofiara zdążyła oczyścić rany, a potem odmówiła jakiejkolwiek pomocy medycznej. Pracownicy ustalili, że rany [na ciele mężczyzny — red.] były w kształcie pazura lwa górskiego
- relacjonowali pracownicy Colorado Parks and Wildlife. Pochwalili też małżeństwo za ich reakcję.
Zrobili to, co należało — wywołali hałas i świecili na lwa latarkami
- mówili.
W sąsiedztwie umieszczono informację o czyhającym niebezpieczeństwie, pojawiły się znaki ostrzegawcze. Nie udało się odnaleźć pumy.