Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Jakub Strzelecki jest absolwentem łódzkiej filmówki. Na swoim koncie ma wiele ról w serialach, takich jak "M jak miłość", "Prosto w serce" czy "Czas honoru". Ostatni raz na dużym ekranie mogliśmy go oglądać w 2011 roku. W 2014 roku Strzelecki postanowił diametralnie zmienić swoje życie i wstąpił do zakonu bernardynów. Niedawno przyjął święcenia drugiego stopnia i został prezbiterem. Dlaczego młody i przystojny aktor zdecydował się na ten krok?
Już w dzieciństwie Strzelecki marzył o zostaniu aktorem. Po ukończeniu Państwowej Szkoły Filmowej w Łodzi szybko udało mu się dostać do świata show-biznesu. Dostał główną rolę w serialu "Dwie strony medalu", a później wystąpił w takich produkcjach jak "Samo życie", "39 i pół" czy "Teraz albo nigdy!". W tamtym czasie był uważany za jednego z najprzystojniejszych polskich aktorów, a krytycy wróżyli mu wielką karierę. Jednocześnie rozpoczął kolejne studia w Łodzi, reżyserię. Wszystko zmieniło się w 2014 roku, kiedy Jakub uznał, że woli podążać inną drogą w życiu. To właśnie wtedy odnalazł swoje powołanie.
Strzelecki postanowił wstąpić do zakonu Ojców Bernardynów. Przyjął imię Tobiasz. Odbył postulat w Warcie, później przebywał w Leżajsku, a w zeszłym roku ukończył Wyższe Seminarium Duchowne oo. Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej. - Pewnego dnia po prostu poczułem, że muszę coś zmienić w swoim życiu, bo praca przed kamerą przestała dawać mi radość - wyznał Jakub w rozmowie z dziennikiem "Echo Dnia". Dziś jest szafarzem Eucharystii i funkcjonuje jako ksiądz Tobiasz Strzelecki. W imieniu Chrystusa sprawuje tajemnicę eucharystyczną. Aktor jest już po święceniach, więc może udzielać sakramentów i prowadzić rekolekcje.