Losem 76-latka zainteresował się krewny, który zaniepokojony kilkuletnim brakiem kontaktu z mężczyzną, postanowił pójść do niego i go odwiedzić. To, co zastał w środku, mrozi krew w żyłach.
76-letni Marian L. mieszkał w połowie piętrowego domu, który dzielił z innym krewnym oraz jego żoną. Mieszkania miały osobne wejścia, a obie rodziny nie utrzymywały ze sobą kontaktu. Dodatkowo Marian L. nie utrzymywał relacji z innymi członkami rodziny i nigdy nie wpuszczał nikogo do domu. Jednak mieszkającemu w tym samym budynku krewnemu udało się wejść do środka, gdzie dokonał szokującego odkrycia. W domu znajdowały się zwłoki kobiety, które jak podejrzewają wezwani na miejsce funkcjonariusze policji, należą do matki 76-latka. Początkowo zakładano, że mężczyzna wydobył zwłoki z grobu niedawno, jednak po wstępnych oględzinach okazało się, że ciało kobiety leży na gazetach sprzed kilkunastu lat. Czy możliwe, aby przebywało w domu tak długo? – Ze względu na bardzo dobry stopień zachowania powłok skórnych przy jednoczesnym braku śladów żerowania owadów i braku znamion zeszkieletowania możliwe jest, że taki efekt osiągnięto, stosując środki do balsamowania zwłok – wyjaśnia rzecznik wodzisławskiej policji, asp. szt. Małgorzata Koniarska.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Matka Mariana L. zmarła w 2010 roku w wieku 95 lat i została pochowana na cmentarzu w Radlinie, który znajduje się zaledwie 300 metrów od domu Mariana L. Zlecono ekshumację zwłok i okazało się, że grób jest pusty. Po wykonaniu badań DNA potwierdzono, że ciało kobiety należy do matki Mariana L, który został oskarżony o bezczeszczenie zwłok. Trafił do szpitala psychiatrycznego i ma przejść szereg badań potwierdzających jego poczytalność.