Piekło Polek po poronieniu. "Po oddziale chodził ksiądz, to mnie najbardziej zdenerwowało"

- 20 tysięcy osób rocznie wychodząc z gabinetu lekarskiego, wie, że ich ciąża obumarła i nie wie co dalej. Prawie żadna z tych osób nie dostaje informacji, gdzie w jaki sposób i na jakich zasadach mogłaby skorzystać ze wsparcia psychologicznego - mówiła podczas czwartkowej konferencji prasowej prezeska Fundacji Czułość, Joanna Frejus.
Zobacz wideo Zobacz wideo: Jakie objawy w ciąży mogą niepokoić? Kiedy udać się do lekarza? "To newralgiczny moment"

Opowieści z PRL, z czasów betonowego położnictwa - tak określić można relacje kobiet, które poroniły ciążę w warunkach polskiej ochrony zdrowia w ciągu ostatnich kilku lat. Na czwartkowej konferencji prasowej Fundacji Czułość pt. "Jakby mało mi było bólu po stracie dziecka" zaprezentowane zostały wyniki badania dotyczącego doświadczeń i potrzeb kobiet roniących, a także rekomendacje dobrych praktyk opieki nad tą grupą pacjentek w Polsce. Spotkanie odbyło się w Centrum Lokalnym Żoliborz w Warszawie.

Z raportu, o którym obszernie opowiedziały psycholożka i i prezeska Fundacji Czułość Joanna Frejus oraz  Kamila Raczyńska Chomyn - edukatorka seksualna, menstruacyjna i doula, wyłaniają się przytłaczające wnioski. Okazuje się, że jednym z największych problemów w zakresie poronień jest brak informacji ze strony personelu - pacjentka zmaga się z nim właściwie od pierwszych chwil po obumarciu ciąży. Prawie połowa osób z doświadczeniem poronienia płodu (49 procent) nie otrzymała należytej i klarownej informacji w sprawie dalszego postępowania medycznego w związku z utratą ciąży.

Konferencja prasowa Fundacji CzułośćKonferencja prasowa Fundacji Czułość Fot. Fundacja Czułość

Badania przeprowadzone przez badaczki fundacji wskazują też, iż 30 procent osób doświadczających obumarcia ciąży zetknęło się z brakiem empatii personelu placówki medycznej. Należy dodać, że badania zostały przeprowadzone po tym, jak Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła szereg polskich szpitali pod kątem martwych urodzeń.

Już w 2021 roku okazało się, że pacjentkom, które poroniły, urodziły martwe dziecko lub których dziecko zmarło zaraz po porodzie w latach 2017-2019, nie zapewniono prawidłowej opieki. W 2019 roku również wdrożono w życie standardy opieki okołoporodowej. Niestety - badania Fundacji Czułość pokazują, że wciąż jesteśmy w przysłowiowym lesie.

"Pacjentki dowiadują się o utracie ciąży zwykle na dwa sposoby"

Jak wynika z raportu, pacjentki polskich szpitali z doświadczeniem poronienia spotykają się przede wszystkim z brakiem empatii ze strony pracowników. Respondentki ankiety wskazywały również na brak szacunku ze strony personelu medycznego - zarówno do nich, jak i do poronionego płodu lub martwego dziecka. Ponadto problemem jest fakt, że nie sią informowane o swoich prawach, jakimi są np. dostęp do opieki psychologicznej w przypadku poronienia czy prawo do pochówku zmarłego dziecka.

Według statystyk, rocznie w Polsce ronionych jest 40 tysięcy ciąż. - 20 tysięcy osób rocznie wychodząc z gabinetu lekarskiego wie, że ich ciąża obumarła i nie wie co dalej. Prawie żadna z tych osób nie dostaje informacji gdzie w jaki sposób i na jakich zasadach mogłaby skorzystać ze wsparcia psychologicznego - zaznaczyła podczas czwartkowego spotkania Joanna Frejus.

"Pacjentki dowiadują się o utracie ciąży zwykle na dwa sposoby: podczas rutynowego USG (42% badanych) lub na skutek niepokojących objawów, takich jak np. krwawienia, w wyniku których jadą na izbę przyjęć i tam mają wykonywane niezbędne badania (36% respondentek)" - czytamy we wnioskach z badania.

"Z tej ciąży nic nie będzie"

Już na etapie gabinetu ginekologicznego zaczynają się, delikatnie mówiąc, schody. Badaczki zebrały relacje kobiet, które z takim zachowaniem miały do czynienia. Wszystkie wypowiedzi badanych zostały zacytowane podczas czwartkowej prezentacji:

W gabinecie lekarskim dostałam tylko skierowanie do szpitala. Żadnych wyjaśnień, pocieszenia, współczucia. W szpitalu lekarz wykonujący USG powiedział: 'z tej ciąży nic nie będzie'

- wyznawała jedna z badanych kobiet.

W większości przypadków (aż 64 procent) jedyne, na co mogą liczyć kobiety w przypadku obumarcia ciąży to skierowanie do szpitala. Jedynie w 22 procentach przypadków lekarz zaleca tzw. postępowanie wyczekujące, na samoistne poronienie płodu. To standard w krajach Europy Zachodniej. Według 1/3 respondentek nie otrzymały one wystarczającego czasu, aby pogodzić się z informacją o utracie ciąży, co z kolei rzutowało na fakt, że nie mogły współdecydować w zakresie dalszych kroków.

Konferencja prasowa Fundacji CzułośćKonferencja prasowa Fundacji Czułość Fot. Fundacja Czułość

Wspomniane wcześniej 49 procent kobiet, które nie otrzymały żadnych informacji w zakresie dalszego postępowania, nie otrzymało ich również, jeśli chodzi o samo postępowanie szpitalne. Największym problemem według 30 procent badanych był jednak brak jakiejkolwiek empatii i wsparcia. Tylko 5 procent osób zostało poinformowanych o możliwości skorzystania ze wsparcia psychologa. 

Czego zabrakło podczas pobytu w szpitalu po poronieniu/zabiegu łyżeczkowania? Z przykładowych wypowiedzi kobiet wynika m.in., że "informacji co dalej". 

Przez cała noc nie wiedziałam, co się będzie ze mną działo i nikt do mnie nie zaglądał
Zdecydowanie [brakowało - przyp.red.] opieki psychologicznej. W zamian po oddziale chodził ksiądz, przyznam, że chyba to najbardziej mnie zdenerwowało

- wspominały badane osoby.

Wyjątkowo stresujący dla kobiet po poronieniu zabieg łyżeczkowania okazywał się dla wielu badanych bardzo traumatycznym przeżyciem. Joanna Frejus i Izabela Markiewicz zaprezentowały wspomnienia kobiet, które spotkały się z lekceważącym i krzywdzącym zachowaniem ze strony personelu medycznego:

Na izbie przyjęć brak poszanowania godności, intymności, uczuć. Pani pielęgniarka stwierdziła z rozbawieniem: 'O, kolejna łyżka przyszła' 

- usłyszała jedna z respondentek badania.

Lekarz ginekolog na moje słowa 'chciałabym mieć to już wszystko za sobą' odpowiedział: 'Samo się nie zrobiło, ja Pani też nie zrobiłem, trzeba było być świadomym

- czytamy w kolejnym przytoczonym cytacie.

Powiedział że to moja wina że dziecko nie żyje, bo na pewno nie przyjmowałam kwasu foliowego i jestem gruba (nadwaga 23 BMI). Wyrzucił mnie zaraz po tych stwierdzeniach z gabinetu, bo ma ważniejsze żywe ciąże do zbadania

- brzmiało wyznanie innej badanej kobiety.

Inne zacytowane relacje respondentek ankiety brzmiały m.in.:

Przed zabiegiem łyżeczkowania popłakałam się przy lekarce, która wrzasnęła do mnie "no i czego pani beczy?". Wtedy podeszła do mnie pielęgniarka, złapała mnie za rękę i powiedziała, żebym się nie bała, że wszystko będzie dobrze
Po zejściu z fotela, na którym się dowiedziałam na USG ( o obumarciu ciąży - red.), wyskoczyła z tekstem, że obok jest fajna kawiarenka i że mam na pocieszenie iść na dobrą kawkę.

Wiele kobiet nie przygotowano również na to, co nastąpi bezpośrednio po zabiegu. 

Ból, na który nie byłam gotowa, bo mówili, że to jak miesiączka. A jak zadzwoniłam na 112 powiedzieli, że mam wziąć rozkurczowo nospę

- mówiła jedna z uczestniczek badania.

Tak jak nadmieniono wyżej, kobiety spotykały się również z brakiem poszanowania dla obumarłej ciąży. 

Zapamiętałam brak poszanowania dla mojego ronionego dziecka. Gdyby nie moja walka, to by je spuścili w toalecie
Język, którym mówiła: 'trzeba to wyskrobać'

- wspominały cytowane w prezentacji kobiety.

"Spuściłam swoje dziecko do sedesu"

Czasem wystarczy jedna osoba , która zachowuje się empatycznie, która zauważa cierpienie

- mówiła podczas konferencji Joanna Frejus. Wskazywała też, że w przypadku poronienia domowego, Polki najczęściej ronią obumarły płód do ubikacji - ponieważ nagminnym jest brak informacji ze strony lekarza o tym, jak można radzić sobie inaczej w takiej sytuacji.

Konferencja prasowa Fundacji CzułośćKonferencja prasowa Fundacji Czułość Fot. Fundacja Czułość

- Np. że można ronić do własnej wanny albo na podkład medyczny (...). Od kobiet słyszałyśmy np.: "spuściłam swoje dziecko do sedesu" - podkreślała Joanna Frejus.

Pacjentki nie wiedzą, co robić

A teraz trochę o liczbach. Według badań Fundacji Czułość 37 procent badanych wskazywało, że cała procedura zaraz po otrzymaniu informacji o obumarciu płodu dzieje się za szybko. Najwięcej osób badanych doświadczyła poronienia w ciągu ostatnich 2-3 lat (32 procent).

Respondentki, wśród najtrudniejszych doświadczeń z momentu diagnozy i dalszego postępowania personelu medycznego wskazywały też "pocieszenia" lekarzy, że szybko zajdzie w ciążę jeszcze raz - 20 procent, i że "dobrze, że to taka wczesna ciąża" - 14 proc. 10 procent osób badanych doświadczyło niedogodności w trakcie badania, gdy do gabinetu bez pukania wchodziły osoby trzecie, np. studenci lub pracownicy medyczni. 

Uczestniczki ankiety zapytano także o to, czy podczas badania czuł się traktowane z szacunkiem i odpowiednio zaopiekowane. Aż 42 procent odpowiedziało przecząco. Z kolei 37 procent badanych podkreślało, że wszelkie procedury nie odbywały się w przyjaznej, intymnej atmosferze. 42 procent kobiet nie mogło świadomie decydować na temat dalszych kroków po obumarciu płodu.

Pacjentki zapytano również: "Czy zapytano Cię o Twoje potrzeby i oczekiwania, a informacje w tym zakresie wykorzystano do wspierania Cię podczas pobytu w oddziale?" Aż 69 procent odpowiedziało, że nie.

Katarzyna Ankudowicz Katarzyna Ankudowicz poroniła. Poruszające wyznanie aktorki. "Jestem w tym bezbronna"

A czy kobietom np. udzielono wyczerpującej informacji prawnej na temat pochówku po poronieniu? Aż 55 procent nawet o tym nie słyszało. O przepisach aktach stanu cywilnego nie poinformowano 70 procent badanych, zaś 76 proc. nie uzyskało żadnych informacji w zakresie przepisów dotyczących zabezpieczenia społecznego i prawa pracy, dotyczącego sytuacji poronienia - np. możliwości pójścia na urlop macierzyński.

Rekomendacje

Badanie zostało zrealizowano w ramach kampanii "Siostry ronię". Fundacja Czułość na czwartkowym spotkaniu zaprezentowała również platformę edukacyjną siostryronie.pl, której celem jest wsparcie kobiet z doświadczeniem poronienia. Na stronie można znaleźć materiały edukacyjne, skierowane do takich osób i ich bliskich.

Fundacja Czułość zaprezentowała również szereg rekomendacji i zaleceń, które powinny zostać wdrożone w ramach opieki okołoporodowej w stosunku do osób roniących. Szczegóły można poznać po kliknięciu w link.

"Proponując zbiór rekomendacji i dobrych praktyk w zakresie opieki nad osobami roniącymi w Polsce Fundacja pragnie rozpocząć szeroko zakrojoną dyskusję na temat tego, jak poprawić standardy opieki nad tą grupą pacjentek w Polsce" - podkreślają działaczki fundacji.

Polka w zestawieniu najbardziej wpływowych kobiet świata. Pomaga kobietom, które doświadczyły straty dziecka Pomaga kobietom, które straciły dzieci. "To nie jest rozwiązanie dla każdego"

Badanie przeprowadzono na próbie celowej 1494 osób z doświadczeniem poronienia. Największa część ankietowanych pochodziła z województwa mazowieckiego. Najliczniejszymi grupami wiekowymi wśród badanych był osoby w przedziale 18-34 lat i stanowiły 60 procent wszystkich respondentów oraz osoby w przedziale wiekowym 35-44 lata (36 procent wszystkich badanych).

Więcej o: