"Jestem mamą i chciałam wziąć ślub kościelny. Po słowach księdza opadły mi ręce"

- Wychodząc z zakrystii powstrzymywałam łzy. Aż trudno było mi uwierzyć w to, co zadziało się z Kościołem na przestrzeni ostatnich lat. Chyba nikt w życiu mnie tak nie obraził... Jeśli większość księży ma takie podejście do wiernych, to nie dziwi mnie, że ludzie uciekają od tej instytucji - pisze Aneta w liście nadesłanym do naszej redakcji.

Więcej listów do redakcji znajdziesz na Gazeta.pl

W ostatnim czasie tematy Kościoła w Polsce budzą skrajne emocje. Sama jestem wierząca i praktykująca, jednak jakiś czas temu przyszło mi się zmierzyć z tym, jak niektórzy księża traktują innych ludzi. Kilka lat temu nieplanowanie na świat przyszedł mój syn. Choć planowałam z nim wspólną przyszłość - mieliśmy nawet ustaloną datę ślubu w kościele - życie potoczyło się inaczej. Od jakiegoś czasu jestem w szczęśliwym związku. Oboje jesteśmy wierzący i chcemy przysiąc sobie miłość przed Bogiem. Tak, jestem mamą i chciałam wziąć ślub kościelny.

Zobacz wideo Jak studentki wspominają kolędę? "Bałam się, nie otworzyłam"

Zdecydowaliśmy, że ślub odbędzie się w parafii mojego narzeczonego, bo tam też znaleźliśmy piękne miejsce na wesele. Tuż po mszy, narzeczony z moim synem poszli do auta, a ja poszłam wstępnie porozmawiać z księdzem. Po jego słowach dosłownie opadły mi ręce. Zaczęło się bardzo sympatycznie, jednak gdy usłyszał, że mam syna i to z innego związku, coś jakby w niego wstąpiło. Wychodząc z zakrystii powstrzymywałam łzy. Aż trudno było mi uwierzyć w to, co zadziało się z Kościołem na przestrzeni ostatnich lat. Chyba nikt w życiu mnie tak nie obraził... Wszystkiego nie będę przytaczać, bo nawet nie chcę sobie tego przypominać, ale usłyszałam m.in., że jestem grzesznicą niegodną ślubu kościelnego i że powinnam się wstydzić siebie i swojego postępowania. 

Jeszcze do niedawna łapałam się za głowę słysząc, że Kościół obecnie ma niewiele wspólnego z Bogiem i nauką Chrystusa. Niestety przyszło mi to poczuć na własnej skórze. Oczywiście, na pewno nadal znaleźć można fantastycznych duchownych z powołania, którzy zawsze wyciągają do innych pomocną dłoń, ale jeśli coraz więcej księży ma takie podejście do wiernych, jak ten z którym mi przyszło rozmawiać, to nie dziwi mnie, że ludzie uciekają od tej instytucji.

Aneta.

***

Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Więcej o: