"Na ogół bywają w porządku. Ale są też ci, którzy myślą: zapłaciłem za ciebie, więc mogę zrobić, co zechcę"

- Myślę, że grupa klientów jest sama w sobie dosyć zróżnicowana. W większości tych przypadków można stwierdzić, że na ogół bywają w porządku. Mam na myśli, że nie mają zamiaru krzywdzić kobiet, autentycznie traktują je z szacunkiem. Ale jednak zawsze pozostają też ci, którzy myślą sobie: "Kupiłem cię, więc mam prawo cię tak traktować" - mówi nam działaczka, która pomaga kobietom na terenie Niemiec.
Zobacz wideo Zobacz wideo: Gang czerpał korzyści z nierządu Polek w Danii

Publikacja na łamach magazynu Weekend gazeta.pl na nowo rozpaliła w mediach dyskusję o pracy seksualnej. Sektor ten się cywilizuje - i jest to bardzo wskazane. Świadczą o tym chociażby wezwania do regulacji prawnych w zakresie pracy seksworkerek i seksworkerów oraz opisane na łamach Weekend.gazeta.pl ich historie. Ale nadal zdarzają się patologie i dramaty. O tym jest ta rozmowa.

Z uwagi na prośbę naszej rozmówczyni nie publikujemy jej imienia ani nazwiska. Pomaga m.in. ofiarom handlu ludźmi, przemocy i przymusowej pracy seksualnej. Nasza rozmówczyni ma ogromne doświadczenie i pracuje z osobami z ciężkimi przeżyciami od wielu lat, działa bezpośrednio na ulicy.

Nasza rozmówczyni jest osobą ocalałą z dziecięcej prostytucji, do której zmuszano ją, gdy była kilkuletnim dzieckiem.

Joanna Zaremba, Kobieta.gazeta.pl: Oferujesz wsparcie i pomoc ofiarom handlu ludźmi oraz przymusowej pracy seksualnej. Pracujesz głównie z kobietami.

Dokładniej doradzam kobietom i dziewczętom, pomagam im wyrwać się z przymusowej pracy seksualnej, handlu ludźmi. To jest to, czym się na co dzień zajmuję. Kiedy ja z tego wychodziłam, nie słyszałam wcześniej o kimś, kto pochodziłby z podobnego środowiska. Działalność ta pomogła mi bardziej niż cokolwiek innego. Tak naprawdę to dzięki swoim przeżyciom mogę przekazać im pewne rzeczy, których wtedy nikt nie mógł mi pomóc zrozumieć.

Mogę im realnie pomóc - na podstawie swoich własnych doświadczeń i zrozumienia, którego - kiedy ja wychodziłam ze swojego koszmaru - nikt nie był mi w stanie dać. I to jest ogromny dar, ogromny przywilej, że robię to, co robię: pomagam ludziom.

Pomaga mi to też uświadomić sobie, że, mimo że w trakcie mojej drogi zdrowienia czułam się zupełnie osamotniona, to teraz widzę, że są setki tysięcy kobiet, które mają podobne doświadczenia. Które przeszły przez to, co ja, i otwierają się na temat tego, co je spotkało. Dzielą się swoimi doświadczeniami.

Osoby, z którymi pracuję, to głównie kobiety. Jeśli zaś mówimy o dziecięcej prostytucji - mówimy o ludziach, którzy mają tyle pieniędzy, że stać ich na to, żeby dosłownie kupić sobie dziecko. I mogą zrobić z nim, co tylko chcą.

Spotkaliśmy się z zarzutem, że temat pracy seksualnej pokazywany jest u nas zbyt różowo. Z kolei działacze społeczni, aktywiści i osoby, które z własnej woli pracują seksualnie, podkreślają, że w żadnym stopniu nie można stygmatyzować tego zajęcia i należy traktować je jak regularny zawód. Zwłaszcza że pracownice i pracownicy seksualni stanowią jedną z najbardziej marginalizowanych i stygmatyzowanych grup w społeczeństwie. Ponadto w wielu krajach nie mogą liczyć m.in. na ochronę medyczną i prawną, stabilizację finansową, nie wspominając już o samym bezpieczeństwie wykonywania pracy. Czy zauważyłaś toczącą się tego rodzaju debatę w przestrzeni publicznej?

Niekoniecznie. Ale muszę szczerze przyznać, że nie jest to też coś, czego szukam w internecie i o czym czytam. Jestem zbyt zajęta pomaganiem kobietom, które chcą z tego wyjść.

Kiedy myślę o tych wszystkich kobietach... A mam pod swoimi skrzydłami kilka różnych projektów związanych z pomaganiem kobietom, które pracują jako pracownice seksualne. Rozmawiam z nimi co tydzień. Właściwie osoby, którym pomagam, można podzielić na grupy. Są tzw. ekonomiczne pracownice seksualne, pochodzące z biedniejszych państw, które próbują zarobić na życie tak, aby móc jeszcze wesprzeć swoje rodziny. Wiele dziewczyn pochodzi z Rumunii lub Bułgarii.

Kiedy jesteś blisko tych kobiet i dowiadujesz się, jak doszło do tego, że robią to, co robią, to najczęściej wychodzi na jaw, że większość z nich została do tego zmuszona przez osoby udające ich kochanków, partnerów, narzeczonych. Właściwie żadna z nich nie wyjechała ze swojego kraju z zamiarem wykonywania pracy seksualnej. Większość z nich poznała kogoś wcześniej, jeszcze w swoim kraju. Chłopaka, mężczyznę, który je w to wpakował.

Tak więc jeśli ktoś twierdzi, że wszystkie osoby dorosłe świadczą usługi seksualne dobrowolnie, bo to jest to, co zawsze chciały robić - to jest, moim zdaniem, kłamstwo. Tak wynika z mojego doświadczenia z kobietami, z którymi bezpośrednio pracuję. Nawet jeśli twierdzą odwrotnie. Często jest tak, że znalazły się po prostu w pułapce, z której nie mogą się już wydostać.

Dzięki tej pracy mogę usłyszeć zupełnie inną wersję ich historii. A ich historie dosłownie łamią serce. Niektóre z naszych podopiecznych były krzywdzone seksualnie tak długo, że z czasem zaczynają postrzegać to jako normalną pracę. I muszę podkreślić, że nigdy nie usłyszeliśmy od żadnej nich: "To jest praca moich marzeń". Z mojego doświadczenia wynika, że zawsze dzieje się to z powodu jakichś trudnych życiowych okoliczności.

Z jakimi sytuacjami ze strony klientów spotykają się kobiety, którym pomagasz?

Myślę, że grupa klientów jest sama w sobie dosyć zróżnicowana. W większości tych przypadków można stwierdzić, że na ogół bywają w porządku. Mam na myśli, że nie mają zamiaru krzywdzić kobiet, autentycznie traktują je z szacunkiem. Ale jednak zawsze pozostają też ci, którzy myślą sobie: "Kupiłem cię, więc mam prawo cię tak traktować", "Zapłaciłem za ciebie, więc mogę zrobić, co tylko zechcę". I te dziewczyny naprawdę doznają krzywd, bywają źle traktowane, nawet maltretowane.

Żadna z nich - mówię tu o gronie naszych podopiecznych - po przyjęciu klienta nie czuje się ze sobą wspaniale. Czują się często brudne, wykorzystane, nic niewarte.

Dosłownie kilka tygodni temu mieliśmy młodą dziewczynę, dziewiętnaście lat. Pobitą. Ta młoda dziewczyna pochodziła z Bułgarii, pracowała jako pracownica seksualna i w zasadzie od samego początku miała tej pracy dość. Straciła prawie wszystko, poczucie własnej wartości. Desperacko chciała się z tego środowiska uwolnić. Robiliśmy wszystko, żeby jej pomóc. Gdy dowiedział się o tym człowiek, który ją zatrudniał, wpadł w szał. Wziął - dosłownie - kij i zaczął ją bić tak, że nie mogła się ruszyć. Szarpał za włosy, pobił bardzo dotkliwie. Zabrał jej wszystkie dokumenty uprawniające do pobytu w kraju i spuścił je w toalecie.

Czy trafiają do ciebie osoby, które są zatrudnione samodzielnie, tzn. np. świadczą usługi seksualne poprzez ogłoszenia w sieci?

To jest coś, czym się stale zajmujemy. Stale! To jest ta druga część rzeczywistości, o której nikt nie chce nawet myśleć. To jest ta strona, z którą nieustannie się konfrontujemy.

Kobiety szybko dowiadują się o tym, jakie to może być niebezpieczne. Ponieważ ludzie, którzy się z nimi umawiają, zaczną być w końcu agresywni, przemocowi. Zanim się zorientujesz, zostaniesz po raz pierwszy zgwałcona. Klient robi, co chce, nie zważa na sprzeciw tej osoby, nie płaci jej. To zdarza się bardzo często, szczególnie młodym dziewczynom.

W chwili, gdy wsiadasz do czyjegoś samochodu, wchodzisz do pokoju hotelowego albo otwierasz drzwi do swojego mieszkania dla nieznajomego - taki człowiek ma pole do tego, by zrobić, co tylko zechce.

Stale spotykamy się z dziewczętami, które na początku myślą, że to ich świadomy wybór i robią to, co chcą robić - aż do pierwszego spotkania z klientem, które nie szanuje ich granic. Do chwili, gdy powiedziały "przepraszam, ale nie życzę sobie tego" i usłyszały "zapłaciłem ci, więc zrobisz to dla mnie". I tak właśnie, krok po kroku, z początkowego myślenia w stylu "chyba muszę stąd uciekać" budzą się w pułapce. Pojawia się poczucie winy, poczucie wstydu. Ponieważ o ile na początku myślały, że podejmują tę decyzję samodzielnie, o tyle później trudno im się z tego wydostać. I często tkwią w sytuacji, która jest naprawdę bardzo zła, ponieważ nie czują, że mają jakikolwiek wybór.

Czasami te młode dziewczyny uzależniają się od narkotyków, bo tylko tak mogą "poradzić sobie" z przemocą, z którą się spotykają, bo to ich jedyny sposób na przetrwanie. Często cierpią na depresję, różnego rodzaj zaburzenia psychiczne. Rozmawiałam z setką takich kobiet.

Nie wiem, czy to specyfika miejsca, w którym mieszkam, ale tu jest inaczej. Tutaj jak dotąd nie usłyszałam od żadnej dziewczyny, że to będzie wspaniała praca, którą sama sobie wybrała, że będzie to robić dwadzieścia kilka lat, że to jej osobisty wybór. Naprawdę, zazwyczaj odbywało się to poprzez poznanie jakiegoś mężczyzny, zakochanie się. To są wciąż te same historie.

Jak dokładnie wygląda siatka wsparcia, które oferujecie kobietom chcącym zrezygnować z pracy seksualnej?

Działamy właściwie od razu. Często znajdujemy dziewczyny na ulicy i kierujemy je do domów opieki. Mogą tam otrzymać pomoc i wsparcie, poczynając od praktycznej strony - czyli od na przykład organizacji dokumentów dotyczących pobytu, aż po każdą właściwie sferę.

Działacze bezpośrednio z nimi pracują, kierują je do domów socjalnych, gdzie otrzymują fachową opiekę od pracowników socjalnych oraz wszystko inne, by dojść do siebie. Największym problemem jest oczywiście mówienie otwarcie o swojej traumie.

W kraju, w którym działasz, praca seksualna jest zalegalizowana. Wielu działaczy i aktywistów w Polsce zaznacza, że z kolei dekryminalizacja tego sektora przyniosłaby bezpieczeństwo i stabilizację osobom pracującym w usługach seksualnych na wszelkich polach.

Seksworkerki tutaj w Niemczech płacą podatki. W świetle prawa jest to postrzegane jako normalny zawód. Ale jeśli spędzisz z nimi trochę czasu i naprawdę się do nich zbliżysz, zauważysz, że nie zawsze jednak jest to ich osobisty wybór kariery. 

Mieszkam w kraju, gdzie praca seksualna jest zalegalizowana, gdzie kobiety mają wolność wyboru. Mogą wybrać, czym chcą się zajmować. Ale rzeczywistość jest taka, że wciąż padają ofiarami gwałtu. Nadal doznają krzywd. W pomieszczeniach wydzielonych w legalnych domach publicznych nie ma kamer, ale mają do dyspozycji tzw. panic buttons - więc technicznie jest ktoś, kto nad nimi czuwa. Ochroniarz, który może przyjść i opanować sytuację. Ale kiedy ręce danej kobiety są, powiedzmy, skrępowane, i jest bita - wówczas nie będzie mogła z tego przycisku skorzystać. To się nadal zdarza.

Dziękuję za rozmowę.

Dekryminalizacja a legalizacja pracy seksualnej

Jedynym krajem Europy Zachodniej, w którym wprowadzono dekryminalizację pracy seksualnej, jest Belgia. W Niemczech obowiązuje tzw. model legalizacyjny. W praktyce oznacza to wiele ograniczeń, specjalne wymogi nałożone na pracowniczki/pracowników seksualnych oraz ich klientów. Tym samym formuje się tam tzw. szara strefa tego rodzaju usług.

Różnica pomiędzy dekryminalizacją pracy seksualnej a legalizacją jest fundamentalna. Legalizacja pracy seksualnej obowiązuje np. w Niemczech, Holandii, Grecji i na Węgrzech. Oznacza to m.in., że osoby pracujące w tym sektorze muszą np. poddawać się regularnym badaniom oraz wykonywać swoją pracę w wyznaczonych strefach. Więcej na temat można przeczytać w rozmowie weekend.gazeta.pl z dr Agatą Dziuban.

Dekryminalizacja z kolei wycofuje przepisy ograniczające pracę seksualną. W skrócie oznacza to, że praca seksualna traktowana jest zgodnie z obowiązującymi przepisami regulującymi prawo pracy. Taki model obecnie funkcjonuje w wymienionej wcześniej Belgii, Nowej Zelandii oraz Nowej Południowej Walii.

Stanowisko Amnesty International

Osoby świadczące pracę seksualną w wielu państwach wciąż spotykają się z całą serią nadużyć, którymi są m.in. handel ludźmi, gwałty, pobicia, dyskryminacja, brak dostępu do usług medycznych, ochrony prawnej itp. Jak podkreśla w oficjalnym stanowisku Amnesty International, to najczęściej właśnie klienci, osoby trzecie, a także nierzadko policja, dopuszczają się wymienionych form przemocy.

Amnesty International zależy na dekryminalizacji pracy seksualnych z kilku niezwykle ważnych powodów. Dekryminalizacja oznacza, że osoby wykonujące pracę seksualną nie łamią prawa, a więc nie są zepchnięte przez system do życia poza nim. W praktyce dekryminalizacja pracy seksualnej stworzyłaby prawo i politykę, która skutecznie regulowałaby wszelkie przepisy związane z jej wykonywaniem i oddałaby sprawczość w ręce pracownic i pracowników tego sektora.

Dekryminalizacja pozwoliłaby osobom wykonującym pracę seksualną na większą kontrolę i niezależność w zakresie swojej działalności.

"Dekryminalizacja powoduje, że osoby świadczące usługi seksualne mają większą kontrolę, mogą działać niezależnie, tworzyć nieformalne zrzeszenia i kontrolować swoje miejsce pracy, na co często nie pozwala legalizacja. Podczas naszych konsultacji z osobami świadczącymi usługi seksualne większość osób, z którymi rozmawialiśmy, wspierała dekryminalizację, ale jednocześnie miała wątpliwości w kwestii legalizacji" - czytamy w oficjalnym dokumencie AI na łamach amnesty.org.pl.

Dlaczego? AI tłumaczy, że z licznych rozmów z osobami świadczącymi usługi seksualne wynika, iż legalizacja pracy seksualnej może de facto doprowadzić do osłabienia pozycji pracowników i pracownic seksualnych. Jeśli w danym państwie zostanie przyjęty błędny model legalizacji, wówczas dochodzić może do nadużyć i kryminalizacji sektora usług seksualnych. Poza tym osoby, których opinie zebrało Amnesty International, wskazywały również na ważny aspekt, którym jest brak zaufania do organów ścigania, które nierzadko biorą udział w kryminalizowaniu pracowników i klientów usług seksualnych.

"Jeśli osoby świadczące usługi seksualne nie będą dłużej traktowane jak 'kryminaliści/ki' lub 'współwinni/e', będą mniej narażone na agresywne policyjne taktyki i będą mogły domagać się ochrony ze strony policji. Dekryminalizacja zwraca prawa pracownikom i pracowniczkom. Nie jesteśmy przeciwni legalizacji per se, ale musimy mieć pewność, że przyjęte prawo dotyczy praw osób świadczących usługi seksualne i jest zgodne z międzynarodowymi standardami praw człowieka" - podkreśla organizacja.

"Zalegalizowanie usług seksualnych oznacza, że państwo tworzy konkretne prawo i politykę, żeby formalnie uregulować świadczenie usług seksualnych. Może to prowadzić do stworzenia dwupoziomowego systemu, w którym część osób świadczących usługi seksualne działa poza tymi regulacjami i tym samym ich działalność jest nadal kryminalizowana" - wskazuje AI.

AI zaznacza również, że dekryminalizacja usług seksualnych pomogłaby w walce z handlem ludźmi. Osoby świadczące usługi seksualne miałyby większe pole do zrzeszania się, domagania się swoich praw i kontrolowania nadużyć, co prowadziłoby z kolei do polepszenia warunków ich pracy i sprawowania nad nią odpowiedniego nadzoru prawnego. Kiedy osobom świadczącym usługi seksualnie nie zagrażają nadużycia wynikające z kryminalizacji ich pracy, wówczas mogą one w skuteczny sposób współpracować z policją i innymi organami ścigania - chociażby w celu identyfikacji handlarzy ludźmi i osób, które znęcają się nad zatrudnionymi przez siebie seksworkerami i seksworkerkami.

Wykorzystane źródła: weekend.gazeta.pl/www.amnesty.org.pl

Więcej o: