Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Na wtorkowej rozprawie Donald Trump usłyszał 34 zarzuty karne dot. fałszowania dokumentów, a także został formalnie zatrzymany. Na sali sądowej towarzyszył mu jedynie jego syn Eric. Brak Melanii u jego boku wywołał sporą kontrowersję. Gdzie w tym czasie przebywała jego żona?
Wtorkowa rozprawa dotyczyła rzekomego fałszowania dokumentacji związanej z zatajaniem spotkania byłego prezydenta z gwiazdą filmów dla dorosłych - Stormy Daniels. Do intymnego zbliżenia miało dojść w 2006 roku. 10 lat później Trump miał wypisać czek w wysokości 130 tys. dolarów swojemu prawnikowi za fikcyjną poradę. Według śledczych mężczyzna przekazał pieniądze aktorce, aby zagwarantować milczenie w tej niewygodnej kwestii.
Donald Trump pojawił się na sali sądowej w towarzystwie swojego syna Erica. Polityk usłyszał 34 zarzuty oraz został formalnie zatrzymany. Na rozprawie zabrakło jednak jego żony. Brak partnerki biznesmena wywołał sporą kontrowersję. Kobieta w tym czasie również znajdowała się w Nowym Jorku. Według relacji świadków słoweńsko-amerykańska modelka była widziana przy wejściu do jednego z hoteli Trumpa kilka godzin po jego wyjściu z sądu.
Jak do tej pory Melania Trump nie wypowiedziała się na temat zarzutów postawionych jej mężowi. Kobieta unika kontaktów z dziennikarzami. Mimo to, jak donosi people.com, żona byłego prezydenta "będzie go wspierać". - Kontrowersje zawsze ich dotykały, a i tak raz po raz udawało im się przez nie przebrnąć - podaje jedno ze źródeł portalu - To po prostu część ich życia.
Co więcej, Melania Trump nie ma zamiaru poświęcać się rozważaniom na temat rzekomego przestępstwa jej męża. Jak donosi portal sheknows.com, modelka "nadal jest na niego zła, mimo to nawet nie chce słyszeć o zarzutach. Jeśli jednak okażą się prawdą, będzie to oznaczało, że polityk zdradził swoją żonę zaledwie rok po ich ślubie.