Twierdził, że żona jest "uczulona na działanie fal radiowych". Więził dzieci w lesie

58-letni Holender i jego żona pochodzenia hiszpańskiego mieli więzić dzieci w lesie w Katalonii. Mężczyzna twierdził, że jego kobieta jest "uczulona na działanie fal radiowych" i dlatego przeprowadzili się do domu na odludziu w prowincji Girona. Sprawa wyszła na jaw po ucieczce ich 24-letniej córki.

Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.

W zeszłym miesiącu 24-letnia Daniela, która uciekła z odizolowanego domu w lesie, pukała do drzwi mieszkańców prowincji Girona, rozpaczliwie szukając pomocy. Jak donoszą hiszpańskie media, był to pierwszy raz, kiedy 24-latka rozmawiała z kimkolwiek spoza rodziny. Jej ojciec i matka są podejrzani o stosowanie przemocy domowej i znęcanie się nad dziećmi. Zostali zatrzymani 3 marca.

Zobacz wideo Dlaczego Sławomir i Kajra nie pokazują syna? "Chciałabym wrzucić jego zdjęcie i się pochwalić"

Odizolował dzieci od świata zewnętrznego

Jak poinformował w czwartek hiszpański dziennik El Punt Avui, przez całe życie 24-letnia kobieta i jej 18-letni brat mieli kontakt jedynie z rodzicami. Wiadomo, że dzieci uczyły się w domu, nie wolno im było oglądać telewizji i korzystać z internetu. Ojciec dzieci twierdzi, że jego żona cierpi na elektrowrażliwość, czyli schorzenie, które podobno wywoływane jest przez pole elektromagnetyczne. Z tego powodu mieli przeprowadzić się do domu w lesie i żyć z dala od zgiełku miasta.

Girona. Ojciec zaprzecza zarzutom

Jak wskazują hiszpańskie władze, po latach izolacji młodzi dorośli nie są przystosowani do życia w społeczeństwie. Istnieje też podejrzenie stosowania przemocy domowej, jednak w takcie zeznań 58-latek podkreślał, że nigdy nie wykorzystywał swojej córki, a ucieczka była wynikiem kłótni między nimi. Twierdzi też, że jego córka cierpi na chorobę psychiczną i wszystko, co opowiadała, jest wytworem wyobraźni. 

Więcej o: