Więcej podobnych tematów znajdziecie na Gazeta.pl
Cały świat mówił o 21-letniej Julii z Wrocławia, która twierdziła, że jest zaginioną przed laty Madeleine McCann. Julia Faustyna uważała, że ma niezbite dowody na to, że jej opiekunowie nie są jej biologicznymi rodzicami. Polka poddała się nawet testom DNA, jednak wynik był jednoznaczny. Okazało się, że nie tylko nie jest zaginioną Brytyjką, ale również z całą pewnością jest Polką. Przez całe to zamieszanie na światło dzienne wyszły zupełnie nowe fakty.
Sprawa nabrała takiego rozgłosu, że zainteresowało się nią nawet "Daily Mail". Portal przeprowadził własne śledztwo, w którym odkrył interesujące fakty z życia 21-letniej Julii z Wrocławia. Według dziennikarzy Julia już wcześniej podawała się za dwie zaginione osoby. Razem z Madeleine McCann to już trzeci raz, gdy twierdzi, że jest zaginionym dzieckiem.
Julia kontaktowała się z organizacją "Zaginieni przed laty" i twierdziła, że jest zaginioną pięcioletnią Niemką Ingą Gehricke (zaginęła w Stendal w Niemczech w 2015 roku), a następnie uważała się za Amerykankę Acacię Bishop (zaginęła jako 19-miesięczna dziewczynka w 2003 roku w Utah). Ostatecznie stwierdziła, że jest Madeleine McCann, ale każdy z nas już doskonale wie, jak zakończyła się ta historia.
W wielu wywiadach mama Julii Faustyny mówiła, że jej córka jest chora, że powinna się leczyć, a kobieta, która wywiozła ją do Stanów Zjednoczonych, czyli Fia Johannson chce się na niej wybić. "Daily Mail" dotarł do przyjaciół rodziny, którzy zgodnie utrzymują, że 21-latka cierpi na zaburzenia psychiczne.
Julia to bardzo zaburzona, młoda kobieta. Jej mama Dorota jest zdruzgotana. Nie może uwierzyć, jak to się potoczyło. Dorota chce, tylko żeby córka otrzymała pomoc, której potrzebuje.
- powiedział dla "Daily Mail" przyjaciel rodziny. - "Od początku było jasne, że Julia to nie Madeleine. Dorota jest wściekła, że ta tzw. detektywka (dr Fia Joannson) wykorzystała chorobę młodej kobiety" - dodał. Czy to już koniec tej historii? Czas pokaże.