Czasem zdarza się tak, że ksiądz nie udziela rozgrzeszenia osobie, która się spowiada. Winą przeważnie obarcza się spowiednika - bo miał zły dzień, bo się uwziął, bo liczba grzechów go przerosła, bo był zniesmaczony popełnionymi winami. Okazuje się jednak, że sprawa jest nieco bardziej "ustrukturyzowana". Księża powinni postępować według zasad i własne poglądy - teoretycznie - nie powinny mieć wpływu na to, czy penitent otrzyma rozgrzeszenie. Za jakie grzechy ksiądz może nie udzielić rozgrzeszenia? Tak naprawdę za wszystkie. Jednak wszystko zależy od tego, czy dana osoba spełnia pięć warunków dobrej spowiedzi. Mowa o rachunku sumienia, żalu za grzechy, mocnym postanowieniu poprawy, wyznaniu grzechów oraz zadośćuczynieniu Bogu i bliźniemu.
Problem może pojawić się już przy drugim i trzecim punkcie. I to te kwestie najczęściej bywają powodem nieudzielenia rozgrzeszenia. Skąd ksiądz może wiedzieć, czy dana osoba żałuje za grzechy i czy zamierza się poprawić? Czasem dopytuje, a czasem wskazuje na to już sam popełniony grzech. Do takich należą między innymi wspólne mieszkanie z osobą, z którą jest się w związku, ale też pozostawanie w związku bez zamiaru zawarcia sakramentu małżeństwa. Wyjątek stanowią tak zwane białe małżeństwa, czyli osoby, które żyją ze sobą, ale pozostają w czystości, do czego zobowiązują się przed proboszczem swojej parafii.
Grzechy nie zostaną odpuszczone osobie, która znieważy Najświętszy Sakrament, na przykład podepcze go lub przyjmie bez wcześniejszej spowiedzi. Jest to uznawane za grzech śmiertelny. Także ci, którzy odwrócili się od Kościoła nie mogą liczyć na odpuszczenie win - przynajmniej nie z rąk "zwykłego" spowiednika. W takim wypadku rozgrzeszenia może udzielić jedynie biskup.