Laura Palmer-Hukins ma 36 lat i na co dzień mieszka z rodziną w Pocklington w Wielkiej Brytanii. Jak podaje portal "Mirror", w 2022 r. przeszła poważną operację, która miała na celu usunięcie macicy i jajników. Wszystko ze względu na to, że w 2019 r. dowiedziała się, iż jest nosicielką genu, który znacznie zwiększa ryzyko zachorowania na raka.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Jak podaje portal "Mirror", Laura ma męża, 37-letniego Davida i dwójkę dzieci - 6-letnią Minnie i 4-letnią Ettę. Rodzina jest dla niej bardzo ważna. - Patrząc, jak moje córki bawią się razem, poczułam gulę w gardle. Są moją dumą i radością, i uwielbiam patrzeć, jak dorastają. Bałam się, że ten przywilej może mi zostać odebrany i pozostawię dwie dziewczynki bez matki — wyznała.
Palmer-Hukins kilka lat wcześniej miała stracić ojca, który zmarł na raka jelita grubego. Schorzenie zostało wykryte późno, dlatego nie można już było pomóc mężczyźnie. Wtedy postanowiła poddać się badaniu, które wykazało, że odziedziczyła mutację genetyczną, która naraża ją na większe ryzyko rozwoju chorób podobnego typu. - Wiedziałam, z czym potencjalnie mam do czynienia, wiedziałam, że mogę wykonywać regularne kolonoskopie w celu wykrycia wszelkich zmian w jelitach i badania przesiewowe w kierunku raka. To nie wydawało się wystarczające — powiedziała kobieta.
Laura pewnego dnia wyznała mężowi, że nie chce przegapić ani chwili z rodziną. - Czuję, że moje ciało może mnie zdradzić każdego dnia — miała mu powiedzieć. Z tego względu podjęła decyzję o wpisaniu się na listę oczekujących na operację usunięcia macicy i jajników. Kobieta przyznała, że w pierwszej chwili spotkała się ze zdziwieniem lekarza, ponieważ "jest jeszcze bardzo młoda". Wyznała mu, że nie może długo czekać, ponieważ ma dzieci, dla których musi żyć. Finalnie Laura poddała się operacji w styczniu 2022 r. Kobieta regularnie publikuje posty na Instagramie, w których zachęca do regularnych badań i dbania o zdrowie.