Nazywali go bestią i potworem. Jako 12-latek dołączył do cyrku. "Człowiek o lwiej twarzy" był Polakiem

"Człowiek o lwiej twarzy" był wielką gwiazdą cyrkowych aren, a swoim wyglądem budził grozę i postrach. Niektórzy ludzie upatrywali w nim ludzkiej bestii, jednak w rzeczywistości był skromnym i niezwykle uczynnym człowiekiem. Niewiele osób wie, że Lionel nazywał się Stefan Bibrowski i był Polakiem.

Urodził się w grudniu 1890 roku niedaleko Grójca. Nadano mu imię Szczepan, jednak później zostało zmienione na Stefan, aby zagraniczna publiczność nie miała problemu z wymową. Już jako dziecko szokował osobliwym wyglądem. Całe ciało, oprócz wewnętrznych części stóp i dłoni, miał pokryte włosami w piaskowym kolorze. W rzeczywistości cierpiał na nietypową chorobę, która w tamtych czasach kojarzona była z wilkołakami.

Zobacz wideo W masce wilkołaka i z damskim rowerem. Skok w Elblągu

Urodził się z 2,5 cm włosami na ciele. Matka oddała syna niemieckiemu showmanowi

Gdy miał 4 lata, zauważył go niemiecki showman Sedelmayer, który w zamian za oddanie chłopca zaproponował jego matce młyn i kawałek pola. Po urodzeniu syna kobieta spotykała się ze społecznym ostracyzmem. Ludzie mówili, że sprowadziła na świat potwora, gdyż Stefan urodził się z włosami na ciele i twarzy. Dom obrzucano kamieniami, więc gdy nadarzyła się okazja, kobieta pozbyła się dziecka.

Sedelmayer nazywał go Lionelem i traktował jak własnego syna, opiekował się nim i troszczył, a także zapewnił mu wykształcenie. Lionel był bardzo inteligentny i bez problemu nauczył się pięciu języków. Gdy miał 12 lat Sedelmayer podpisał kontrakt z amerykańską grupą cyrkową, do której dołączył przybrany syn. I chociaż mówiło się, że Lionel marzył o zostaniu dentystą, nie narzekał na swój los. Pomimo niskiej postury — mierzył zaledwie 134 cm wzrostu i oryginalnego wyglądu, cieszył się dużym zainteresowaniem płci przeciwnej. Był elokwentny, dużo podróżował i miał spore zarobki. 

Mówili, że jest wilkołakiem. W rzeczywistości cierpiał na rzadką chorobę

Lionel pracował w cyrku Barnum&Bailey przez 19 lat. Chorował na hipertrichozę, czyli syndrom wilkołaka, dlatego całe jego ciało pokryte było włosami. W tamtych czasach osoby cierpiące na tę przypadłość były wykluczane ze społeczeństwa i określane wilkołakami. W rzeczywistości jednak Lionel był bardzo uczynnym i szarmanckim mężczyzną. Spokojny i opanowany głos przeczył niebezpiecznemu wyglądowi, dlatego z łatwością zjednywał sobie ludzi i zyskał ogromną popularność. W 1920 roku Lionel zakończył współpracę z cyrkiem i postanowił samodzielnie organizować pokazy na Coney Island. Ostatecznie jednak powrócił do Europy, gdzie zmarł na zawał serca w wieku 41 lat.

Więcej o: