Christine Fleming to 33-letnia mama Scarlett. Kanadyjka z zawodu jest tatuażystką, więc w zasadzie nic w tym dziwnego, że postanowiła zapoznać swoją córkę ze swoją pasją. Jednak stało się to dużo wcześniej, niż można by się tego spodziewać. Bowiem gdy pokazała jej, jak się tatuuje, córka Christine miała zaledwie 8 lat. Jak czytamy w serwisie Metro, początkowo ćwiczyła na sztucznej skórze, jednak według mamy jest ona zbyt "skórzana" i trudniej się ją tatuuje. Podjęła więc decyzję, by do ćwiczeń udostępnić swoje własne ciało.
Pozwoliłam jej zrobić malutkie serduszko na mojej nodze i poszło zaskakująco dobrze. Tłumaczę jej, co i jak robić, a ona jest w tym naprawdę dobra. Wytatuowała też motylka i mały kwiatek. Nie martwię się za bardzo tym, czy jest idealnie. Jestem pod wrażeniem, jak świetnie jej to wyszło
- mówi Christine.
Skąd w ogóle pomysł, by pokazać córce, jak się tatuuje? Mamę zainspirowali do tego inni rodzice. Zauważyła, że chętnie wprowadzają swoje pociechy w świat tatuażu, postanowiła więc dołączyć do tego grona. Stwierdziła, że to będzie po prostu fajna zabawa. Dała Scarlett potrzebne narzędzia i kawałek sztucznej skóry. Okazało się jednak, że nie jest to najprostsze "płótno". Jak mówi:
Sztuczna skóra jest bardziej "skórzana" i nie wybacza błędów. Po prostu szybciej się niszczy. Trudno było na niej uczyć córkę. Pomyślałam, że pozwolę jej poćwiczyć na mnie.
Co na to Scarlett? Córka jest bardzo zadowolona z nowej umiejętności i dobrze się bawi, tatuując mamę. - Jest z siebie bardzo dumna. To jej dało zastrzyk pewności siebie - mówi Christine i dodaje: - Jest bardzo wymagająca wobec siebie. Chce, by każda kreska była perfekcyjna. - Ale mama nie zamierza wywierać presji. Jak sama mówi, zależy jej na tym, by Scarlett po prostu zdobyła nową umiejętność i dobrze się przy tym bawiła.
Kiedy pora na tatuowanie córki? Christine przyznaje, że ta na razie za bardzo boi się bólu. Jednak nawet jeśli chciałaby zrobić sobie tatuaż, obie postarają się poczekać jeszcze kilka lat, przynajmniej do 18 urodzin.