Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Ewa Telega ukończyła PWSFTviT w Łodzi oraz Państwową Szkołę Baletową w Bytomiu. Najpierw występowała w łódzkim Teatrze imienia Stefana Jaracza, później przez 27 lat można ją było oglądać na deskach warszawskiego Teatru Dramatycznego, a od 2013 roku jest aktorką Teatru Atenum. Na dużym ekranie zadebiutowała w 1983 roku w filmie "Kasztelanka".
Przełomem w karierze Telegi była rola Maszy w filmie "Łóżko Wierszynina". Przyniosła aktorce uznanie krytyków oraz nagrodę specjalną na Festiwalu Filmowym w Tarnowie. Później wystąpiła w takich produkcjach jak "Córy szczęścia" czy "Niepochowany". Na koncie ma także wiele ról w serialach. Ewa od 1992 roku jest żoną reżysera Andrzeja Domalika, z którym wzięła ślub w Paryżu. Po 3 latach małżeństwa powitali na świecie córkę Zofię. Zanim Telega odnalazła szczęście u boku Domalika, przeżyła prawdziwą tragedię. Jej pierwszy mąż zginął w wypadku samochodowym.
Pierwszym mężem gwiazdy był operator filmowy Marcin Isajewicz. Poznali się w łódzkiej filmówce. Isajewicz był starszy od Telegi o 9 lat. Gdy zaproponował jej randkę, nie mogła się doczekać spotkania. - Nie mogłam się na niczym skupić. Bałam się, że już nie przyjdzie. Ale o osiemnastej zadzwonił do drzwi. To była najdłuższa godzina w moim życiu, w ciągu której zakochałam się na śmierć i życie - wyznała aktorka. Pobrali się w 1983 roku w Budapeszcie. - Wymyśliliśmy sobie wycieczkę do Budapesztu. A raczej nasi znajomi, którzy brali tam ślub. To oni zaproponowali nam, żebyśmy się "przyłączyli". Rzucili "Weźcie z nami ślub", a my stwierdziliśmy "No dobra" - opowiadała gwiazda.
Gdy Marcin zmarł, Ewa miała 23 lata. Wypadek samochodowy miał miejsce w czerwcu 1985 roku, zaledwie 2 lata po ślubie pary. Isajewicz wracał z planu filmowego z Krystyną Krysińską i Piotrem Sobocińskim. On i Krystyna zginęli na miejscu, Piotr w ciężkim stanie trafił do szpitala. Aktorka bardzo przeżyła śmierć męża i przez 6 lat nie mogła dojść do siebie. - Nie wyobrażam sobie, że mogłabym to teraz przeżyć drugi raz. Dziś wszyscy chodzą do psychologów, psychiatrów, są na tabletkach. Ja przeszłam przez to wszystko na żywca - mówiła po latach w rozmowie z "Co za tydzień".