26-letnia Danielle Gross od zawsze marzyła, by pobrać się z kimś w jakiś nietypowy sposób. Zwyczajne, standardowe ceremonie nie były dla niej, dlatego przy nadarzającej się okazji spontanicznie powiedziała "tak". Jak się okazało, wybranek oświadczył jej się na pierwszym spotkaniu.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Danielle jest tiktokerką. Jak się okazuje, nawiązała kontakt z 26-letnim Gunnarem Michelsem po obejrzeniu kilku jego filmików w internecie, a zaledwie tydzień później mężczyzna odwiedził ją w Pittsburgh w Pensylwanii, by się jej oświadczyć. - Zawsze miałam w głowie pomysł, by wyjść za mąż w nietypowy sposób — powiedziała Danielle w rozmowie z "South West News Service". Około dwóch tygodni po oświadczynach, w walentynki 2021 r., para wybrała się do Las Vegas, gdzie wzięła ślub. Choć planowali szybki rozwód tydzień po ceremonii, nie wszystko poszło po ich myśli. Okazuje się, że w ciągu tego krótkiego czasu zakochali się w sobie.
- Na początku myśleliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi, a później wydarzyło się coś więcej — wyznała Danielle. Szybki ślub uświadomił parze, że miłość może przyjść zupełnie niespodziewanie. Gunnar Michels, tak samo, jak i jego żona, był zaskoczony, że nietypowy sposób na zwiększenie zainteresowania w internecie przerodził się w poważny związek na całe życie. Mężczyzna przyznał, że pomysł "przypadkowych" oświadczyn zrodził się jego głowie podczas pandemii w 2021 r. - Szukałem pomysłów na tworzenie nowych nagrań i poznawanie ludzi — wyznał. - Wpadłem na pomysł poślubienia nieznajomej. To było dzikie.
Gunnar nie szukał relacji na całe życie. Bardziej zależało mu na nowym doświadczeniu. Mężczyzna ogłosił chęć poślubienia nieznajomej w internecie i początkowo był zdziwiony liczbą kobiet, które się zgłosiły. Poprosił je więc o nagranie krótkiego filmiku wyjaśniającego, dlaczego to właśnie ta jedna z nich powinna zostać jego żoną, a ostateczny wybór padł na Danielle. Małżeństwo uważa, że założenie, iż i tak się rozwiodą, pozwoliło ich związkowi rozkwitnąć. Postanowili więc korzystać z życia i spędzili ostatnie dwa lata, podróżując po Stanach Zjednoczonych w przerobionej karetce. Ciasna przestrzeń pozwoliła im dobrze się poznać i upewnić w decyzji, że są dla siebie stworzeni.