Anna Dymna szczerze o "fanach". W przykrych słowach komentują jej wygląd. "Miłe to nie jest"

Anna Dymna od ponad 50 lat zachwyca na ekranach i deskach teatrów. Okazuje się, że "fani" potrafią zaczepiać ją na ulicy i rzucać w jej kierunku niewybredne i przykre komentarze dotyczące wagi.

Anna Dymna po roli śpiewaczki operowej w serialu "Wielka woda" mierzyła się z ogromnym hejtem. Choć sama przyznawała, że była to rola, na którą czekała całe życie, niektórzy widzowie nie reagowali pozytywnie. Agresywne zaczepki, nieprzyjemne i bolesne komentarze w kierunku aktorki padają jednak od lat. Niektórzy wciąż uważają, że Anna Dymna powinna wyglądać jak Marysia Wilczur.

Więcej o gwiazdach przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Anna Dymna wspomina swój pierwszy finał WOŚP

Po roli w serialu "Wielka woda" posypał się na nią hejt. Nie był to pierwszy raz

W serialu "Wielka woda" aktorka zagrała Lenę, emerytowaną śpiewaczkę operową, która z powodu znaczącej otyłości jest przykuta do łóżka. Po tej roli posypał się na nią hejt. – Tak bywa w artystycznych zawodach: starzejemy się, tyjemy, nagle tu nam coś wisi, tam się marszczy, więc przestajemy się fotografować, występować publicznie i zamykamy się w domu – zauważyła Dymna w rozmowie z "Twoim Stylem". Sama stara się nie postępować w podobny sposób, choć nie jest to łatwe. W wywiadach przyznaje, że choć stara się nie reagować, w samotności czasem daje upust emocjom. Reakcja publiczności i widzów na "Wielką wodę" nie była jednak dla niej czymś niecodziennym.

Anna Dymna o przykrych komentarzach od fanów. "Pani miała być zawsze piękna i młoda"

Pod koniec ciąży 34-letnia Anna Dymna przytyła 32 kilogramy. Jak sama przyznaje, czuła się "gruba i wstrętna". Gdy Kazimierz Kutz zaproponował jej rolę u boku Janusza Gajosa w spektaklu telewizyjnym "Opowieści Hollywoodu", zmieniła jednak podejście. Stwierdziła, że takie kobiety też są potrzebne w kinie. – Oczywiście, straciłam wtedy część widzów. Dostawałam listy, niektóre niewybredne: Zrób sobie operację, bo podbródek ci wisi, ja sobie nie życzę, żeby taką aktorkę oglądać, pani ma obowiązki wobec widzów, pani miała być zawsze piękna i młoda. – wspominała w rozmowie z magazynem "Twój Styl".

Anna Dymna dla wielu wciąż jest Marysią Wilczur. "Miłe to nie jest"

Sama Anna Dymna zauważa jednak, że takie reakcje fanów jej nie dziwią. "Znachor", "Janosik" czy "Nie ma mocnych" wciąż są emitowane w telewizji, dla wielu widzów Dymna wciąż więc wygląda jak młodziutka Marysia Wilczur. To z kolei sprawia, że widok aktorki wywołuje specyficzne reakcje. – Mam 71 lat i na oczach swoich widzów z Ani Pawlaczki, Marysi Wilczur, Basi Radziwiłłówny zmieniłam się w Bayerową z "Excentryków". Bardzo długo szczuplutka, młodziutka, zmieniłam się – zauważyła aktorka w rozmowie z Onetem. Jak reagują niektórzy ludzie? Nie brakuje przykrych słów. – Idę ulicą, a ktoś woła: Jezus Maria, ale się z pani porobiło. Kiedyś była pani taka ładna! Zdarzyło mi się też usłyszeć: Zapyziały misiu, nie żryj tyle, albo: K****, cożeś ty w nocy robiła, że tak wyglądasz! Wczoraj żem cię widział w filmie, ładna byłaś, a dziś co?! – przyznała aktorka. Mimo nieprzyjemnych sytuacji, stara się jednak zachować dystans. – Miłe to nie jest, ale uśmiecham się, przepraszam i idę dalej – dodała Dymna. Nie przejmuje się przykrymi uwagami. 

 
Więcej o: