Coraz więcej Polaków cierpi na syndrom ortosomnii. "Mają nierealne wyobrażenia"

Kiedy myślimy o problemach ze snem, najczęściej przychodzi nam do głowy bezsenność. Okazuje się jednak, że coraz więcej osób zmaga się również z ortosomnią, czyli obsesją na punkcie... wysypiania się i idealnej higieny snu.

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Trzymając się kluczowych reguł zdrowego stylu życia, coraz więcej osób próbuje na wiele sposobów zadbać o swój sen - najczęściej przy pomocy specjalnych urządzeń, zegarków i opasek sportowych, monitorujących stan zdrowia. Okazuje się jednak, że czasami wykracza to poza granicę zdrowego rozsądku. 

Zobacz wideo Sen noworodka, czyli w jakiej pozycji ułożyć dziecko i dlaczego ascetyczne łóżeczko jest najbezpieczniejsze?

Sfera paradoksów

Jak twierdzą badacze z Journal of Clinical Sleep Medicine, stosowanie aplikacji, które kontrolują nasz sen... zwiększa ryzyko bezsenności. Okazuje się bowiem, że silna potrzeba wysypiania się czasami przynosi odwrotny skutek i może nawet doprowadzić do zaburzenia określanego jako ortosomnia. - Mam w gabinecie coraz więcej pacjentów, u których rozwinął się syndrom ortosomnii, czyli niezdrowej obsesji na punkcie idealnego snu. Mają nierealne wyobrażenia. Oczekują, że każda przespana minuta będzie "produktywna". Nie słuchają swojego ciała, tylko opasek do monitorowania snu - twierdzi dr Małgorzata Fornal-Pawłowska w rozmowie z portalem "Noizz". 

Kołysanka

Jak wynika z badań przeprowadzonych w ramach STADA Health Report, społeczeństwo ma trudności z zasypianiem. Aż 78% Europejczyków nie jest w stanie przespać spokojnie jednej nocy. - Polacy są w czołówce niepokojącego rankingu. Pogorszenie jakości snu po pandemii zauważyło 34 proc. z nas - podaje "Noizz". O problemie sygnalizuje również wysyp podcastów "do snu", odgłosów natury "do snu" czy filmików na platformie YouTube z kojącymi obrazami - rzecz jasna, z dopiskiem "do snu". 

Dwa obozy

Jeśli chodzi o trudności w zasypianiu, wydawać by się mogło, że polskie społeczeństwo dzieli się na dwie grupy. Pierwsza z nich ogłasza: "sen jest dla słabych" albo "wyśpię się po śmierci". Z kolei druga wręcz przeciwnie: "muszę się wyspać za wszelką cenę". Niestety w obu tych przypadkach wpadamy w pułapkę. Obsesja na punkcie wysypiania się - monitorowanie jakości snu i kontrolowanie statystyk w aplikacjach i zegarkach sportowych - może prowadzić do samodzielnego stawiania sobie diagnoz bez udziału specjalisty.

- Pacjenci wnioskują, że istnieje korelacja między danymi z czujnika a ich zmęczeniem, co może prowadzić do perfekcjonistycznego poszukiwania idealnego snu, który będzie optymalizować ich działanie za dnia - piszą naukowcy z Journal of Clinical Sleep Medicine cytowani przez portal "Well". Tego typu założenia mogą prowadzić do różnych zaburzeń snu, takich jak ortosomnia. 

Błędne koło

Ortosomnia to zaburzenie, które związane jest z nadmiarem aplikacji, urządzeń i gadżetów monitorujących jakość naszego snu. Problemem nie są jednak same analizy, a nasze podejście i ich interpretowanie. Mechanizm ten działa jak błędne koło: złe wyniki analizy snu generują stres, przez który szansa na zaśnięcie staje się mniejsza. Obniża się również zdolność do zapadania w głęboką fazę snu, a zatem i możliwość zaznania głębokiego relaksu.

Źródła: Noizz, Well

Więcej o: