Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Do niedawna niewiele osób wiedziało o tragedii, która przed laty dotknęła rodzinę Szczęsnych. O śmierci córki powiedziała matka Wojciecha i Jana - Alicja. W jednym z wywiadów wyznała, w jaki sposób zwykły spacer zmienił się w koszmar.
Wojciecha Szczęsnego chyba nie trzeba nikomu przeszkadzać. Utalentowany bramkarz poszedł w ślady swojego ojca Macieja, który przez wiele lat pilnował defensywy w wielu topowych polskich klubach. Piłką nożną interesował się także brat reprezentanta - Jan, jednak przez kontuzję musiał szybko zakończyć karierę. Wojciech miał także siostrę, ale nie zdążył jej poznać. Dziewczynka zmarła 3 lata przed jego narodzinami.
Alicja Szczęsna dopiero niedawno opowiedziała o tragedii, która dotknęła jej rodzinę. Wystarczyła chwila nieuwagi, aby doszło do nieszczęścia. W kwietniu 1987 roku wybrała się na spacer po Międzylesiu razem ze swoją córeczką Natalią. Do tragicznego wypadku doszło na ulicy Bursztynowej. - Kiedy się odwróciłam, z przerażeniem zauważyłam, że pod trzepakiem leży moje dziecko całe we krwi - wyznała kobieta. Źle przymocowany element spadł na niespełna dwuletnią dziewczynkę.
Na miejscu szybko pojawili się ratownicy. Od razu przewieźli Natalię do szpitala. Obrażenia spowodowane przez metalową konstrukcję okazały się zbyt poważne. Dziewczynka miała liczne złamania, obrażenia czaszki i mózgu. Zmarła w szpitalu dwa dni po tragicznym wypadku, 11 kwietnia 1987 roku.
Choć Wojciech Szczęsny nigdy nie poznał Natalii, według doniesień mediów, chciał uhonorować jej śmierć w wyjątkowy sposób. Gdy w 2018 roku świat obiegły pogłoski o tym, że wraz z partnerką Mariną, spodziewają się dziecka, bramkarz wyjawił, że chciałby nazwać córkę imieniem siostry. Para doczekała się jednak chłopca i dała mu na imię Liam.