Miała 14 lat i urodziła trojaczki. Pielęgniarka zmieniła ich życie. "To nie była dobra sytuacja"

Jako pielęgniarka z 23-letnim doświadczeniem, w swojej pracy widziała już chyba wszystko. Gdy pewnego dnia jej uwagę zwróciła 14-letnia dziewczyna, która właśnie przedwcześnie urodziła trojaczki, nie miała pojęcia jak ważną rolę odegrają w swoim życiu nawzajem.
Zobacz wideo Rodzice wracają z dzieckiem do domu i się zaczyna. Kamil Baleja: Najgorsze, co można zrobić, to zaufać dobrym radom

Katrina Mullen jest z zawodu pielęgniarką neonatologiczną. Za sobą ma już 23 lata doświadczenia. W swojej pracy widziała już niemal wszystko. Płacz rozdzierający serce ze smutku. Radość, której nie można niczym powstrzymać i morze łez płynące po policzkach z ulgi i niedowierzania. Tysiące zmartwionych rodziców i jeszcze więcej noworodków walczących o każdy samodzielny oddech. Taka praca to wyzwanie, ale i poczucie misji. Pewnego dnia poczuła to, jak nigdy dotąd. Nie miała jeszcze pojęcia jak bardzo, młodziutka mama, Shariya Small, która właśnie urodziła przedwcześnie trojaczki, odegra niezwykle istotną i ważną rolę w jej życiu.

Więcej interesujących treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Po osobistym wyznaniu pielęgniarki, dziewczyna poczuła, że może porozmawiać z nią o wszystkim

Trojaczki przyszły na świat w 2020 roku. Dwie dziewczynki i chłopiec, Serenitee, Samari i Sarayah. Small miała wtedy zaledwie 14 lat. Katrina obserwowała ją. Kilka dni po porodzie podeszła, zapytała jak sobie radzi i zaproponowała coś do jedzenia. Dziewczyna, odwiedzając swoje dzieci na OIOM-ie zawsze była sama. Nieśmiała i wycofana. Panicznie bała się, że wszyscy dookoła ją osądzają. Starała się nie rozmawiać z personelem szpitala, Katrina była jedyną osobą, przed którą się otworzyła. Zwłaszcza po tym, gdy kobieta zwierzyła się, że domyśla się przez co przechodzi dziewczyna. Ona sama urodziła synka, będąc w szkole średniej i oddała go do adopcji. Po tym wyznaniu, 14-latka jeszcze bardziej zaufała pielęgniarce. Stała się jej głównym wsparciem. W styczniu 2021 roku dzieci były na tyle silne, że zadecydowano o tym, że czas wypuścić je do domu. Small wymieniła się z Katriną numerami telefonów.

Miała 14 lat i urodziła trojaczki. Pielęgniarka zmieniła ich życieMiała 14 lat i urodziła trojaczki. Pielęgniarka zmieniła ich życie screen washingtonpost.com

Decyzja o adopcji zapadła w sekundę, ludzie myśleli, że zwariowała

Pielęgniarka nie miała pojęcia gdzie i w jakich warunkach mieszka dziewczyna. To jednak szybko się zmieniło. Po powrocie do domu, a właściwie do krewnego, Small kontaktowała się z nią nawet kilka razy dziennie. Desperacko potrzebowała wsparcia. W pewnym momencie Kristina zaczęła się mocno niepokoić. Po ilości telefonów, zdała sobie sprawę, że dziewczyna nie ma nikogo oprócz niej. Gdy odwiedziła ich w miejscu, w którym przebywali, była załamana warunkami, w jakich żyli. Dodatkowo wygląd chłopca niepokoił. Trafił do szpitala. Dziewczyna poprosiła Katrinę, by w tym czasie zajęła się jej córeczkami. Niedługo potem kobieta otrzymała telefon od pracownika socjalnego - Small oraz trójka jej dzieci miały trafić do opieki zastępczej. Kobieta jednak w jednej sekundzie, pomimo tego, że ma także swoje własne dzieci, bez zastanowienia oznajmiła, że weźmie pod opiekę dziewczynę oraz jej potomstwo:

Wszyscy w moim życiu myśleli, że zwariowałem i prawdopodobnie byłem w tym momencie, ale nie mogłem pozwolić, by się z nimi rozstała".

Miała 14 lat i urodziła trojaczki. Pielęgniarka zmieniła ich życie, formalnie doszło do adopcjiMiała 14 lat i urodziła trojaczki. Pielęgniarka zmieniła ich życie, formalnie doszło do adopcji screen washingtonpost.com

6 lutego Katrina oficjalnie adoptowała Small oraz trojaczki. Tego dnia zyskała córkę oraz troje wnucząt. Nie było im łatwo. Zmagały się z różnymi problemami. Zachowanie i komentarze obcych osób nie pomagały. Choć w końcu i one uległy zmianie, a ludzie zaczęli je wspierać, pomagać i motywować. Najtrudniejsze już prawdopodobnie za nimi. Według Katriny widocznie tak miało być, twierdzi że być może w ten sposób rozgrzeszy się za to, do czego była zmuszona, gdy urodziła pierwsze dziecko. 

Źródło: washingtonpost.com

Więcej o: