Gdy miał 10 dni, matka porzuciła go w lotniskowej toalecie. Po 37 latach odnalazł biologiczną rodzinę

Steven Hydes miał zaledwie 10 dni, gdy matka porzuciła go w lotniskowej toalecie. Historia odbiła się w mediach szerokim echem, a Steven nazywany był Garym Gatwickiem na cześć pluszowego misia, maskotki lotniska. Mężczyzna po wielu latach odnalazł biologiczną rodzinę.

10 kwietnia 1986 roku w toalecie na lotnisku Gatwick w Londynie Beryl Wright, asystentka sprzedaży, znalazła chłopca ubranego w kamizelkę i owiniętego kraciastym kocem. Kobieta wezwała służby. Chłopczyka zabrała opieka społeczna, a niedługo później trafił pod skrzydła rodziny zastępczej. Dziś Steven jest dorosłym mężczyzną i postanowił odnaleźć biologiczną rodzinę, aby poznać powody, dla których matka zdecydowała się go porzucić.

Zobacz wideo Jak się zachować w przypadku zachłyśnięcia u dziecka?

Odnalazł rodzinę po 37 latach. "Wciąż nie mam odpowiedzi na pytania"

Steven wychowywał się w rodzinie zastępczej, która nie ukrywała przed nim jego przeszłości. Po 37 latach z pomocą genealogów i prywatnych detektywów, postanowił odnaleźć rodzinę. Rodzice adopcyjni wspierali go w dążeniu do poznania prawdy o swoim pochodzeniu. Gdy udało mu się znaleźć bliskich, napisał na Facebooku wzruszający wpis:

37 lat temu, 10 kwietnia 1986 roku, gdy miałem 10 dni, ktoś zaniósł mnie na lotnisko w Gatwick. Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ dowiedziałem się, kim jest moja biologiczna rodzina. (…) Zajęło mi dużo czasu, zanim dotarłem do miejsca, w którym jestem teraz i wciąż nie mam odpowiedzi na pytania. Zastanawiam się, co dalej, ale jestem wdzięczny mojej biologicznej rodzinie za to, że mnie zaakceptowali. 

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl 

Ojciec i rodzeństwo nie wiedzieli, że istnieje. Steven do dziś nie wie, dlaczego matka go porzuciła

Niestety Steven do dziś nie poznał prawdy o tym, dlaczego matka zdecydowała się go porzucić. Gdy dotarł do rodziny, okazało się, że kobieta zmarła. Mimo wszystko mężczyzna nie żałuje podjętych kroków, chociaż ojciec i rodzeństwo nie mieli pojęcia o jego istnieniu. 

Każdego dnia coraz więcej osób poddaje się testom DNA i mam nadzieję, że moja historia pomoże podnieść świadomość społeczeństwa na ich temat. A także pomoże zapobiec porzuceniu innych dzieci. Dziękuję wszystkim, którzy byli zaangażowani i pomogli w moich poszukiwaniach.
Więcej o: