Więcej listów do redakcji znajdziesz na Gazeta.pl
Z początkiem maja wracają pierwsze komunie, a wraz z nimi temat prezentów, który od lat budzi sporo emocji. Wiele osób każdego roku zadaje sobie pytanie: "ile pieniędzy włożyć do koperty?". Jedna z naszych czytelniczek, której córka chrzestna ma w tym roku komunię, podzieliła się swoimi przemyśleniami na ten temat.
Kiedyś prezenty stanowiły wyłącznie dodatek Pierwszej Komunii Świętej. Obecnie stały się jej głównym elementem, a z każdym kolejnym rokiem kwestia prezentów z tej okazji osiąga kolejne poziomy absurdu. Ostatnio obiło mi się o uszy, że kupowanie laptopów, telefonów i innych drogich gadżetów jest już passe. Teraz niektórzy decydują się podobno na zakup wakacji (np. w Grecji) dla dziecka oraz rodziców. Poważnie?!
Myślę, że to wcale nie dzieciom, a rodzicom poprzewracało się w głowach! Współczesne polskie komunie coraz bardziej przypominają wesela. Organizują wystawne przyjęcia komunijne na zasadzie "zastaw się, a postaw się", a później oczekują, że goście będą wypruwać sobie żyły, żeby spłacić im to z nawiązką. Na moje nieszczęście i mnie w tym roku czeka komunia, w dodatku jestem matką chrzestną. Ale ja nie mam zamiaru się wygłupiać.
Mam gdzieś, czy się obrażą. Na komunię dam chrześnicy 1000 zł. I tak uważam, że to dużo. W ostatnich miesiącach drożyzna wszystkim daje się we znaki, a ja mam plany na wakacje i nie mam zamiaru odejmować sobie, by komuś zaimponować. Poza tym, na jednym z profili o savoir-vivre ekspertka powiedziała, że nie ma czegoś takiego jak widełki czy kwota minimalna, którą "wypada" dać. Każdy powinien umieścić w kopercie tyle, na ile może sobie pozwolić.
M.
***
Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.