Do wynajętej posiadłości przyjechały w sumie 14-osobową grupą. Kennedy opowiadała, że jedna z przyjaciółek zdradziła, iż czuje się w lokalu nieswojo. Twierdziła, że w domu mogą być zamontowane kamery. - Jedna z naszych przyjaciółek powiedziała: ludzie, jestem naprawdę paranoikiem, ale czuję się, jakby w domu były kamery - relacjonowała Tiktokerka. - A my powiedziałyśmy: dziewczyno, oglądasz za dużo TikToka. W tym domu nie ma kamer, po prostu dramatyzujesz" - dodawała na nagraniu, które wyświetlono ponad 4,4 miliona razy.
Mimo wszystko podejrzliwa, ale i ufająca swojej intuicji przyjaciółka przeszukała każdy kąt wynajętego domu. Jej obawy niestety się ziściły. W łazience znalazła malutką kamerę, umocowaną w gniazdku elektrycznym. Skierowana była w stronę prysznica.
Kobiety powiadomiły policję i opuściły mieszkanie. Policjanci po przyjeździe na miejsce wezwania potwierdzili obecność kamer.
Kennedy zwróciła się do swoich obserwatorów z pytaniem, jakie kroki powinna podjąć. Trzydziestolatki rozważały możliwość pozwania gospodarza, od którego wynajęły im wspomnianą posiadłość. - Czy ktoś wie, czy możemy go pozwać, albo co teraz mamy zrobić? Ponieważ to jest trochę przerażające - dopytywała Tiktokerka.
Pod nagraniem widnieje blisko 10 tysięcy komentarzy. Internauci prześcigają się w poradach dla Tiktokerki. "Dla mnie morał tej historii jest taki, że Airbnb całkowicie się pogorszyło" - pisze jedna z użytkowniczek platformy. "Zawsze słuchaj przyjaciółki, która podąża za swoją intuicją" - czytamy w kolejnym wpisie pod filmem.
"Zamówiłam wykrywacz ukrytych kamer na Amazonie. Jest mega mały, więc mogę z nim podróżować" - napisała kolejna komentująca.
"Szybkie pytanie: czy to możliwe, że kamera została tam umieszczona przez poprzedniego gościa i gospodarz Airbnb mógł o tym nie wiedzieć?" - pada pytanie.
W pozostałych komentarzy czytamy m.in.:
Tak mi przykro, że ci się to przytrafiło
Jako gospodarz Airbnb mówię: złóż pozew przeciwko niemu i Airbnb
Skończyłam z Airbnb
- pisali użytkownicy TikToka.