W internecie znajdziemy masę porad, dzięki którym nasz makijaż ma nas odmładzać. Większość z nich proponuje, by do procesu włączać różne produkty - kremy, rozświetlacze, korektory. Dziś mamy dla was trik inny niż wszystkie. Makijażystka, która zajmuje się głównie klientkami z dojrzałą cerą, zdradziła, by, zamiast dodawać, odjąć. O czym mowa? Wszystko wyjaśnia na swoim profilu na TikToku.
Amanda Lee Hill chwali się tym, że większość jej klientek ma ponad 40 lat. Z chęcią dzieli się swoimi sposobami na to, jak wydobyć to, co najlepsze i ukryć mankamenty skóry dojrzałej. Co ciekawe, odradza to, co wielu makijażystów poleca. Amanda stawia na naturalny, nieprzesadzony wygląd. I wcale nie potrzebujemy do tego wielu produktów. W zasadzie jest zgoła odwrotnie - mniej, znaczy więcej.
Według niej makijaż odmładzający będzie rzeczywiście odmładzał, jeśli zrobimy coś, co może się wydawać sprzeczne z intuicją. Po pierwsze używajmy mniejszej ilości produktów. Nie musimy pokrywać całej twarzy grubą warstwą fluidu - jeśli to zrobimy, efekt może być zupełnie przeciwny do zamierzonego. Owszem koloryt skóry będzie jednakowy, ale podkreślimy też wszelkie nierówności, i załamania skóry.
Po drugie nie traktujmy twarzy jak czyste płótno, a raczej obraz, który trzeba nieco podkolorować. Nie musimy pokrywać jej równomiernie produktami kolorowymi, a to dokładnie to, co robi większość osób. Zamiast tego malujmy tylko tam, gdzie tego koloru rzeczywiście brakuje. Do konturowania warto używać dwóch odcieni bronzera - w przeciwnym razie łatwo sprawić, że twarz wygląda na brudną.
Po trzecie, zapomnijmy o korektorze pod oczy. Strefa pod oczami jest dla większości dojrzałych kobiet szczególnie problematyczna. Wielu specjalistów zaleca używanie korektorów czy rozświetlaczy w płynie, które owszem rozjaśniają i wyrównują koloryt, ale przy okazji często podkreślają załamania skóry. Lee Hill poleca, by w tych miejscach użyć cieni o odpowiedniej barwie i - podobnie jak powyżej - zastosować je tylko tam, gdzie brakuje koloru.