Chelsea Charms pochodzi ze Stanów Zjednoczonych i na co dzień pracuje jako tancerka i modelka. Kilka lat temu Amerykanka pojawiła się w programie ITV This Morning, gdzie podzieliła się swoją historię. Kobieta zebrała się na wyznanie, dotyczące jej sylwetki, a konkretniej rozmiaru miseczek od biustonosza.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Chelsea Charms już w młodym wieku była posiadaczką, naturalnie dużego rozmiaru miseczek stanika. Początkowo nosiła rozmiar D, lecz gdy i zaczęła, postrzegać krągłości jako swój atut postanowiła zostać modelką, w związku z czym zafundowała, sobie implanty. Najpierw powiększyła do miseczki E, a po drugiej ingerencji do rozmiaru HH. Co więcej, ze względu na charakter jej implantów polipropylenowych, które obecnie są zakazane w UE i USA, biust Chelsea stale się powiększa (o około 25 milimetrów miesięcznie). Mogą również prowadzić do zakażeń i infekcji. Konieczne są więc regularne wizyty u chirurga w celu usunięcia nadmiaru płynu.
Rozwinęłam się wcześnie, miałam miseczki D przez całe liceum i przez te lata trochę się zakrywałam, bo byłam świadoma tego, że są duże. Dopiero po ukończeniu szkoły średniej nauczyłem się doceniać krągłości. Nie planowałam pójść tak daleko, to po prostu stało się samo. Ale chciałam mieć duży biust, kiedy zdecydowałam, że chcę zostać profesjonalną tancerką egzotyczną.
Co ciekawe, Chelsa nadała swoim piersiom imiona - Itsy i Bitsy. Każda z nich waży 18 kilogramów.
Tancerka nie narzeka na niedogodności związane, z posiadaniem tak dużych miseczek. Kobieta ma trudności z jedzeniem, korzystaniem z toalet np. w samolocie oraz spaniem w jakiejkolwiek innej pozycji, niż na plecach. Stara się jednak bardzo o siebie dbać. Aby uniknąć bólów pleców spowodowanych przez piersi, Chelsea wykonuje wiele ćwiczeń, skoncentrowanych właśnie na tę partię ciała. W przyszłości jednak planuje pozbyć się implantów.
Robię dużo ćwiczeń na plecy, aby zadbać o moje plecy. Nie mogę ich mieć na zawsze i zmniejszę je w przyszłości.